KRRiT dalej bez decyzji w sprawie TVN24, ale obóz rządzący zmienia ton w sprawie Lex TVN

„Temat nie umrze, wróci w innej formie”

Nawet jeśli Andrzej Duda zatrzyma Lex TVN albo ustawa upadnie po sprzeciwie Senatu, sprawa repolonizacji mediów będzie powracać w planach polityków PiS – uważają eksperci. Ale nie wieszczą rządzącym sukcesu w tej dziedzinie. – Wszystko to jest niczym potrząsanie włócznią przez plemiennych wojowników naprzeciw nowoczesnego świata – uważa Bogusław Chrabota. Tymczasem wczoraj KRRiT kolejny raz głosowała w sprawie przedłużenia koncesji dla TVN24, ale większość członków Rady była temu przeciwna.

Według informacji Onetu Andrzej Duda ma zawetować nowelizację ustawy medialnej, tzw. Lex TVN. Miałoby to być „wyjściem awaryjnym z całej sytuacji, która pozwoli obozowi władzy zrobić krok wstecz bez wizerunkowej katastrofy i dania satysfakcji opozycji”. Sam Duda określił ustawę mianem „kontrowersyjnego rozwiązania”.

Również większość Senatu jest przeciwko. 52 opozycyjnych członków izby w oświadczeniu zapowiedziało, że w głosowaniu nie poprze ustawy.

Szef rządu pytany był w czasie czwartkowej konferencji prasowej o oświadczenie senatorów. „Stanowisko Senatu nas oczywiście nie dziwi, ale tak jak wielokrotnie podkreślałem powinniśmy mieć uszczelniające przepisy do tego, żeby państwa spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego nie mogły bez zgody regulatora nabywać udziału w polskich mediach” – powiedział premier.

W jego ocenie, „dla każdego, kto jest wyłączony, chociaż troszeczkę z główny nurtu sporu politycznego, ta kwestia jest zrozumiała”.

„Nie chcemy, żeby z jakiegokolwiek kraju na świecie poza Unią Europejską czy Europejskim Obszarem Gospodarczym ktokolwiek mógł przyjść i kupić – tą czy tamtą stację, ten czy tamten portal, bo wtedy można będzie niemal bez przeszkód realizować antypolską, antypaństwową politykę. Tego nie chcemy. Przed takimi ewentualnościami chcemy się zabezpieczyć przez tą uszczelniającą ustawę” – wyjaśnił premier.

TVN24 dalej bez polskiej koncesji

Tymczasem przedłużenie koncesji dla TVN24 (bądź nie) leży w rękach pięcioosobowej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która nie podjęła decyzji od 17 miesięcy. Wczorajsze posiedzenie także nie przyniosło oczekiwanego rozwiązania.

Do podjęcia skutecznej decyzji potrzebne są cztery identyczne głosy członków Rady. Za nieprzedłużeniem koncesji wczoraj byli Teresa Bochwic, Janusz Kawecki i Andrzej Sabatowski. Elżbieta Więcławska-Sauk wstrzymała się, a przeciw był Witold Kołodziejski, szef KRRiIT. Rada podejmuje uchwały większością 4/5 głosów. Kolejne posiedzenie odbędzie się 2 września.

Koncesja TVN24 obowiązuje do 26 września, ale stacja od miesiąca ma już holenderską licencję na nadawanie. Zacznie ona obowiązywać, jeśli nadawca nie dostanie polskiej.

Weto da prezydentowi „legendę człowieka, który walczy o wolność słowa”

Czy to oznacza, że Lex TVN upadnie? – Od samego początku konsekwentnie mówiłem, że to prawo nie przejdzie w takiej formie – mówi Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. – Moim zdaniem w wywołaniu sprawy chodziło o coś innego, o pole jakiegoś targu politycznego z opozycją, sojusznikami i Amerykanami. Nigdy nie wierzyłem, że zostanie wprowadzone w życie w tej wersji – dodaje.

Co stanie się z ustawą? – Pozostaje pytanie, jakiej formy użyją politycy, by z tej pułapki czy prowokacji się wycofać. Pewnie nie w Sejmie, bo tu przeforsowanie Lex TVN będzie dla Prawa i Sprawiedliwości kwestią ambicjonalną. Będzie to także test na lojalność Pawła Kukiza – podkreśla Chrabota w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. – Ostatecznym i najrozsądniejszym z punktu widzenia prezesa Kaczyńskiego rozwiązaniem jest jakaś aktywność prezydenta: skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego, a w efekcie do zamrażarki, albo zawetowanie. Ten drugi scenariusz Andrzejowi Dudzie da legendę człowieka, który walczy o wolność słowa – uważa naczelny „Rzeczpospolitej”.

Chrabota nie ma jednak złudzeń, że śmierć Lex TVN oznacza koniec marzeń PiS o repolonizacji mediów. – Znając polityków PiS i ich metodę polityczną, temat nie będzie schodził z agendy. Pytanie tylko jakimi mediami będą zainteresowani i pod jakim kątem – zastrzega. –

Straszenie mediów będzie trwało: to dotyczy oczywiście telewizji, ale mam wrażenie, że politycy skupią się na polskim internecie. Pod szyldem ochrony wolności słowa będzie się forsowało ograniczenia. Ale na dłuższą metę to też nie ma szansy powodzenia. W Unii Europejskiej trudno odciąć ludziom dostęp do internetu. Wszystko to jest niczym potrząsanie włócznią przez plemiennych wojowników naprzeciw nowoczesnego świata – kończy Chrabota.

