W niedzielę po południu na redakcję „Sieci” (Fratria) spadła krytyka po publikacji okładki zapowiadającej artykuł o tym, że były wicepremier Jarosław Gowin trafił na oddział psychiatryczny szpitala. – Uznaliśmy, że nie wolno nam przyłączyć się do tych, którzy marzą o koncesjonowaniu informacji – tłumaczy Marek Pyza, współautor krytykowanego tekstu.
Na zamieszczonej w niedzielę po południu okładce nowego numeru „Sieci” widnieje napis „Dramat Gowina” oraz stwierdzenia: „Kryzys polityczny i osobisty narastał od miesięcy. Teraz czeka go długa walka o zdrowie. Co naprawdę się stało?”.
– W nowym numerze tygodnika „Sieci” redakcja ujawnia sensacyjne ustalenia na temat byłego koalicjanta PiS, Jarosława Gowina, który kiedyś był pierwszoplanową postacią polskiej polityki. Dziś przebywa na szpitalnym oddziale psychiatrycznym. Co doprowadziło go do głębokiej depresji? – zapowiedziano na profilu twitterowym tygodnika. Niedługo potem usunięto ten wpis, a w kolejnym stwierdzono: „Był pierwszoplanową postacią polskiej polityki. Dziś nie wiadomo, kiedy do niej wróci. I czy w ogóle. Jarosław #Gowin przebywa na szpitalnym oddziale psychiatrycznym – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach tygodnika Sieci”.
O tym, że Jarosław Gowin trafił do szpitala z objawami depresji jako pierwsza napisała 25 listopada Dominika Długosz z „Newsweek Polska”. Przedstawiciele kierowanej przez Gowina partii Porozumienie potwierdzili, że polityk przebywa w szpitalu, natomiast nie podali żadnych szczegółów, tłumacząc, że nie zostali do tego upoważnieni przez jego rodzinę.
Dziennikarze o okładce „Sieci”: draństwo, podłość
Wielu dziennikarzy na Twiterze oceniło, że okładka nowego numeru „Sieci” narusza prywatność Jarosława Gowina. – Nie podam dalej okładki „Sieci”. Ujawnianie „sensacyjnych ustaleń” na temat choroby Jarosława Gowina dowodzi, że redakcja nie ma żadnych hamulców. Niżej niż dno – stwierdziła Agata Szczęśniak z OKO.press.
– Zrobiliście wiele koszmarnych, ohydnych okładek. Myślę jednak, że najtrudniej powinno być wam patrzeć w lustro po tej. I nawet nie będę tłumaczył dlaczego, bo i tak nie zrozumiecie. Wyrazy solidarności i wsparcia @Jaroslaw_Gowin – napisał Janusz Schwertner z Onetu. – Wszyscy wiedzą, co się stało, tylko po co o tym pisać? Przez myśl mi nie przeszło, żeby cokolwiek z tych dramatycznych wydarzeń podać do wiadomości publicznej – skomentowała Lidia Lemaniak z Polska Press.
– W tej redakcji są również osoby zmagające się z depresją i innymi problemami…. Może o nich też napiszą? – spytała Ilona Januszewska z Telewizji Republika. – Rozumiem, że polityka i media rządzą się swoimi prawami, ale są jakieś granice szacunku wobec zdrowia i prywatności, których po prostu się nie przekracza. Jak widać nie we wszystkich redakcjach. Okładki z Gowinem nie podam. Nie wypada – ocenił Marcin Makowski z Wirtualnej Polski.
W kilku wpisach pojawiła się dosadna krytyka okładki „Sieci”. – Draństwo a nie dziennikarstwo – stwierdził Grzegorz Nawacki z „Pulsu Biznesu”. – W kategorii podłości Sieci przechodzą na kolejny, wyższy etap – skomentował Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”. – Gadzinówka – napisał Łukasz Frątczak z „Superwizjera” TVN. – Dno – skwitował Marcin Dobski z Salon24.
– Ale tak konkretnie to co jest „dnem”? Powiedz Marcin proszę. To, że w ogóle o tym piszemy w @Tygodnik_Sieci? Bo przecież nie czytałeś całości, więc nie wiesz co tam jest napisane – odpowiedział Dobskiemu Marcin Wikło. – Robienie tematu politycznego z poważnej choroby nielubianego polityka. Mam nadzieję, że nie piszecie o szczegółach z tych wydarzeń, ani o sytuacji rodzinnej, ale i tak wystarcza mnie to co zobaczyłem – stwierdził dziennikarz Salon24. – No to niewiele ci wystarcza – zaznaczył Marcin Wikło.
Dziennikarz „Sieci”: zadaniem dziennikarzy jest najrzetelniej opisać, a nie cenzurować
Ok. godz. 17 na powiązanym z „Sieci” portalu wPolityce.pl ukazała się polemika Marcina Pyzy z krytycznymi opiniami. Dziennikarz zwrócił uwagę, że ich autorzy nie mogli jeszcze przeczytać całego artykułu, a komentują jedynie okładkę i zapowiedź tekstu.
Według Pyzy pobyt Jarosława Gowina na oddziale psychiatrycznym szpitala świadczy, że jego problemy zdrowotne są poważne. – Musiało zdarzyć się coś jeszcze, np. próba samobójcza. Na ile poważna i celowa – nie nam rozstrzygać. Ale zdarzenie miało miejsce. Dziennikarze i politycy doskonale o tym wiedzą. Dyskutują o tym od ponad tygodnia, ale tylko po cichu, we własnym gronie – napisał.
