Przypomnijmy, że we wtorek po południu polscy żołnierze zatrzymali fotoreporterów Macieja Nabrdalika („New York Times”), Macieja Moskwę (kolektyw Testigo) i Martina Diviska (European Pressphoto Agency). Dziennikarze relacjonowali, że chcieli wykonać zdjęcia dokumentujące obecność wojska w rejonie miejscowości Wiejki koło Michałowa. Podkreślali, że przed przystąpieniem do pracy przedstawili się obecnemu tam wartownikowi jako dziennikarze i uprzedzili go, że będą robili zdjęcia.
Po wykonaniu fotografii fotoreporterzy wsiedli do samochodu i chcieli wrócić do Michałowa. Wtedy drogę zastąpili im żołnierze, którzy „wyciągnęli ich z samochodu, szarpiąc ich przy tym i używając wulgaryzmów”.
MON potem odniosło się do sprawy. – Zatrzymanie przez żołnierzy fotoreporterów na terenie przygranicznym było prawidłowe, absolutnie nikt nikogo nie uderzył, nikt nikomu nie ubliżał, nikt nikogo nie szarpał – mówił Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski.
Na nagraniu wulgaryzmy
„Press” ma jednak nagranie dźwiękowe dokumentujące to zdarzenie. Słychać na nim, jak żołnierze mówią m.in. „wysiadać z samochodu, w tej chwili, kur*a!” i „wszystko z kieszeni wyjąć i na ziemię” oraz „kurw*a dziennikarze, gdzie legitymacja jest twoja, na ch*j czekasz”.
Mundurowi przeszukiwali też samochód dziennikarzy. Potwierdza to nagranie. Wynika z niego, że służby były zainteresowane materiałem zgromadzonym przez fotoreporterów, który skrupulatnie sprawdziły, choć miały świadomość, że nie powinny tego robić. „Najpierw zobaczę zdjęcia” – stwierdza jeden z żołnierzy. „Na zdjęciach jest wojsko?” – pyta wojskowy. „Jest wojsko, policja, straż graniczna” – odpowiada inny. „Przeglądać mi to wszystko”.
Pochwalił zachowanie
W sobotę, w porannej rozmowie RMF, Krzysztof Ziemiec zapytał o tę sprawę Mariusza Błaszczaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji.
– Czy oni dostali reprymendę od pana? – pytał Ziemiec, mając na myśli żołnierzy.
Błaszczak odparł: – Nie. Oni ode mnie dostali nagrodę w sensie takim, że pochwaliłem ich za zachowanie. Oni się zachowali tak, jak należy. Proszę sobie wyobrazić: mamy atak hybrydowy, Polska została zaatakowana, trzech ludzi zamaskowanych, zakapturzonych skrada się do obozu.
– Ale poza strefą, panie ministrze, to nie była ta strefa zakazana – zwracał uwagę Ziemiec.
Błaszczak: – Ale to jest obóz wojskowy. Tam są żołnierze, którzy odpoczywają po warcie, jaką pełnili na granicy. Obowiązkiem tych, którzy stoją na warcie jest zapewnienie bezpieczeństwa. Obowiązkiem ich jest wykazywanie stanowczości. Oni nie mogą być otwarci na to, że trzech jegomości, którzy są zamaskowani, skrada się do obozu. Oni mają stanowczo zareagować i stanowczo zareagowali.
„Niedobre doświadczenia”
Błaszczak odniósł się też do sprawy obecności dziennikarzy przy granicy. Dotąd zabrania tego stan wyjątkowy, ale po 2 grudnia znowelizowana ustawa o ochronie granicy państwowej pozwoli na limitowany dostęp mediów na ten obszar.
Minister stwierdził, że dotychczas „ma niedobre doświadczenia z obecnością mediów przy granicy”.