Dlaczego media pracują po stronie białoruskiej, a nie polskiej?

Tłumaczy MSZ

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Marcin Przydacz był w poniedziałek gościem Poranka TOK FM

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Marcin Przydacz w rozmowie w Poranku TOK FM w sprawie dopuszczenia dziennikarzy do granicy stwierdził, że „nie dostęp mediów do danego miejsca jest tutaj kluczowy, tylko ich przekaz”.

W poniedziałkowym Poranku TOK FM Dominika Wielowieyska zapytała podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Marcina Przydacza o to, „czy to nie jest kompromitacja polskiego rządu, że autorytarna Białoruś pozwala wolnym mediom na relacjonowanie wywołanego przez siebie kryzysu humanitarnego na granicy, a demokratyczna Polska tego nie robi?”.

W odpowiedzi Przydacz stwierdził, że „nie brakuje nam materiału do dyskusji”, bo „wszyscy, łącznie ze światowymi mediami, zajmują się tym tematem”. Zaznaczył też, że media są zainteresowane migrantami, którzy są po stronie białoruskiej, a po polskiej stronie „stoi wojsko i jest ogrodzenie, które broni polskiej granicy”. Według Przydacza „nie dostęp mediów do danego miejsca jest tutaj kluczowy, tylko ich przekaz”.

Przydacz tłumaczył, że wpuszczenie do strefy przygranicznej dziennikarzy nie jest decyzją MSZ.

Od 2 września w 183 miejscowościach województw podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Najpierw wprowadzono go na 30 dni, a pod koniec września przedłużono o kolejne 60 dni. Dziennikarze mogą relacjonować wydarzenia wyłącznie na podstawie oficjalnych, rządowych nagrań oraz informacji przekazywanych przez instytucje państwa.

Środowisko wielokrotnie protestowało przeciwko zakazowi wstępu dla dziennikarzy na tereny przygraniczne. Na początku września głos zabrał m.in. Press.pl. W połowie września z kolei pod listem w tej sprawie podpisało się kilkadziesiąt redakcji. Kilka dni temu natomiast Fundacja Grand Press zainicjowała apel do premiera Mateusza Morawieckiego w tej sprawie. Do sobotniego popołudnia podpisało się pod nim już ponad 5 tys. osób. I wciąż można to robić tutaj.