– Podstawowe pytanie w tej sprawie brzmi: czy opinia publiczna ma prawo do informacji o próbie samobójczej niedawnego wicepremiera, człowieka, który podjął wielomiesięczną grę na obalenie rządu, który współtworzył? (…) Czy mamy prawo wiedzieć, że potencjalny przyszły premier w kryzysowej sytuacji swojego ugrupowania i wobec kolejnych politycznych porażek, wpada w skrajny dołek psychiczny? Czy dziennikarz powinien taka informację ukrywać przed czytelnikami? – wyliczył dziennikarz „Sieci”.
– W minionych dniach zadaliśmy sobie te wszystkie pytania w redakcji „Sieci” i uznaliśmy, że nie wolno nam przyłączyć się do tych, którzy marzą o koncesjonowaniu informacji. Do tych, którzy wiedzą lepiej, o czym opinia publiczna może wiedzieć, a przed jaką wiedzą należy ją „chronić” – wyjaśnił Marek Pyza.
Jego zdaniem w ostatnich dekadach niesłusznie przemilczano w mediach niektóre tematy, np. oskarżenia wobec czołowych polityków skierowane w Sejmie przez Andrzeja Leppera czy ślady materiałów wybuchowym na wraku samolotu, który rozbił się w Smoleńsku (jesienią 2012 roku napisał o tym Cezary Gmyz).
Pyza zaznaczył, że współczuje Jarosławowi Gowinowi. – Nie wolno jednak godzić się na polityczne wykorzystywanie jego tragedii i opowiadanie bajek o rzekomej krzywdzie, jaką mu wyrządzono, co miało poskutkować poważnym rozstrojem psychicznym, bo nie jest to ani cała prawda, ani nawet jej zasadnicza część – stwierdził.
Dodał, że opinia publiczna sama może wyciągnąć wnioski i ocenić działania Gowina. – Zadaniem dziennikarzy jest jej w tym pomóc, możliwie najrzetelniej opisując bohatera, a nie cenzurując informacje na jego temat – podkreślił Marek Pyza.
– Pan Marek Pyza w dzisiejszym tekście na wPolityce (pozwólcie, że nie zalinkuję) nie tylko odziera z najintymniejszych kwestii p. Gowina, lecz także stawia durną tezę, że osoby z kłopotami zdrowotnymi o podłożu psychicznym nie powinny pełnić ważnych funkcji publicznych – skomentował Patryk Słowik z Wirtualnej Polski. – Z jednej strony należałoby przemilczeć te bzdury. Z drugiej – milczenie niektórzy mogą odbierać jako zgodę na tę nieprzyzwoitą pisaninę – dodał.
– Żeby było jasne: ja naprawdę jestem za jawnością i uważam, że o tego typu sprawach – tak, opinia publiczna ma prawo wiedzieć. Ale nie udawajmy, że ten tekst powstał w innym celu niż przywalenie politykowi, którego to medium zwalcza. I to mnie brzydzi – stwierdził Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.
Karnowski: rozumiemy i szanujemy granice prywatności
Do sprawy odniósł się też Michał Karnowski, publicysta „Sieci” i członek zarządu Fratrii ds. redakcyjnych. W tekście na wPolityce.pl podkreślił, że redakcja tygodnika odrzuciła dwie skrajne postawy wobec problemów psychicznych Jarosława Gowina: przemilczenie tematu oraz eksponowanie intymnych szczegółów.
– Uznaliśmy, że obie są nie do przyjęcia. Rozumiemy i szanujemy granice prywatności. Karta choroby pozostaje zawsze kwestią prywatną – podkreślił Karnowski.
– Ale też czy naprawdę godzimy się na sytuację w której dramatyczna sytuacja potężnego do niedawna, a wciąż wpływowego polityka, nagle staje się tematem tabu? I to dlaczego? Bo jego współpracownicy uznali iż to może im zaszkodzić? Bo Jarosław Gowin skutecznie przeniósł się do obozu opozycji? – wyliczył publicysta.
Jego zdaniem sam Gowin nie życzyłby sobie takich zasad. – Kto żąda milczenia? Ci sami, którzy nie wahają się przed roztrząsaniem rzekomego czy realnego homoseksualizmu osób po prawej stronie sceny publicznej. Którzy z dziką satysfakcją notują każdą prywatną porażkę czy komplikację osób związanych z obozem konserwatywnym, każde ich ludzkie potknięcie. Którzy nie byli w stanie uszanować żadnej żałoby, żadnego bólu – wymienił Karnowski.
Zapewnił, że osoby, które przeczytają artykuł, przekonają się, że „żadne granice nie zostały przekroczone, że napisany jest ze zrozumieniem delikatności sprawy”.
Według danych PBC we wrześniu br. średnia sprzedaż ogółem „Sieci” wynosiła 33 144 egz., po spadku rok do roku o 13,3 proc.
Fratria, do której należą też m.in. miesięcznik „Gazeta Bankowa”, portal wPolityce.pl i Telewizja wPolsce.pl, zanotowała spadek przychodów o 0,3 proc. do 36,58 mln zł, przy czym wpływy reklamowe wzrosły o 6,3 proc., a ich udział w łącznych przychodach wynosił już 84 proc. Zysk spółki poszedł w górę z 3,18 do 7,14 mln zł – prawie w całości wypłacono go w dywidendzie.