Filip Harzer trafił do Bogatyni, bo chciał opisać nastroje panujące w miejscowości położonej nieopodal Kopalni Węgla Brunatnego Turów. Powodem napiętej sytuacji jest konflikt czesko-polski, który oparł się o Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. „W ostatnich dniach byłem zawodowo w Berlinie, gdzie obserwowałem przygotowania do wyborów, ale oczywiście śledzę też wszystko, co związane jest ze sprawą kopalni Turów. Zauważyłem doniesienia o ponownym pojawieniu się napisów w knajpach z ostrzeżeniem, że »Czechów nie obsługują«. (…) Postanowiłem zajechać w drodze z Niemiec do Bogatyni i sprawdzić, jak to wygląda – mówił Filip Harzer portalowi Wp.pl.
Dziennikarz rozmawiał z mieszkańcami, ale też trafił do lokalu, gdzie nie chciano go obsłużyć. Ustalił, że właściciel restauracji pracuje w kopalni na wysokim stanowisku. Opisał to w tekście „Nie obsługujemy Czechów, widzieliście ten znak?!”.
Tablice z czeskim krecikiem w hełmie i z łopatą, i z napisem „Czechów nie obsługujemy!!!” w Bogatyni i okolicach po raz pierwszy pojawiły się po 21 maja, kiedy TSUE nakazał zamknąć kopalnię. Wróciły po niedawnej decyzji, która nakazuje Polsce płacić pół miliona euro dziennie (ok. 12,7 mln koron) kary za to, że kopalnia wciąż działa.
Seznam Zprávy to czołowy czeski serwis informacyjny, koncentrujący się na materiałach krajowych, ale nie unikający tematów zagranicznych. Sporo miejsca poświęca wiadomościom biznesowym i publicystyce. Działa od 2016 roku. Filip Harzer specjalizuje się w materiałach z Polski. – „W polskiej dyskusji na temat Turowa pojawia się argument narodowościowy. W Czechach nie ma o tym mowy” – powiedział „Gazecie Wyborczej”.