Premier Mateusz Morawiecki miał aktywnie uczestniczyć w przygotowywaniu odpowiedzi dla dziennikarzy TVN, którzy w 2019 roku dopytywali o jego loty w statusie HEAD – wynika z nowych maili, opublikowanych w serwisie PoufnaRozmowa.com. Szef rządu w ujawnionej korespondencji radzi „ważyć każde słowo” i proponuje, by tak formułować odpowiedź dla dziennikarzy, by „było widać, że to jakaś ogólna, mistyczna, ezoteryczna procedura”.
Nowo udostępniona korespondencja, pochodząca rzekomo ze skrzynki mailowej min. Michała Dworczyka, dotyczy sierpnia 2019 roku, gdy media rozpisywały się o aferze samolotowej z udziałem ówczesnego marszałka Senatu, Marka Kuchcińskiego. 25 lipca 2019 roku Radio ZET ujawniło dokumenty świadczące, że odbyło się kilka lotów marszałka z rodziną – rządowymi samolotami. Kilka dni później dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu (CIS) Andrzej Grzegrzółka, informował, że Marek Kuchciński razem z najbliższymi osobami odbył 23 loty o podwyższonym statusie HEAD (obejmuje on m.in. zapewnienie zapasowego samolotu z załogą w gotowości).
Grzegrzółka zaznaczył, że nie naruszono przy tym żadnych przepisów, a Kuchciński w ramach rekompensaty przekazał 15 tys. zł na Caritas i fundację Akogo. Ostatecznie na początku sierpnia jednak Kuchciński zrezygnował z pełnionej funkcji.
Dziennikarze pytają…
Politycy opozycji i dziennikarze zainteresowali się wówczas także lotami innych najwyższych przedstawicieli władz państwowych, w tym premiera Mateusza Morawieckiego, a 9 sierpnia kancelaria premiera opublikowała ich wykaz. Wynikało z niego, że premier podróżował rządowymi samolotami m.in. na wybrzeże, gdzie jego rodzina spędzała wakacje.
Dziennikarze TVN24 i portalu TVN24.pl przygotowywali wówczas materiał pt. „Prezydent latał w statusie HEAD nad morze, a premier na plan filmowy”. Zapytali kancelarię premiera o loty szefa rządu w statusie HEAD, a także o to, czy uczestniczyła w nich rodzina Morawieckiego. W jednym z lotów, o który dopytywali, udział miała wziąć także Małgorzata Raczyńska, doradczyni zarządu TVP.
Materiał TVN ukazał się na początku września 2019 roku, a już w drugiej połowie sierpnia zaczyna się wymiana wiadomości, którą ujawniono na Poufnej Rozmowie. Pierwszy z maili w tej sprawie pisze rzecznik rządu Piotr Müller, informując otoczenie premiera o pytaniach przysłanych przez dziennikarzy.
– Ewidentnie mają w rękach listy pasażerów (nie wiadomo z jakiego źródła), bo dokładnie mi cytowali fragmenty dokumentów. Na spokojnie im odpowiemy. W moim przekonaniu nie ma bardzo dużego zagrożenia. Choć wiadomo, że TVN czy „Newsweek” z wszystkiego są w stanie nakręcić aferę – pisze rzecznik. Dodaje, że niepokoi go najbardziej „wyciek dokumentów nie wiadomo skąd”.
…premier pracuje nad odpowiedziami
Szef Centrum Informacyjnego Rządu,Tomasz Matynia przygotował propozycję odpowiedzi i wysłał ją do premiera Mateusza Morawieckiego. „Dzieci premiera Mateusza Morawieckiego towarzyszyły w wizycie oficjalnej Prezesowi Rady Ministrów ze względu na charakter uroczystości (piknik rodzinny). W części rządowych lotów uczestniczą na zaproszenie Prezesa Rady Ministrów, ministrów lub CIR, dziennikarze, i w takim charakterze na pokładzie samolotu znalazła się Pani Małgorzata Raczyńska. Zabezpieczenie dodatkowego statku powietrznego w przypadku niektórych lotów wynika z charakteru zadań Prezesa Rady Ministrów (m.in. posiedzenia Rady Europejskiej, spotkania międzyrządowe, zaplanowane uroczystości z udziałem zaproszonych gości)” – czytamy w niej.
Jak wynika z opublikowanych screenów maili, premier miał wówczas odpisać, że przed nazwiskiem Raczyńskiej należy dopisać słowo „dziennikarka”, dodając, że odpowiedź dotycząca podstawiania drugiego samolotu jest „zbyt zdawkowa”. „Co do moich dzieci, to czy brały udział w oficjalnej delegacji i na podstawie jakiej procedury, jakiego dokumentu?” – pisał Mateusz Morawiecki. Informował też, że według jego rozeznania ktoś z KPRM przekazuje dziennikarzom dane i dokumenty.
„Zważcie 5 x każde słowo plz” – czytamy w mailu, wysłanym rzekomo ze skrzynki premiera. W innej wiadomości Morawiecki miał radzić: „Na koniec dodałbym jeszcze coś o procedurze wojskowej i jeszcze trzy razy bym włożył słowo bezpieczeństwo + tak sformułowane pół zdania żeby było widać, że to nie nasza decyzja tylko jakaś ogólna, mistyczna, ezoteryczna procedura >drugiego samolotu<„.
Dziennikarz „Faktów” zawieszony po mailach do Dworczyka
To kolejna już odsłona tzw. afery mailowej, w której portal Poufna Rozmowa publikuje (a Twitter rozpowszechnia) screeny maili, jakie rzekomo mają pochodzić ze skrzynki min. Michała Dworczyka. Niedawno wyciekł mail, w którym szef kancelarii premiera miał pytać dziennikarza „Faktów” TVN, Krzysztofa Skórzyńskiego o opinię na temat odpowiedzi na pytania zadawane przez dziennikarkę OKO.Press. – Nigdy nie wymieniałem w tej sprawie maili z ministrem Dworczykiem. Nigdy także, w żaden, podkreślam – w żaden sposób – nie „doradzałem” ani ministrowi Dworczykowi, ani jakiemukolwiek innemu politykowi – zapewniał wówczas Skórzyński.
Później jednak okazało się, że są kolejne maile, z których wynikało, że Skórzyński miał poprawiać dla szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka komunikat o szczepieniu seniorów na koronawirusa. Stacja zawiesiła dziennikarza w obowiązkach służbowych, a jego program zniknął z anteny.
Z kolei kilka dni temu ujawniono korespondencję, z której wynika, że w październiku 2018 roku Mateusz Morawiecki przygotował front medialnej obrony, gdy stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zarzuciło, iż jego doradca Maciej Kaliński reprezentował też interesy reprywatyzacyjne w Warszawie. „Kto dzwoni w tej sprawie do TVP, kto do normalniejszych portali typu Interia?” – pyta w upublicznionym mailu premier. Rząd nigdy nie potwierdził prawdziwości publikowanych od dłuższego czasu maili.