„Gazeta Wyborcza” (Agora) decyzją sądu ma zamieścić sprostowanie prezesa Orlenu. Jej naczelny przeprasza za zamieszczenie na łamach tekstu, który nazywa „paszkwilem”, a według naszych informacji pojawią się przeprosiny dla prezesa InPostu. To wszystko w ciągu kilku dni. Eksperci podkreślają jednak, że to wina przypadku, choć może spowodować rysę na wizerunku marki.
Piątek. Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek informuje, że sąd nakazał „Wyborczej” zamieścić sprostowanie artykułu o tzw. taśmach Obajtka.
Sobota. Naczelny „Wyborczej” Jarosław Kurski przeprasza za tekst na portalu Wyborcza.pl, w którym pojawiły się zarzuty dotyczące zarządzania Polską Akademią Nauk. „Artykuł ten nosi wszelkie cechy paszkwilu (…). To nasze poważne uchybienie warsztatowe” – pisze. Tekst znika ze strony.
Poniedziałek. Jak nieoficjalnie dowiedziały się Wirtualne Media, „Wyborcza” szykuje przeprosiny dla szefa InPostu Rafała Brzoski po tekście o transakcjach jego cypryjskich spółek. Mają ukazać się w najbliższych dniach na łamach papierowego i cyfrowego wydania.
Czy to po prostu trudny weekend (i okolice) czy już oznaka większego kryzysu?
– Nie traktowałbym tego jako kryzysu wizerunkowego – mówi Piotr Czarnowski, założyciel i prezes agencji First PR, który zastrzega, że ostatnie doniesienia o „Wyborczej” zna wyłącznie z mediów. – Jeżeli oni coś nabroili i się przyznają, to bardzo dobry objaw, w mediach rzadko się to zdarza. Media wolą zwykle iść w zaparte niż przyznać: nie zweryfikowaliśmy, nie potwierdziliśmy. Nie mogę odnieść się do tych konkretnych spraw, ale inna moja spekulacja jest taka, że wolą iść na ugodę, bo presja jest tak silna – zwłaszcza przy „zmodyfikowanym” wymiarze sprawiedliwości – że wykalkulowali, iż lepiej jest przeprosić niż się procesować – zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Czarnowski jakiś czas temu przyznawał, że konflikt na linii redakcja „Wyborczej”-zarząd Agory nie będzie miał większych skutków dla zewnętrznego obserwatora. – Ta sprawa miała niewielki, ale zawsze jakiś potencjał, że spór wewnętrzny wyjdzie na zewnątrz. Ale nie wyszedł: poza mediami o mediach nikt się tym nie interesuje – zaznacza dziś ekspert. Inaczej jednak jest w przypadku ostatnich wydarzeń. – Mogą być dwie potencjalne reakcje odbiorców. Pierwsza: jeśli ktoś przeprasza, to jest słaby. To paskudna reakcja, która ugruntowała się w ciągu ostatnich 40-50 lat. Opiera się na tym, że przepraszać nie wypada. Ale odbiorcy są coraz młodsi i dla nich przyznanie się do błędu jest sygnałem prawdomówności, że medium dba o odbiorców, chce im dostarczyć prawidłową, zweryfikowaną informację. Ogłasza, że napisało źle, teraz przeprasza, podaje inną informację. Pod warunkiem, że rzeczywiście na czymś się potknęło – zastrzega Czarnowski.
Czy faktycznie postrzeganie przeprosin zmienia się w młodszych pokoleniach? – Mam nadzieję. Słowo „przepraszam” po trosze wróciło do użycia. Nie jakoś nadzwyczajnie, w polityce jest na przykład zupełnie obce albo używane tylko złośliwie, ironicznie, ale w codziennym życiu wraca do użytku – twierdzi Czarnowski.
