Jerzy Wójcik zwolniony, bo postawił niepotwierdzone zarzuty o mobbing

Jerzy Wójcik

Powodem zwolnienia dyrektora wydawniczego „Gazety Wyborczej” Jerzego Wójcika przez zarząd Agory były niepotwierdzone zarzuty o mobbing, które postawił on byłej członkini zarządu Agnieszce Sadowskiej – ustalił press.pl. Decyzję o dyscyplinarnym zwolnieniu Wójcika ogłosił we wtorek prezes zarządu Bartosz Hojka. „To próba zniszczenia »Gazety Wyborczej«” – podsumował na spotkaniu redakcji redaktor naczelny Adam Michnik.

Na zebranie, na którym przekazano informację o zwolnieniu Jerzego Wójcika, zarząd zaprosił pracowników wczoraj o 13.48, zaledwie kilkanaście minut przed jego planowym rozpoczęciem. Spotkanie trwało parę minut.

– Redakcja jest w szoku – mówił nam chwilę po ogłoszeniu zwolnienia pracownik Agory. – Myśleliśmy, że to idzie w stronę szorstkiej przyjaźni, a nie bomby atomowej.

– Możemy jedynie potwierdzić, że dzisiaj rozwiązana została umowa o pracę z dotychczasowym dyrektorem wydawniczym „Gazety Wyborczej”. Powód i tryb zakończenia współpracy z dyrektorem wydawniczym to sprawa pomiędzy wydawcą jako pracodawcą a pracownikiem. Ze względów prawnych to jedyne, co możemy powiedzieć w tej sprawie – poinformowała „Presserwis” Nina Graboś, dyrektorka ds. komunikacji korporacyjnej.

O godz. 15 we wtorek odbyło się spotkanie kierownictwa redakcji „Gazety Wyborczej” z zespołem. Podczas niego poinformowano, że do spotkania zarządu z przedstawicielami Agory Holding w związku z planami zwolnienia Wójcika doszło jeszcze w poniedziałek. Przeciwko zwolnieniu mieli być Barbara Piegdoń-Adamczyk oraz Seweryn Blumszajn. „Holding nie autoryzował zwolnienia Jerzego. To jest akcja zarządu” – informował pierwszy wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski.

Kurski tłumaczył dziennikarzom, że Wójcik tkwił w konflikcie pracowniczym. Miał złożyć doniesienie na mobbing ze strony Agnieszki Sadowskiej (byłej członkini zarządu), na skutek czego powołana została komisja złożona z osób desygnowanych przez zarząd. Gremium to ustaliło ostatecznie, że nie ma powodów, by Wójcik występował z takim zawiadomieniem. I skoro złożył fałszywe zawiadomienie, pojawił się powód, żeby go zwolnić. Kurski mówił zespołowi, że Wójcik może wrócić do „Wyborczej”, bo niewykluczone, że skieruje sprawę swojego zwolnienia do sądu pracy – i ją wygra.

„Mamy do czynienia z próbą zniszczenia „Gazety Wyborczej” – mówił na spotkaniu Adam Michnik, naczelny „GW”. Zapewnił, że kierownictwo redakcji będzie jej bronić na wszelkie możliwe sposoby, a zarząd stracił moralny tytuł do wpływu na „Wyborczą”.

Od Jarosława Kurskiego dziennikarze usłyszeli także, że sprawa Wójcika jest tylko pretekstem, a tak naprawdę chodzi generalnie o przyszłość „Wyborczej”. Mówił, że z kłopotów „Gazety Wyborczej”, ucieszą się wrogowie demokracji.

Do końca tygodnia redakcja ma ogłosić, kto obejmie stanowisko Jerzego Wójcika. Adam Michnik zaznaczył na spotkaniu, że nie zgodzi się na nikogo, kto nie będzie przez redakcję akceptowany. Szefostwo „GW” nie ogłosiło na zebraniu z zespołem, jakie będą dalsze kroki redakcji w związku ze zwolnieniem Wójcika, tłumacząc, że sprawa wymaga namysłu. Z Jerzym Wójcikiem nie udało nam się skontaktować. Podczas spotkania redakcji nie zabierał głosu.

– Jest to zła wiadomość, zdecydowanie nie służy zmniejszeniu napięcia między redakcją a spółką – mówi Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”. – Uważam, że to szkodzi nam wszystkim. Nie tylko Agorze, nie tylko „Gazecie”, ale całemu środowisku demokratycznemu. Jestem zdziwiony, zaskoczony i zasmucony. Nie wiem, co się dzieje w Agorze i „Gazecie”, ale myślałem, że weszli na drogę, która prowadzi do przyjaznego rozwodu. Taka wiadomość to cios i oczywiście kupa radości dla ludzi pokroju Jacka Kurskiego. A nie lubię robić przyjemności tamtemu środowisku.

Decyzję zarządu ocenił z perspektywy giełdowej Konrad Księżopolski, executive director i head of CEE equity research w Haitong Bank. – Segment prasy stanowi najmniejszą wartość Agory, biorąc pod uwagę wyniki i dosyć słaby outlook na przyszłość w związku ze zmianami w całej prasie. Wydaje mi się, że to nie będzie miało większego wpływu na inwestorów – zaznaczył w rozmowie z „Presserwisem”. – Zamknięcie działu prasy mogłoby być wręcz pozytywną informacją dla inwestorów. Brutalna prawda jest taka, że dla wyceny Agory większe znaczenie ma to, co się dzieje w segmencie kinowym, radiowym, internetowym i outdoorowym, niż to, co się dzieje w segmencie prasowym.

Kurs akcji Agory na GPW wzrósł we wtorek o 1,75 proc.