Policja weszła do mieszkania dziennikarza „GW”

Sprawa trafia do zielonogórskiej prokuratury

Minęły dwa miesiące, odkąd policja weszła do mieszkania Piotra Bakselerowicza, dziennikarza "Wyborczej", i zarekwirowała laptop objęty tajemnicą służbową

Warszawska prokuratura oddała sprawę Piotra Bakselerowicza, dziennikarza „Gazety Wyborczej” (Agora) – do którego mieszkania weszła policja i zarekwirowała laptop służbowy – prokuraturze w Zielonej Górze. Sprawa jest w sądzie. Pierwsze decyzje mogą zapaść jeszcze w grudniu.

Minęły dwa miesiące, odkąd policja weszła do mieszkania dziennikarza „Wyborczej” i zarekwirowała laptop objęty tajemnicą służbową. Komenda Stołeczna informowała, że działania podjęto w związku z groźbami karalnymi skierowanymi do jednego z polityków PiS z numeru IP przynależnego do adresu zamieszkania dziennikarza. Dziennikarz zaprzeczył, że ma cokolwiek wspólnego z wpisami.

Jeszcze w listopadzie warszawska prokuratura przekazała sprawę dziennikarza do Zielonej Góry.

„W wyniku prowadzonych czynności przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście, ustalono, że do czynu doszło na terenie działania prokuratury zielonogórskiej. Materiały oraz zabezpieczone dowody przekazano do tutejszej jednostki. Prokurator z Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze nadał bieg zażaleniom złożonym na czynności zatrzymania rzeczy i przeszukania. Zasadność i legalność tych decyzji oceni Sąd Rejonowy w Zielonej Górze Wydział II Karny” – poinformowała „Wyborczą” Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

– Trudno znaleźć wytłumaczenie dla zwłoki i w końcu odesłania sprawy do Zielonej Góry – mówi mec. Krzysztof Szymański, reprezentujący Agorę (wydawcę „Wyborczej”). – Sprawę jest teraz w sądzie – przekazano zarówno akta, jak i zażalenia. Czekamy teraz na decyzję. Można się jej spodziewać jeszcze w grudniu.

Laptop zatrzymany podczas przeszukania pozostaje zabezpieczony w depozycie.

– Podtrzymujemy nasze stanowisko z października: zabranie służbowego laptopa z mieszkania dziennikarza było działaniem nielegalnym. To zagrożenie dla tajemnicy dziennikarskiej i próba zastraszenia niezależnych redakcji – mówi Mikołaj Chrzan, zastępca redaktora naczelnego „Wyborczej”, szef redakcji lokalnych. – Jestem przekonany, że z czasem odkryjemy wszystkie szczegóły tej bulwersującej sprawy. Ustalimy prawdziwe motywy tych działań, a także osoby, które wydawały dyspozycje, i to, jakie miały do tego podstawy. Nasz dziennikarz Piotr Bakselerowicz jest niewinny, nie wysyłał do nikogo żadnych gróźb.

W sprawie Piotra Bakselerowicza interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich. Jak podkreślał RPO, w laptopie znajdowały się informacje objęte tajemnicą dziennikarską, „co może budzić poważne wątpliwości z punktu widzenia zasady wolności mediów”.