Jak informuje Wiktoria Bieliaszyn w tekście opublikowanym przez „Gazetę Wyborczą”, pod koniec lipca białoruski sąd odrzucił skargę Andrzeja Poczobuta, w której zwracał uwagę na bezprawne pozbawienie go wolności i przetrzymywanie w więzieniu Żodzino. W związku z tym Poczobut, oskarżony o rzekome „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym i rehabilitacji nazizmu”, pozostanie w więzieniu.
Po niemal miesiącu kwarantanny, którą dziennikarz odbywał z powodu zakażenia koronawirusem, jego bliscy znów zaczęli otrzymywać od niego listy. Żona Poczobuta – Oksana – przekazała „Gazecie Wyborczej”, że z jednego z pierwszych listów, które dostała, wynika, iż dziennikarz cały okres kwarantanny spędził w samotności, a nie, jak informowano wcześniej, w czteroosobowej celi z innymi chorymi. Nie przekazywano mu także listów.
Poczobut w listach do rodziny pisze, że nie odczuwa skutków ubocznych koronawirusa, zapewnia też, że nie traci optymizmu i pogody ducha. W jednym z listów opowiedział o radzeniu sobie z emocjami w więzieniu: „Kiedy już się do tego przyzwyczaisz, wiesz, że czasami musisz być bardzo twardym, a czasami po prostu nie zwracasz uwagi i żyjesz w przekonaniu, że czas mija i nikt nie może tego zatrzymać. Wszystko minie, to też”.
Andrzej Poczobut, współpracownik „Gazety Wyborczej” i członek zarządu Związku Polaków na Białorusi (ZPB), został aresztowany w Grodnie 25 marca br. Wraz z Poczobutem zatrzymano także Ireną Biernacką i Marię Tiszkowską. Poczobut jest przetrzymywany w białoruskim więzieniu od 131 dni. Grozi mu od pięciu do 12 lat więzienia.