Według Mateusza Morawieckiego Polski Ład krytykują „przede wszystkim oderwane od rzeczywistości elity finansowe, elity wielkomiejskie, które nie rozumieją potrzeb normalnych ludzi”, m.in. dziennikarze z mediów liberalnych i celebryci. Wielu publicystów polemizowało z szefem rządu, podkreślając, że Morawiecki szuka wymówek dla błędów przy wprowadzaniu zmian, a sam dobrze pasuje do wielkomiejskich elit.
Do krytycznych opinii o Polskim Ładzie Mateusz Morawiecki odniósł się w nowym odcinku swojego cotygodniowego podcastu. Premier podkreślił, że nowe rozwiązania podatkowe spotkały się z „niesłychanym atakiem” ze strony elit w tym polityków, dziennikarzy (zaznaczył, że chodzi o liberalne media) i celebrytów.
Dodał, że spodziewał się on krytyki np. odnośnie wizji państwa, że zostanie przedstawione konkurencyjne spojrzenie. Jego zdaniem po drugiej stronie nie ma planów na przyszłość, nie ma również chęci naprawy błędów przeszłości.
Morawiecki o „oderwanych od rzeczywistości elitach finansowych, wielkomiejskich”
Szef rządu stwierdził, że Polskim Ładem oburzone są „przede wszystkim oderwane od rzeczywistości elity finansowe, elity wielkomiejskie, które nie rozumieją potrzeb normalnych ludzi”. – Dla oderwanych, odklejonych od życia części elit, po prostu nie istnieją Polacy, którzy zarabiają poniżej 12, czy 13 tys. zł i może nawet nigdy nie istnieli. Liczyło się tylko tzw. górne 10 proc. Liczyli się mieszkańcy wielkomiejskich elit, ludzie bogatsi, bywalcy modnych miejsc, celebryci – wymieniał Morawiecki.
Według premiera krytycy należą do kilku procent najlepiej zarabiających, a to jest głos mniejszości, nawet skrajnej mniejszości. Morawiecki przyznał, że osoby zarabiające powyżej 12 800 zł będą musiały dołożyć się do wspólnej puli. Zaznaczył jednak, że będzie to wkład proporcjonalny.
„Osoby o wysokich, albo bardzo wysokich dochodach z jednej strony dołożą trochę więcej, czasami więcej niż trochę więcej do wspólnych pieniędzy, ale będą korzystać z lepszych dróg, nowocześniejszej służby zdrowia, a ich dzieci będą chodzić do wyremontowanych i lepiej wyposażonych szkół” – mówił.
„Przypomnijmy sobie lata 90-te. Dziurawe drogi, odpadające kafelki w szpitalach, głodowe emerytury, pospolita bandyterka na ulicach. Ja to doskonale pamiętam. Czy któryś z przedsiębiorców tęskni do czasów, w których policja nie miała pieniędzy, a do restauracji co miesiąc zaglądali mafiozi po haracz? Czy ktoś tęskni do czasów, w których idąc do szpitala na operację trzeba było uzbroić się we własne strzykawki i kopertę? Nie sądzę” – dodał premier.
Według szefa rządu Polski Ład to test, na ile jako społeczeństwo dojrzeliśmy przez 30 lat do wolnej Polski. „Jeśli jest atakowany, to jest to dowód na to, że mentalnie tkwimy w latach 90-tych. Elity finansowe krytykują Polski Ład tylko dlatego, że będą musiały dołożyć do budżetu kilkadziesiąt – a przypadku tych lepiej zarabiających – czasem kilkaset złotych, niekiedy jeszcze więcej. To koronny dowód na to, że mamy w Polsce głęboki kryzys myślenia wspólnotowego” – ocenił.
Dziennikarze: bankster-milioner ws. Polskiego Ładu poucza średnio zarabiających
Ze słowami Morawieckiego o krytyce Polskiego Ładu polemizowało na Twitterze wielu publicystów. Zwracali uwagę, że jak na razie wskutek nowych zasad podatkowych niższe wynagrodzenia dostało sporo grup zawodowych o przeciętnych zarobkach.
– Do której grupy należą nauczyciele, którzy jako pierwsi oberwali tym wspaniałym wynalazkiem legislacyjnym? – spytał Dariusz Ćwiklak z „Newsweek Polska”. – Ludzie na śmieciówkach, często sprzątaczki czy ochroniarze, dostali niższe pensje z powodu Polskiego Ładu i też są nieziemsko wkurzeni. Niezadowolenie z tego programu ma charakter ponadklasowy, a kreowanie się bankstera i uosobienie elity na człowieka z ludu jednak żenujące – napisał Tomasz Walczak z „Super Expressu”.
– No i nie wiem – co piąty nauczyciel jest elitą, czy celebrytą – żartowała Barbara Kasprzycka z „Dziennika Gazety Prawnej”.