„Chodzi tylko o jedno: aby władza przejęła kontrolę nad mediami”

Redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk uważa, że należy jeszcze poczekać na ogłoszenie zgonu projektu. – Dopóki nie będzie podpisu na jakimś dokumencie, wszystko może zmienić się w ostatniej chwili. Ale w tej chwili wygląda na to, że prezydent zawetuje ustawę. Ale może z powodu zapowiedzi weta Sejm nie będzie w stanie odrzucić braku zgody Senatu. W ten sposób ustawa padnie i do prezydenta nic nie trafi. Myślę, że szanse na wejście ustawy w życie wynoszą dwadzieścia procent – mówi Wirtualnemedia.pl Węglarczyk.

Również zdaniem naczelnego Onetu obóz władzy w dalszym ciągu będzie dążył do repolonizacji mediów. – W tym procesie chodzi tylko o jedno: aby władza przejęła kontrolę nad mediami. Temat nie umrze, wróci w innej formie – zaznacza Węglarczyk.

Czy kolejnym celem będzie internet? – Władza nie lubi Ringier Axel Springer Polska, ale nie lubi też Agory. Nie lubi Onetu, więc zarzuca mu, że jest niemiecki. „Gazecie Wyborczej” tego zarzucić nie może, to oskarża ją o postkomunizm czy cokolwiek innego. Ale to tylko preteksty do przejęcia kontroli nad mediami – podkreśla.

Czy wobec tego rządzący skupią się teraz na przygotowywaniu „Lex Onet”? – Nie wiem, czy będziemy pierwsi, drudzy czy trzeci. Chodzi tylko o przejęcie kontroli, kolejność jest drugorzędna. Zaczęli od telewizji publicznej, która już nie jest publiczna, potem poszli w media regionalne, które już są państwowe. Może wezmą się za internet, może znów spróbują z TVN, może wymyślą jeszcze inny sposób – uważa.

„Kapitał sojuszniczych państw demokratycznych nie jest dla Polski niebezpieczny”

– Kilkakrotnie medialnie ostrzegałem, że nie wolno politykom naruszać pluralizmu mediów – mówi prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów (Dabalamedia.com). – Wyjaśniałem, że projekty kontrolowania mediów ze względu na tzw. bezpieczeństwo nie mogą posługiwać się kluczem „tylko państwa UE”, lecz kluczem nie mniej oczywistym, czyli „tylko państwa demokratyczne”, w tym USA i też np. Japonia, Wielka Brytania, Szwajcaria, Australia, Nowa Zelandia czy Kanada. Wówczas nic nam nie grozi, a raczej wzmacnia kontrolowanie władzy przez media w interesie społecznym, a nie odwrotnie, czyli patologicznie. Są małe szanse, że te władze całkowicie zrezygnują z forsowania tego pomysłu innymi drogami. Możliwe, że zrobią to w innym czasie i inaczej – przewiduje Dąbała.

Czy rzeczywiście scenariusz z wetem prezydenta miałby być „wyjściem awaryjnym z całej sytuacji, która pozwoli obozowi władzy zrobić krok wstecz bez wizerunkowej katastrofy i dania satysfakcji opozycji”? – To jest teraz możliwe, jeśli zrozumiano, że własność USA, naszego najpotężniejszego bliskiego sojusznika, i wbudowana w demokrację amerykańską wolność mediów, nie mogą być zaatakowane bezkarnie. Jeszcze raz powtórzę: kapitał sojuszniczych państw demokratycznych nie jest dla Polski niebezpieczny. Będzie wtedy, gdy takie państwo stanie się autorytarne lub dyktatorskie. Wówczas władze Polski będą mogły zareagować i takie medium zlikwidować – zaznacza ekspert.

Sejm przyjął „Lex TVN”

11 sierpnia Sejm po burzliwych obradach przyjął projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Nowela zmienia zasady przyznawania koncesji na nadawanie dla mediów z udziałem kapitału spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które mówią że właścicielem telewizji czy radia działających na podstawie polskich koncesji mogą być podmioty z udziałem zagranicznym, pozaeuropejskim nieprzekraczającym 49 proc.

Zdaniem wielu dziennikarzy, ekspertów i polityków opozycji projekt jest wymierzony w Grupę TVN, bo wejście w życie zawartych w projekcie przepisów może oznaczać konieczność sprzedaży TVN-u przez amerykański koncern Discovery. Dlatego projekt zaczęto nazywać „Lex TVN”.

Przed głosowaniem Marek Suski zapowiedział, że w Senacie zostanie zgłoszona poprawka, na mocy której nowe przepisy nie będą dotyczyć stacji satelitarnych takich jak TVN24.

Na posiedzeniu 11 sierpnia Sejm przyjął dwie poprawki zgłoszone przez PiS. Pierwsza z nich zakłada, że koncesje udzielone podmiotom, o których mowa w ustawie, a które wygasają w okresie dziewięciu miesięcy od dnia wejścia w życie tego przepisu, zostają przedłużone na okres siedmiu miesięcy od dnia upływu terminu obowiązywania koncesji, a trwające w stosunku do tych podmiotów postępowania dotyczące udzielenia koncesji zostają zawieszone na czas siedmiu miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy.

Druga poprawka zakłada, że przepis ten wchodzi w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia ustawy, a nie – jak cała ustawa – po upływie 30 dni od ogłoszenia.

Grupa TVN od sześciu lat jest w amerykańskich rękach. W połowie 2015 roku nadawcę kupił holding Scripps Networks Interactive, Z kolei na początku 2018 roku został przejęty przez koncern Discovery, ale zarządza stacją za pośrednictwem spółki Polish Television Holding BV, zarejestrowanej w Holandii.