Gabriela Jelonek przyznaje, że przygotowywanie „Magazynu Rodzinnego” (to wspólny sobotni grzbiet dzienników Polska Press o magazynowym charakterze) było jej pasją, jednak podjęła nieodwołalną decyzję o odejściu.
– Tuż po Strajku Kobiet zaczęłam dostawać anonimy – różnego rodzaju wyzwiska, straszaki, że nie powinnam pracować w „polskich mediach”, bo jestem „niemiecką k…ą z żydowskiej gazety” – napisała na Facebooku. – Początkowo to olewałam, ale kilkadziesiąt, a potem już nawet kilkaset wiadomości z fałszywych kont może każdemu wjechać na psychikę – dodaje.
Dziennikarka „Głosu Wielkopolskiego” wspomina także o kolegach z innych dzienników, którzy mieli ją straszyć, że gdy gazetę „w końcu zrepolonizują, to skończy się pisanie takich jak ona”. – Możecie sobie tylko wyobrazić moje zdziwienie, gdy w grudniu przejęcie Polska Press przez Orlen stało się faktem, a skrzynkę zalały wiadomości typu „jeszcze Cię nie wyrzucili?”, „koniec z antypolskimi ku…mi”. Niepewność, to chyba najlepsze słowo opisujące emocje towarzyszące mi w tej sytuacji. Nie mam zamiaru uczestniczyć we wzajemnym szczuciu na siebie ludzi. W propagandzie sukcesu jednych i demonizowaniu drugich.
Dalej Jelonek podsumowuje swoją pracę w Polska Press po przejęciu przez Orlen: – Wszyscy byliśmy świadkami czyszczenia stanowisk naczelnych, ich zastępców – w białych rękawiczkach, bo przecież każdy po prostu się „rozstał” z niezłą odprawą. Niemniej – taka zmiana dla niektórych redakcji może przynieść powiew świeżości w skostniałych strukturach, dla innych przejęcie przez Orlen będzie tylko gwoździem do trumny – stwierdza dziennikarka.
– W „Głosie” od lat dziennikarze narzekali na płace, wszyscy byliśmy świadkami zachowań o charakterze mobbingu, a dla wielu dziennikarzy nowy układ polityczny był tylko tym, co przelało szalę goryczy. Jako dziennikarze jesteśmy po to, żeby w możliwie najbardziej obiektywny sposób opisywać to, co się dzieje – bez poczucia, że z tyłu głowy pojawia się najgorszy rodzaj cenzury – czyli autocenzura – zaznaczyła.
Gabriela Jelonek pracuje wciąż jako prezenterka w Radiu Emaus, wcześniej związana była z Radiem Afera, Radiem TOK FM i uniwersyteckim Radiem Meteor (Poznań).
W czerwcu br. z redakcji „Głosu Wielkopolskiego” odeszło sześć osób, w tym szef działu Foto, wydawca online oraz szefowa Magazynu i Dodatków. – To ich indywidualne decyzje, nikogo nie zwolniliśmy – podkreśla w rozmowie z nami Adrian Majchrzak, rzecznik prasowy Polska Press. Pod koniec października ub. roku po niemal 11 latach odszedł z „Głosu Wielkopolskiego” Michał Kopiński, manager do spraw rozwoju subregionów. W lutym i marcu odeszli też: reporter działu miejskiego Mikołaj Woźniak, dziennikarz kryminalny Norbert Kowalski (po ośmiu latach), zajmująca się ekologią Marta Danielewicz, a także dziennikarz polityczny Błażej Dąbkowski. Odeszli też: dziennikarz śledczy Łukasz Cieśla i Anastazja Bezduszna z działu Dodatków.
Wojciech Wybranowski naczelnym
Od 1 czerwca redaktorem naczelnym „Głosu Wielkopolskiego” jest Wojciech Wybranowski. Poprzedni szef dziennika Adam Pawłowski rozstał się z Polska Press za porozumieniem stron. Jak ustaliliśmy, od 15 lipca zastępcą redaktora naczelnego „Głosu Wielkopolskiego” ds. subregionów oraz menedżerem oddziału ds. subregionów będzie Marcin Wątrobiński. Wicenaczelnym tytułu jest także Leszek Waligóra.
W połowie lipca prezesem wielkopolskiego oddziału Polska Press został Paweł Napieralski. Dotychczasowy szef regionu, Marek Rodwald, odszedł z firmy.
W drugim kwartale br. Polska Press zapewniło grupie PKN Orlen 98 mln zł przychodów i 5 mln zł straty netto. Państwowy koncern aktywa wydawnictwa wycenił na 200 mln zł netto.