Trójka dziennikarzy pracujących dla francusko-niemieckiej telewizji Arte i francuskiej agencji prasowej AFP 28 września została zatrzymana przez policję i trafiła do aresztu po wjeździe do strefy objętej stanem wyjątkowym. Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary i ukarał ich naganą. Reporterzy twierdzą, że w strefie znaleźli się przez pomyłkę.
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich zwróciło się do lokalnych komendantów Straży Granicznej (podlaski oddział) i policji (komenda powiatowa w Sokółce) o wyjaśnienie okoliczności działań wobec dziennikarzy, m.in. jakie było uzasadnienie użycia kajdanek wobec zatrzymanych. RPO zwraca uwagę, że dziennikarze nie mieli świadomości, że przebywają na obszarze objętym ograniczeniami, a kiedy się o tym dowiedzieli, niezwłocznie go opuścili.
Zdaniem RPO, „wszystkie działania ograniczające wolność słowa powinny być podejmowane w duchu zasady proporcjonalności i z poszanowaniem fundamentalnych praw człowieka”. Jak dodano, „działania policji mogą budzić wątpliwości z perspektywy zasady wolności mediów wyrażonej w art. 14 Konstytucji”.
Rzecznik zaznacza, że konfiskata sprzętu dziennikarzy „może stanowić naruszenie ochrony tajemnicy dziennikarskiej”, zwłaszcza że materiały znajdujące się na nim zostały przez służby skopiowane przed zwrotem.
„Organy władzy powinny zapewniać dziennikarzom możliwość zbierania krytycznych materiałów i powstrzymywać się od wszelkich działań zmierzających do tłumienia krytyki prasowej i wywierania u dziennikarzy »efektu mrożącego«” – podkreśla RPO.
Skąd ten zakaz
Od 3 września na mocy decyzji prezydenta Andrzeja Dudy w pasie przygranicznym z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje on część województw podlaskiego i lubelskiego. Na tym terenie ekipy dziennikarskie mają utrudnioną pracę, gdyż wśród obostrzeń jest także – uciążliwy dla reporterów – „zakaz przebywania w ustalonym czasie, w oznaczonych miejscach, obiektach i obszarach” oraz „zakaz utrwalania za pomocą środków technicznych wyglądu lub innych cech określonych miejsc, obiektów lub obszarów”.
Na początku września dziennikarz Onetu, Bartłomiej Bublewicz wraz ze swoim operatorem usłyszeli zarzuty w związku z relacją, którą nadali z objętego obostrzeniami Usnarza Górnego. – Ostatnia rzecz, jaką chciałbym zrobić, to łamanie prawa – mówił nam dziennikarz. W związku z utrudnieniami, 30 redakcji w połowie ub. miesiąca podpisało się pod wspólnym apelem do rządzących dotyczącym zakazu pracy dziennikarzy w strefie objętej stanem wyjątkowym. – Działania władz sprzeczne są z zasadą wolności słowa – czytamy w deklaracji. Z kolei Reporterzy bez Granic ogłosili „stan wyjątkowy dla wolności prasy” w Polsce.