W mailu Jarosław Kurski zaznacza, że kryzys trwający już sto dni dowiódł, jak wyczerpała się dotychczasowa relacja Agory z „Gazetą Wyborczą”. – „Oceniam, że Zarząd spółki tkwi w stanie kryzysu przywództwa. Jest też niekompetentny, by zarządzać wyrafinowanym biznesem subskrypcyjnym, który jest głównym gwarantem niezależności »Gazety Wyborczej«” – pisze Kurski.
Wicenaczelny odnosi się także do planowanego wcześniej połączenia z portalem Gazeta.pl, co miało pociągać za sobą redukcje i zwolnienia. „Nie powtórzy się też sytuacja, w której odpowiedzialni za fatalne decyzje członkowie Zarządu odchodzą z Agory z milionowymi nagrodami i odprawami, gdy my tymczasem w »Wyborczej« jesteśmy zmuszani do drakońskich cięć kosztów, czyli przede wszystkim zatrudnienia” – przekonuje i dodaje: – „Szanujemy inne biznesy Agory, ale my już wielokrotnie cięliśmy koszty. Teraz czas na rozwój”.
W mailu przypomniał także sukces subskrypcyjny „Gazety Wyborczej”, jego zdaniem przywłaszczany przez Agnieszkę Siuzdak, która weszła do zarządu spółki.
„Dla niepoznaki zalewając Was miodem pochwał, oświadczyła, że ma już dla nas gotową strategię biznesu subskrypcyjnego. Ułożyła ją bez naszej wiedzy i zgody, a teraz zapewne wyznaczy nam zadania i będzie wymuszać ich realizację” – napisał.
W mailu Kurski wymienił działania, jakimi zarząd uprzykrza życie gazecie – takie jak zerwanie rozmów ws. wydzielenia „Wyborczej” w osobną spółkę Agory, odmawianie udziału doradcy prawnego „GW” Michała Wawrykiewicza z Wolnych Sądów w negocjacjach, jednostronne zerwanie przez Helios umów promocyjno-barterowych i usuwanie linków do Wyborcza.pl z najlepiej widocznych miejsc na stronie głównej Gazeta.pl.
Kurski poinformował, że odtąd kierownictwo „Wyborczej” będzie chciało uzyskać miejsce już nie w zarządzie firmy, ale w strukturze Agory-Holding, czyli spółki posiadającej tzw. złote akcje Agory (są w niej: Seweryn Blumsztajn, Bartosz Hojka, Helena Łuczywo, Barbara Piegdoń-Adamczyk oraz Wanda Rapaczyńska).
Jednocześnie Jarosław Kurski starał się zapewnić pracowników, że mimo wszystko „Gazeta Wyborcza” jest otwarta na ewentualne rozmowy z zarządem.
O komentarz do wiadomości przesłanej pracownikom „GW” przez pierwszego wicenaczelnego zapytaliśmy dyrektorkę ds. komunikacji korporacyjnej Ninę Graboś. W odpowiedzi poinformowała, że „Zarząd Spółki Agora S.A. nie komentuje w przestrzeni publicznej przebiegu wewnętrznych spotkań z zespołami redakcyjnymi oraz nie omawia publicznie szczegółów realizowanych procesów korporacyjnych”.
Medioznawca Maciej Myśliwiec w mailu Jarosława Kurskiego nie widzi chęci znalezienia kompromisu. – Śledząc konflikt na linii Agora –”Gazeta Wyborcza” można odnieść wrażenie, że jest to sytuacja patowa, a to nie sprzyja gazecie. Nie mamy dzisiaj dobrych czasów na to, żeby prywatne media w Polsce same sobie szkodziły – zaznacza Myśliwiec. Jego zdaniem konflikt w Agorze jest największym spośród tych, które miały miejsce w wolnych mediach przez ostatnich 30 lat.
– „Wyborcza” ma słuszne przekonanie, że jest kurkiem na kościele systemu wolnego słowa w Polsce. To uzasadniona emocja – komentuje sprawę Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, jednak jego zdaniem taki sposób komunikowania się kierownictwa „Wyborczej” osłabia spółkę.
– Taka komunikacja wzmacnia poczucie kierownictwa zespołu, ale osłabia całą resztę. Relacja między redakcją a kierownictwem spółki powinna być poufna. Dyskretnie i tylko face to face. Nic na zewnątrz – uważa Chrabota.
9 czerwca zarząd Agory podjął decyzję o połączeniu dotychczasowego segmentu prasy z pionem Gazeta.pl w jeden obszar biznesowy realizujący wspólny cel wzrostu subskrypcji cyfrowych oraz wpływów reklamowych. Pomysł spotkał się z jawnym sprzeciwem kierownictwa „Gazety Wyborczej”, a w konsekwencji prace nad połączeniem zostały wstrzymane.