Oksana Poczobut o mężu: „Walczy w pięknym stylu”

Oksana Poczobut

Oksana Poczobut od pół roku nie może zobaczyć się ze swoim mężem. Jedyną formą kontaktu pozostają listy, kontrolowane i cenzurowane przez pracowników więzienia. 19 września „Gazeta Wyborcza” opublikowała wywiad Wiktorii Bieliaszyn z Oksaną Poczobut. Wybraliśmy kilka fragmentów z tej rozmowy.

Oksana i Andrzej są małżeństwem od 21 lat. Poznali się w rodzinnej wsi babci Andrzeja, na zachodniej Białorusi. Oksana podkreśla, że Andrzej jest jej najlepszym przyjacielem. „Człowiekiem, który zna mnie najlepiej na świecie. Jesteśmy blisko, zawsze gdy miałam do wyboru: towarzystwo przyjaciółek albo towarzystwo Andrzeja, wybierałam jego. I to nie było poświęcenie. Z nim czuję się najlepiej” – mówi.

O białoruskiej rzeczywistości

Oksana jest Białorusinką. Języka polskiego nauczyła się dzięki Andrzejowi. Uczyli posługiwać się nim także swoje dzieci – 21-letnią dziś córkę i młodszego od niej o 10 lat syna. Oksana podkreśla, że ze względu na ostanie wydarzenia jej rodzina bardzo się do siebie zbliżyła. „Wcześniej dzieci potrafiły, jak to dzieci, posprzeczać się o rzeczy zupełnie nieistotne albo na mnie się obrażać. Teraz tego nie ma. Wspieramy się, jak tylko się da” – mówi w GW.

Dla Oksany związek z Polakiem nie był czymś niesamowitym: „Zaskakują mnie i oburzają w państwowych mediach oskarżenia pod adresem Andrzeja, jakoby był szowinistą, nienawidzącym Białorusinów”.

O listach

„Pisze mi, że śni mu się Niemen i Grodno, przy czym nie to współczesne, ale to, które pamięta z dzieciństwa” – mówi Oksana w „Wyborczej”. Podkreśla, że jej mąż potrafi cieszyć się tym, co ma. Nawet teraz, gdy przebywa w więzieniu, nie umie wprost napisać, co jego żona ma włożyć mu do paczki: „Bez skrępowania mówi jedynie o lekach, bo wie, że nie może sobie pozwolić, by ich zabrakło, ale dowiedzenie się czegokolwiek innego jest niezwykle trudne, właściwie trzeba go w listach zmuszać, żeby sobie czegoś zażyczył, żeby mu jakoś ułatwić pobyt tam”.

O działalności dziennikarskiej

„Gdybym próbowała go namówić, by zaprzestał działalności, musiałby przecież stać się innym człowiekiem” – stwierdza w „Gazecie Wyborczej”. Podkreśla, że zawsze istniała możliwość wyjazdu z Białorusi, ale jej mąż nigdy tego nie chciał i nadal nie chce, bo – jak tłumaczy – „nie da się pisać o Polakach na Białorusi, jeśli się z nimi nie żyje”.

O wyjeździe z Białorusi

Oksana nie wyobraża sobie życia poza Białorusią. „Kocham swój dom. I tak jak Andrzej kocham tutejsze okolice” – wyznaje. Dodaje jednak, że nie zmartwiłaby się, gdyby teraz Andrzej zgodził się na zwolnienie z więzienia w zamian za wyjazd z kraju. „Dla mnie najważniejsze jest, by mój mąż był żywy i zdrowy” – mówi Oksana.

O honorze

Oksana zdaje sobie sprawę z tego, że żyje w kraju, w którym rządzący mogą zrobić z człowiekiem, co chcą. „Nie wolno się przyzwyczajać do takiego stanu, tak jak nie wolno się bać. Niektórzy mówią, że lepiej milczeć, bo może być jeszcze gorzej. Ja tak nie uważam” – stwierdza w „Wyborczej”. I dodaje: „Andrzej zawsze mówi, że wolność to nie jest coś, co dostaje się ot tak. Że trzeba o nią walczyć. I on to robi. W pięknym stylu”.