Grupa Granica otrzymała jedną z trzech nominacji do tegorocznej nagrody Grand Press Digital. Obok Radia 357 i Voice House. Nagrodę przyznajemy za „wykazanie się innowacyjnym podejściem w wykorzystaniu nowoczesnych technologii w pracy dziennikarskiej”. Grupa Granica nie jest więc w tej kategorii oczywistym kandydatem – jednak tylko do momentu, kiedy nie poznamy działalności tego porozumienia organizacji pozarządowych.
Bardzo mądrze bowiem, a jednocześnie odważnie, wykorzystują media społecznościowe do informowania o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Dzięki nowoczesnym technologiom pomagają uchodźcom – co najważniejsze – ale też dziennikarzom, którzy poszukują informacji z granicy (a jak wiadomo – nie mogą tam pracować).
Ibrahim mówi, że uchodźcy są „chorzy, głodni i potrzebują pomocy”. Apeluje o to, aby „wszystkie media pokazywały ten humanitarny kryzys” oraz zapewnia: „Nie chcemy destabilizować czy niszczyć waszego kraju. My jedynie szukamy lepszego życia”. Na koniec dziękuje „wszystkim organizacjom, które nam pomagają utrzymać się przy życiu. Bardzo doceniamy wasze wysiłki.”
Przepaść między legalnym a moralnym
Anna Alboth i cała Grupa Granica stara się nagłaśniać temat granicy. Także międzynarodowo. W felietonie dla brytyjskiego „The Guardian” Alboth napisała kilka dni temu o pomocy niesionej uchodźcom. Zwróciła uwagę, że sytuacja na granicy „pokazuje przepaść między tym, co legalne, a tym co moralne”.
„Wszystko, co aktywiści mogą zrobić w tych lasach na granicy polsko-białoruskiej, to dostarczyć wodę, jedzenie i ciepłe ubranie tym zdesperowanym ludziom” – napisała.
Przypomniała, że wśród uchodźców są zarówno ludzie samotni, jak i całe rodziny, młodzi i starzy, zarówno zdrowi, jak i ciężko chorzy. I wszyscy oni szukali wolności, a znaleźli się w sytuacji, kiedy wielokrotnie przerzuca się ich przez granice w tę i z powrotem. Alboth pyta, gdzie jest Czerwony Krzyż, gdzie są oenzetowskie agendy zajmujące się uchodźcami?
Czy pomoc jest nielegalna?
Zauważyła jednocześnie, że wielu miejscowych przy granicy pomaga potrzebującym, co jest krzepiące. Nie zmienia jednak faktu, że sporo ludzi w Polsce uważa wspieranie uchodźców za dzieło „agentów Łukaszenki”, którzy „niszczą europejskie wartości”.
Anna Alboth kończy tekst dramatycznie: „Jesteśmy winni, że spragnionym zostawiamy wodę, że dzielimy się zupą, że wkładamy im buty na nogi? Jeśli pomaganie jest nielegalne, czy my w ogóle rozumiemy, czym jest przestępstwo?”