Sprostowania codziennością każdej redakcji
Medioznawca Maciej Myśliwiec nazywa wspomniane wydarzenia złą passą „Wyborczej”. – Każdej redakcji zdarza się musieć pisać sprostowania, „Gazeta Wyborcza” nie jest wyjątkiem. Od początku też wiadomo było, że Obajtek sprostowania będzie żądał. Ale każda sprawa, w której redakcja przegrywa proces sądowy, powinna być dla niej swego rodzaju prztyczkiem alarmowym. Jeśli redakcja faktycznie przegrywa, jej wina jest udowodniona, staranność dziennikarska nie została dochowana, prowadzi to do tego, że redakcja powinna się w kolejnych publikacjach pilnować, być bardziej papieską od papieża – podkreśla medioznawca. – Jeśli w jednym czasie pojawi się kilka takich sytuacji, może to wizerunkowo uderzyć w wiarygodność redakcji. Ale sprostowania to codzienność każdej prasy, często gdzieś pojawiają się błędy. Pytanie brzmi, o jakim przewinieniu mowa. Przegrana „Gazety” przegranej „Gazety” nierówna. Choć jeżeli zarzuty są poważne, nie jest to wyłącznie kwestia sprostowania, są jeszcze chociażby pozwy cywilne – zaznacza Myśliwiec.
Zdaniem eksperta, nagromadzenie w ostatnich dniach kilku wizerunkowo niefortunnych spraw to czysty przypadek. – Trzeba pamiętać, że tej wielkości redakcja nie pisze dwóch-trzech artykułów, ale przetwarza ogromne ilości informacji. Każda opisywana osoba ma prawo sprostowania, a redakcja ma prawo odwołać się od wyroku sądu – dodaje.
Myśliwiec chwali decyzję Kurskiego o przeprosinach za tekst o PAN. – Dobrze, że redakcja ma odwagę przyznać się do błędu i wyprzedza jakiekolwiek roszczenia. „Wyborcza” nigdy nie miała problemów z przyznaniem się do winy, bardziej dotyczyło to tabloidów. Dziennikarze „GW” to nie młodziki, pozwalające sobie na szastanie informacji, jak im wygodnie. To doświadczeni dziennikarze, którzy starają się bardzo dobrze sprawdzić swoje źródła. Jeśli Kurski stwierdza, że musi przeprosić i bez problemów to robi, jest to coś, czego oczekiwałbym od redaktora naczelnego każdej gazety – podkreśla medioznawca.
Konflikt wewnątrz Agory nie pomaga…
Strateżka i ekspertka ds. marketingu Anna Gołębicka zauważa w oświadczeniu Kurskiego pewne minusy. Z „ludzkiego” punktu widzenia przeprosiny ocenia pozytywnie. – Ale z punktu widzenia zmiany narracji na rynku politycznym to nie przynosi dobrych rezultatów. Te narracje konsekwentnie robią się niezwykle agresywne. Słaby pieniądz niestety wypiera mocny pieniądz i bezwzględna narracja przykrywa tę demokratyczną. A my daliśmy na to przyzwolenie – dodaje.
– Każde tego typu zdarzenie jest rysą wizerunkową – twierdzi natomiast prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów. – Każde można różnie komentować, ale w konsekwencji cień nieufności może się pojawić. Z drugiej strony dziennikarstwo śledcze to nieprawdopodobnie trudna praca i często jest narażone na procesy. Zatem chwała mediom i dziennikarzom, którzy się jej podejmują w interesie społecznym – dodaje.
Jak podkreśla Dąbała, konflikt wewnątrz firmy „na pewno też nie pomaga”. – W dodatku przypuszczam, że większość czytelników kompletnie nie ma pojęcia, o co w tym konflikcie chodzi, a niektórzy w ogóle go nie zauważają lub po prostu jest dla nich zamazany, dziwny i nieprofesjonalny – zaznacza.
Na koniec czerwca br. z subskrypcji „GW” korzystało 258,2 tys. użytkowników, o 6,1 proc. więcej niż rok wcześniej, a kwartalne wpływy z usługi zwiększyły się o 22,5 proc. Według badania Mediapanel w sierpniu br. Wyborcza.pl zanotowała 8,26 mln użytkowników i 24,87 proc. zasięgu, a Wyborcza.biz – 1,79 mln użytkowników i 5,38 proc. zasięgu.
Z kolei średnie rozpowszechnianie ogółem „Gazety Wyborczej” w czerwcu br. wyniosło 54 532 egz., o 18,31 proc. mniej niż rok wcześniej (dane PBC).