Straż Graniczna prowadzi cichą walkę z niezależnymi dziennikarzami, a zachowanie rzeczniczki Straży Granicznej jest nieprofesjonalne i aroganckie – takich ocen od dziennikarzy doczekała się rzeczniczka SG Anna Michalska. Na pytanie o dzieci uchodźców odpowiedziała kpiąco, że to jej „ulubiony temat”. Andrzej Stankiewicz, zastępca redaktora naczelnego Onetu, nie ma wątpliwości: – W tej chwili rzecznicy nie służą informowaniu, tylko dezinformacji.
„Po co pani ta informacja?” – dociekała rzeczniczka Straży Granicznej Anna Michalska, gdy dziennikarka TVN 24 Agata Adamek zapytała na konferencji, dokąd przewieziono dzieci z placówki Straży Granicznej w Michałowie. Dalej nie było lepiej: „Skończmy może już to pytanie, powiedziałam: do linii granicy”, „A co państwu to da, że my powiemy, gdzie zostały przewiezione?”, „Proszę inne pytanie”.
– Dziennikarz pyta w imieniu opinii publicznej, a rzecznik jest od tego, żeby odpowiedział – komentuje Andrzej Stankiewicz, zastępca redaktora naczelnego Onetu. I dodaje: – Jeśli Anna Michalska nie rozumie, czemu padają pytania dotyczące ludzi, których jej formacja wypchnęła za granicę, to znaczy, że nie powinna być rzecznikiem.
Postawa rzeczniczki zdumiała także Agatę Adamek z TVN 24. – Dziwne, że pani rzeczniczka Straży Granicznej, zamiast udzielić informacji dziennikarzom, próbuje ustalać, dlaczego nas pewne kwestie interesują. To jest, mówiąc delikatnie, bardzo niecodzienne podejście do wykonywania obowiązków rzecznika – mówi reporterka TVN 24. Adamek dodaje: – Jakie jest podejście pani Michalskiej? Na czwartkowej konferencji prasowej, kiedy usłyszała po raz kolejny: „Gdzie są dzieci z Michałowa”, powiedziała, że to jest jej „ulubione pytanie”.
Adamek zwraca też uwagę na szczególny czas, w jakim Michalska pełni swoją funkcję: – Rzeczniczka Michalska powinna zdawać sobie sprawę, w jakiej roli obecnie występuje. W związku z tym, że jest stan wyjątkowy, nie możemy pojechać na teren przy granicy i zobaczyć, co się tam dzieje. Niezależnie od tego, czy ktoś będzie miał problem z odpowiedzią na moje pytania, czy będą mu się wydawały bezsensowne lub niepotrzebne, wciąż będę je zadawać.
– W tej chwili rzecznicy nie służą informowaniu, tylko dezinformacji – stwierdza Andrzej Stankiewicz z Onetu. – Rzeczniczka Straży Granicznej jest rzeczniczką służby, która otwarcie prowadzi konfrontację z mediami. Stara się przypodobać swoim szefom.
Według Stankiewicza Straż Graniczna prowadzi cichą walkę z niezależnymi dziennikarzami, a politykom władzy postawa rzeczniczki bardzo się podoba. – Obóz władzy po prostu nie chce nikogo informować o tym, co się dzieje w strefie stanu wyjątkowego – komentuje zastępca redaktora naczelnego Onetu.
Zachowanie Michalskiej negatywnie ocenia także medioznawca Maciej Myśliwiec. – Sposób odpowiadania rzeczniczki był niegrzeczny i nieprofesjonalny. Wystarczyło odpowiedzieć: „To są jedyne dane, jakie mogę państwu przekazać” – mówi Myśliwiec.
Dodaje, że skoro pytania dziennikarki dotyczyły zagrożenia zdrowia, a być może życia dzieci, to rzeczniczka powinna wykazać się również empatią. – Empatii zabrakło. Niestety wpisuje się to w całą narrację decydentów dotyczącą uchodźców – mówi Myśliwiec.
W połowie sierpnia kilkadziesiąt redakcji i organizacji poparło deklarację w sprawie obecności dziennikarzy na terenie objętym stanem wyjątkowym. „Wprowadzony przez rząd RP stan wyjątkowy na całej długości granicy Polski z Białorusią wyklucza działalność mediów” – napisano w deklaracji. – „Działania władz są sprzeczne z zasadą wolności słowa, stanowią też przejaw niezgodnego z prawem prasowym utrudniania pracy dziennikarzom i tłumienia krytyki prasowej”. (…) „Stan wyjątkowy oznacza odebranie nam możliwości wypełniania misji naszego zawodu, a społeczeństwu konstytucyjnego prawa do informacji”.
Stan wyjątkowy, a zatem zakaz pracy mediów w strefie przygranicznej, ma obowiązywać do końca listopada.