1215 dziennikarskich podpisów w obronie TVN, przybyło 200 nowych

TVN pokażę na żywo wszystkie konkursy PŚ rozgrywane poza Polską

Do północy w piątek 20 sierpnia zbierane były podpisy pod apelem w obronie TVN. W ostatniej chwili pojawiło się 200 nowych podpisów. W sumie – 1215. Zdaniem medioznawców to duży sukces środowiska dziennikarskiego.

Apel zainicjowali pod koniec lipca Mariusz Jałoszewski z OKO.press i Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”. „My, dziennikarze polskich mediów protestujemy przeciwko działaniom rządu Zjednoczonej Prawicy uderzającym w niezależność stacji TVN. Deklarujemy, że nie pozwolimy na niszczenie wolności mediów w naszym kraju i wzywamy światową opinię publiczną do interwencji” – czytamy w apelu.

Redaktor naczelny OKO.press Piotr Pacewicz poinformował w czwartek, że po tekście „Lex TVN. 1044 dziennikarskie podpisy z niezależnych mediów. A kto z władzą? Kto się wstrzymał?” redakcja otrzymała „sporo głosów żalu od osób, które nie zdążyły się podpisać, a poczuły się skrytykowane”. Piotr Pacewicz podał bowiem, że poza TVP i publicznymi oraz otwarcie prorządowymi mediami, na liście zabrakło kilku ważnych niezależnych (RMF FM, Polsat i Polsat News, Interia, Wirtualna Polska, „Super Express”) – nie podpisało się ich szefostwo, przyłączyły się tylko pojedyncze osoby. – Chodziło w tym przedłużeniu terminu nie o to, by kogokolwiek napiętnować, że się nie podpisał, a o to, by mieli taką możliwość ci, którzy z różnych względów tego nie zrobili, a bardzo chcieli – mówi Czuchnowski. Dodaje: – W Polsce jest ok. 8 tys. dziennikarzy. Odejmując od tej listy pracujących w TVN, którzy podpisać się nie mogli, a także dziennikarzy mediów rządowych –  te 1215 osób to bardzo reprezentatywna grupa dla tego środowiska.

Michał Kuźmiński, zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, nie chciał podać powodów, dla których złożył podpis dopiero w dodatkowym terminie. – Podpisałem i to się liczy – mówi.

W przedłużonym terminie, w którym można było jeszcze się podpisać, jak podaje OKO.press., zgłosił się m.in. Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz działu wiadomości Wirtualnej Polski: „Choć jestem pojedynczą osobą, absolutnie przyłączam się do protestu. Mam nadzieję, że te pojedyncze osoby też będą miały wpływ na to, co się dzieje w naszym kraju” – oświadczył. Ostatecznie podpisało się 19 osób z WP i siedem z „Super Expressu”.

Do listy dołączyli także m.in. publicyści „Polityki”: Rafał Kalukin, Paweł Reszka, Ewa Wilk, Anna Dąbrowska, Paweł Walewski, a także felietoniści: Krzysztof Varga, Zbigniew Hołdys, Tomasz Dostatni – dominikanin i publicysta, dziennikarze naukowi: Piotr Cieśliński, Margit Kossobudzka, Jan Stradowski, Tomasz Ulanowski.

– Nie dziwi mnie słaba obecność dziennikarzy Polsatu, ze względu na ich polityczne usytuowanie – a także sposób, w jaki Polsat informował o lex TVN – lawirując, by nie powiedzieć nic o wolnych mediach, czy nawet nie wymienić nazwy TVN. Nie dziwi mnie też absencja „Super Expressu”, bo oni od dawna przyjęli kierunek wspierania władzy. To, co mnie jednak dziwi, to postawa RMF FM. Dyrektor informacji w stacji Marek Balawajder zapewniał mnie, że nie ma żadnych wewnętrznych zakazów i każdy może samodzielnie podjąć decyzję, czy chce się podpisać, czy nie. Wiem jednak od dziennikarzy tej stacji, że w RMF FM były wskazania od szefów, by się nie podpisywać. I tego właśnie nie rozumiem – dlaczego? – zastanawia się Wojciech Czuchnowski.

– Kto chciał, to się podpisał, nie zabranialiśmy tego ani do niczego nie zmuszaliśmy naszych dziennikarzy. Na liście są pracownicy RMF FM, to była ich indywidualna decyzja – zapewnia Balawajder. Jego nazwiska na liście nie ma, z RMF FM podpisali się natomiast: Jonasz Jasnorzewski, Jakub Kaługa, Roch Kowalski, Grzegorz Kwolek (RMF FM, Instytut Zamenhofa), Paweł Pawłowski.

Medioznawca Maciej Myśliwiec uważa, że 1215 osób występujących przeciwko lex TVN to sukces środowiska dziennikarskiego. – List protestacyjny podpisały osoby o różnych przekonaniach, z różnych środowisk, w bardzo różnym wieku, które na co dzień być może wcale nawet nie przepadają za TVN – mówi Myśliwiec. – Ale w tym wypadku to bez znaczenia, to był przejaw solidarności środowiska. I poparcia nie tyle dla samego TVN, ile dla utrzymania określonego kształtu rynku mediowego w Polsce, który za pomocą zmian w ustawodawstwie usiłuje się zmieniać. I na to środowisko się nie godzi – dodaje.