Biuro prasowe NBP prosi dziennikarzy, by zaprzestali ataków na prezesa Glapińskiego

Adam Glapiński

W Narodowym Banku Polskim nigdy nie było kamer nagrywających dźwięk, a prezes Adam Glapiński nikogo nie chciał zwolnić za zdalną pracę – informuje biuro prasowe NBP w kontekście tekstu w najnowszym numerze „Polityki”. – Czy są jakieś granice absurdu w kampanii ataków na Prezesa NBP? – pyta dział prasowy, apelując do dziennikarzy, by przestali atakować prezesa tej instytucji.

Środowy numer „Polityki” przynosi tekst pt. „NBP pod nadzorem kamer”, opisujący rzekome starania prezesa o wybór na drugą sześcioletnią kadencję szefa Narodowego Banku Polskiego. „Ostatnio Adam Glapiński zarządził, by na terenie centrali NBP zamontowano ok. 600 kamer z możliwością nagrania głosowego” – czytamy w tekście.

Kamery mają być nawet w bufecie, „który ostatnio przez te kamery opustoszał. Ludzie nie mają ochoty, aby prezes słyszał, o czym rozmawiają przy zupie” – opowiada informator „Polityki”.

Nagany za pracę zdalną?

W dalszej części tekstu padają też sugestie, że w czasie trwania pierwszej fali pandemii prezes nie chciał rzekomo zgodzić się na pracę zdalną w NBP. „Groził zwolnieniami, naganami, odbieraniem premii. Dopiero po interwencji związków zawodowych nieco odpuścił i ok. 30 proc. pracowników dostało pozwolenie na pracę z domu” – pisze autor tekstu.

Według relacji pracowników, osoby sprzątające na piętrze prezesa mają też „poruszać się tylko w specjalnych kombinezonach ochronnych”. Wstęp na korytarz, przy którym znajduje się gabinet Glapińskiego, mają mieć zaś osoby wyłącznie z ważnymi paszportami covidowymi.

NBP: „Prosimy zaprzestać ataków”

Na tekst „Polityki” zareagowało we wtorek biuro prasowe NBP, rozsyłając mediom komunikat ze sprostowaniem treści w nim zawartych. „W NBP nigdy nie było kamer, które nagrywały dźwięk. Prezes Glapiński nigdy nie zażądał instalacji ani jednej kamery! Kłamstwem jest też, że ekipa sprzątająca na piętrze Prezesa musi używać specjalnych kombinezonów. Prosimy o zaprzestania ataków i oszczerstw na Prezesa NBP” – czytamy w nim.

Pracownicy biura prasowego informują także, że „kłamstwem jest, iż prezes NBP groził komukolwiek zwolnieniem za przebywanie na pracy zdalnej”.- Cały artykuł w Polityce to zbiór absurdalnych kłamstw. Jaki może być cel upowszechniania takich bzdur? Czy są jakieś granice absurdu w kampanii ataków na Prezesa NBP? – czytamy w komunikacie prasowym.

Biuro dba o przekaz komunikacyjny

W połowie listopada br. Departament komunikacji Narodowego Banku Polskiego w obszernym komunikacie zapewnił, że „nie dopuści do zaburzania przekazu komunikacyjnego przez toczącą się poza bankiem walkę polityczną”. 7 listopada biuro prasowe Narodowego Banku Polskiego na swoim profilu twitterowym zamieściło kilka zaskakujących wpisów o „kierowniku polowania”, który miał rozpocząć nagonkę na prezesa NBP Adama Glapińskiego.

„W ostatnich tygodniach nasiliły się ataki na bank centralny w obszarze polityki i mediów, w tym społecznościowych, przejawiające się m.in. podawaniem informacji wyrwanych z kontekstu, nieprawdziwych, niesprawdzonych lub zmanipulowanych” – informował departament komunikacji NBP. – Jest to na pozór zbiór mało istotnych, drobnych elementów, które jednak powtarzane w sposób ciągły, mogą utrwalać wypaczony wizerunek banku i sprawiać wrażenie niespójnego przekazu w zakresie polityki pieniężnej. Wpływy takich działań mogą mieć szerszy, szkodliwy wpływ dla gospodarki, jak i Polaków – oceniono w komunikacie skierowanym do mediów.