„Odcięcie polskich mediów od granicy oficjalnie chce wykorzystać białoruska propaganda. W prywatnych wiadomościach Białoruś zaprasza do siebie dziennikarzy, by relacjonowali kryzys na granicy. Wideo, wizy – no problem” – ostrzega na Twitterze Piotr Czaban, dziennikarz TVN 24.
„Press” dysponuje wiadomością skierowaną do polskich dziennikarzy. Jej nadawca, „zmartwiony nieludzką sytuacją uchodźców na granicy Białorusi z krajami UE”, proponuje udostępnienie materiałów wideo i „innych obiektywnych informacji o tym, co się dzieje”. To nie wszystko. „Jeśli jesteś zainteresowany współpracą, chętnie pomożemy w uzyskaniu wizy i załatwieniu innych formalności związanych z wizytą na Białorusi i zwiedzaniem obszarów przygranicznych. Nasi wolontariusze będą towarzyszyć Państwa przedstawicielom do granicy białorusko-polskiej, białorusko-litewskiej, pomagając w załatwieniu formalności związanych z przebywaniem w strefie przygranicznej” – oferuje dyrektor instytucji informacyjno-edukacyjnej Centrum Systemowej Ochrony Praw.
Organizacji, w imieniu której wysłał mail, próżno szukać w internecie. Nie słyszała o niej także Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektorka Biełsat TV. – Nie kojarzę takiej organizacji, bo jej oczywiście nie ma. Widać, że to typowy rodzaj operacji dezinformacyjnej. Podobnie jak da się zauważyć, że połowa profili w mediach, które komentują kryzys przygraniczny, to również fake’owe konta – komentuje Romaszewska-Guzy.
Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią, przy okazji którego uniemożliwiono pracę dziennikarzom na terenie przygranicznym, obowiązuje od 2 września i został pierwotnie wprowadzony na 30 dni. Pod koniec września Sejm zdecydował o jego przedłużeniu o kolejne 60 dni.