Wytknięto też Morawieckiemu, że przez lata pracy w zarządzie banku dorobił się wielomilionowego majątku (przed wejściem do polityki dużą część przepisał na swoją żonę), więc należy do elity finansowej. – Premier w roli trybuna ludowego jest umiarkowanie wiarygodny w sytuacji, gdy niejeden celebryta może mu pozazdrościć majątku… – ocenił Artur Bartkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
– Osoby na zleceniach, dziełach, freelancerzy, samozatrudnieni – bogata, wielkomiejska elita, która za nic ma maluczkich. A poucza ich bankster-milioner, który wpływu PŁ na swoje finanse nawet nie zauważy. Byłbym ostrożny z produkowaniem się, kto tu jest oderwany od rzeczywistości – napisał Łukasz Rogojsz z Gazeta.pl. – Bronią go (Polskiego Ładu – przyp.) małomiasteczkowy bankowiec-premier, biegły w polskiej realiach Anglik-minister finansów, „dziennikarze” z mediów utrzymywanych dzięki publicznej kasie i nieznane gwiazdki pompowane na celebrytów – stwierdził Tomasz Skory z RMF FM.
Aluzje do „maili Dworczyka” o strajku nauczycieli
Niektórzy nawiązywali do screenów domniemanych maili ze skrzynki szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka z wiosny 2019 roku dotyczących trwającego wtedy strajku nauczycieli.
Szef biura prasowego PiS przesłał czołowym politykom PiS szczegółową prezentację, za co można krytykować szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza. W innych mailach sugerowano, żeby łączyć ze strajkiem ówczesnego szefa PO Grzegorza Schetynę oraz analizowano, że w mediach społecznościowych „nauczyciele jako grupa w następnych kilkudziesięciu godzinach zostaną DOBICI i PONIŻENI falą hejtu.
– Panie premierze, Pan się nie martwi. Zapewne coś macie na wielkomiejskie elity, dziennikarzy i celebrytów. Możliwe kierunki ataku. Zostaną poniżeni falą hejtu – napisał Patryk Michalski z Wirtualnej Polski. – Spokojnie panie Premierze. Zapewne „w następnych kilkudziesięciu godzinach zostaną dobici i poniżeni falą hejtu”. Jak nauczyciele – stwierdził Krzysztof Berenda z RMF FM.
– Jest na to sposób. Wystarczy, że wielkomiejskie elity, dziennikarze z liberalnych mediów i celebryci „jako grupa w następnych kilkudziesięciu godzinach zostaną dobici i poniżeni falą hejtu” – skomentował Rafał Mrowicki z Wirtualnej Polski.
– Morawiecki koncertowo spartaczył robotę przy Polskim Ładzie. Zamiast przeprosić używa klęski do szczucia, bredząc, ze program krytykują oderwane od rzeczywistości wielkomiejskie elity, liberalni dziennikarze i celebryci. Strasznie żałosne – ocenił Tomasz Lis z „Newsweek Polska”.
– Jak to mówił premier Morawiecki: tylko słabi politycy szukają wymówek – przypomniał Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”.
Morawiecki: zarabiający do 12,8 tys. zł na etacie zyskają na Polskim Ładzie
Szef rządu podkreślił w podcaście, że sytuacja w której kosmetyczka czy kelner z pensją minimalną płacili składkę zdrowotną na poziomie 219 zł, kiedy w tym samym czasie warszawski adwokat zarabiający 30 tys. płacił 53 zł składki, było niesprawiedliwe. Polski Ład – zdaniem premiera – ma te proporcje zrównoważyć, doprowadzić do tego, aby osoby mniej zarabiające płaciły niższe podatki.
Morawiecki zaznaczył, że wszyscy zatrudnieni na etacie, którzy zarabiają do 12 800 zł brutto realnie zyskają na Polskim Ładzie, albo zmiana podatkowa będzie dla nich neutralna. Zwrócił ponadto uwagę, że dla 90 proc. oznacza to „większe zarobki, albo utrzymanie stanu posiadania”. „Na Polskim Ładzie nie straci żaden emerytowany górnik ani nikt inny, który wypracował wysoką emeryturę do 12 800 zł. Wyższe świadczenia z ZUS otrzyma ok. 8 mln osób, czyli powyżej 90 proc. emerytów i znacznie powyżej 90 proc. rencistów” – wskazał.
Odnosząc się do działań antyinflacyjnych Morawiecki przypomniał, że jeszcze w poprzednim roku uruchomiono pierwszą tarczę, która m.in. obniżyła ceny paliw na stacjach, jak i wprowadziła dodatki osłonowe.
Mateusz Morawiecki przekonywał, że antyinflacyjne działania rządu pozwolą czteroosobowej rodzinie zaoszczędzić ok. 140 zł. Przy niższych dochodach będzie to jeszcze więcej – nawet ponad 300 zł. Szef rządu zaznaczył, że polski rząd stać na takie działania dzięki „odpowiedzialnej polityce gospodarczej i podatkowej”.