PZU albo Murdoch – rozmowa z Grzegorzem Hajdarowiczem, właścicielem „Rzeczpospolitej”

Grzegorz Hajdarowicz, członek rad nadzorczych Gremi Media i KCI Article

We wtorek informowalśmy, że Krakowski Sąd Okręgowy uchylił nakaz zapłaty przez KCI (spółka matka „Rzeczpospolitej”) 5,4 mln zł firmie budowlanej Centrum Nowoczesnych Technologii (CNT) Zbigniewa Jakubasa. W rozmowie z „Press” właściciel „Rzeczpospolitej” Grzegorz Hajdarowicz mówi o kulisach sporu z CNT i odpowiada na pytanie, czy sprzeda „Rzeczpospolitą” Skarbowi Państwa.

Co oznacza dla KCI decyzja krakowskiego sądu, który uchylił nakaz zapłaty 5,4 mln zł? 

To jest jedyna możliwa decyzja, jaka mogła zapaść. Co prawda oczekiwałem jej w ciągu paru tygodni, a nie siedmiu miesięcy, po nałożeniu nakazu zapłaty, który był absurdalny i kuriozalny, ale lepiej późno niż wcale. Nie można w cywilizowanym kraju dwa razy płacić tego samego. Poprzednia decyzja referendarza była absurdalna. Oczywiście każdemu może się zdarzyć podjąć decyzję błędną, ale ważne jest, że idziemy w stronę fundamentalnej sprawiedliwości.

Sprawa jeszcze nie jest ostatecznie wygrana. Centrum Nowoczesnych Technologii przysługuje odwołanie od decyzji krakowskiego sądu. 

Mam nadzieję, że przyzwoitość Zbyszka Jakubasa sprawi, że przyzna się, że ktoś go wprowadził w błąd i odstąpi od dalszego pogrążania się. Sam z resztą stale powtarza, że jest etycznym przedsiębiorcą. Błędy w biznesie zdarzają się nawet najlepszym. Mam nadzieję, że przyzna się do błędu i wycofa z absurdalnego konfliktu, który wywołał.

Na jakim etapie jest przebieg drugiej sprawy prowadzonej przez sąd w Katowicach, w której procesujecie się o te same pieniądze?

Druga sprawa nadal się toczy, byłem już przesłuchiwany jako świadek. Wierzę, że niezawisły sąd przyzna nam rację i stwierdzi, że KCI w 2019 roku została brutalnie zmuszona do zapłaty nienależnej kwoty. Sprawa potrwa pewnie jeszcze z rok, a przy kolejnych odwołaniach pewnie i więcej.

Kiedy rozliczyliście się z CNT?

W 2019 roku.

To dlaczego, jeśli płatność doszła do skutku, wycofaliście się z ugody?

Rozliczyliśmy się pod przymusem, trzy dni przed podpisaniem aktu notarialnego. Zostaliśmy postawieni pod ścianą i spółka KCI miała do wyboru albo stracić parędziesiąt milionów złotych na innej transakcji albo wpłacić tę kwotę. Po wpłacie tej kwoty i zamknięciu innych transakcji dokonaliśmy kolejny raz analiz prawnych, z których wyszło, że te pieniądze nie należały się CNT. Zakładaliśmy, że my wpłacimy te pieniądze do depozytu sądowego, a później pójdziemy do sądu i zostanie to rozstrzygnięte na naszą korzyść.

Kwestia wpłaty 5,4 mln zł jest udokumentowana na 43 stronie sprawozdania CNT za 2019 rok. Kuriozalne jest to, że w sprawozdaniu za 2020 rok napisali, że teraz domagają się tych pieniędzy na wszelki wypadek, na zapas. Na zapas to można kaszę kupić do domu albo olej opałowy na zimę. Co to jest za etyka biznesowa? W związku z tą sprawą zawiadomiliśmy prokuraturę, bo te wszystkie działania, które podjęło CNT mają znamiona przestępstwa.

Dlaczego wiedząc, że sprzedawany Centrum Nowoczesnych Technologii grunt ma inne przeznaczenie niż pod budownictwo, dokonaliście transakcji? 

Nie miał innego przeznaczenia niż pod budowę. Ma pani błędną informację.

Ale miasto uznało, że grunt ma inne przeznaczenie i nie można bez uiszczenia opłaty za zmianę tego przeznaczenia budować na nim mieszkań. 

Pozwolenie na budowę miało wiele lat. Czterech innych deweloperów, w tym jedna moja firma deweloperska, na tym terenie postawiło budynki. Tylko CNT miało problem, dlatego, że dokonało budowy niezgodnie z przepisami. Żeby uzyskać pozwolenie na budowę trzeba mieć decyzję środowiskową. To jest najtrudniejszy dokument do uzyskania w Krakowie, bo wymaga wielu ustaleń. Jego wydanie zajmuje od dwóch do czterech lat. My na ten teren, który nabył CNT, przy ul. Wrocławskiej w Krakowie, mieliśmy decyzję środowiskową. Ona określała parametry budynku, kondygnacji, metrów kwadratowych, metrów zabudowy, miejsc garażowych itd. Jednak wprowadzając jakiekolwiek zmiany w projekcie budowy, trzeba uzyskać nową decyzję środowiskową. CNT dokonało zmian w projektach architektonicznych, kondygnacji, miejsc parkingowych, układu mieszkań, dlatego decyzja środowiskowa musiała zostać przyznana ponownie.

To dlaczego miasto tak postąpiło?

Rada miasta uchwaliła uchwałę, niezgodną z prawem, o opłatach. Miasto skierowało do deweloperów wezwania, których nikt praktycznie nie opłacał, bo to było niezgodne z prawem. Wystarczyło pójść do sądu i można było wygrać tę sprawę. To jest przykrywka CNT, bo pewnie prezes Jacek Taźbirek zapłacił tę opłatę bez konsultacji ze Zbigniewem Jakubasem i uznał, że musi szybciutko to naprawić, żeby się prezes Jakubas nie denerwował. W związku z tym, że nie mieli tytułu w akcie notarialnym do tego, to zaatakowali spółkę, załatwili sobie nakazy, weszli mi na hipoteki i zablokowali transakcję. W wyniku tej bandyterki KCI zostało pozbawione środków do funkcjonowania.

Rzuca Pan mocne oskarżenia. Co było potem?

Zbigniew Jakubas pewnie odebrał brak mojej reakcji na pierwszy atak i niezaangażowanie w konflikt “Rzeczpospolitej”, jako znak mojej słabości i uderzył po raz drugi. 12 grudnia Andrzej Gajcy z Onetu, a kiedyś z „Rzeczpospolitej” opublikował informację, że Orlen przejmuje “Rzeczpospolitą”, 14 grudnia dostaję nakaz zapłaty, a 16 grudnia zajęcie komornicze na cały majątek KCI. Może już wcześniej powinienem alarmować, że to sprawa ma szersze tło, ale nie miałem wtedy pewności. Myślałem, że była to wina nieudolnego prezesa, który chciał ukryć swoją niekompetencję. Wówczas nie wiedząc, kiedy będzie decyzja sądu o odwołaniu zajęcia komorniczego, zleciliśmy Deloitte’owi poszukiwanie innych rozwiązań dotyczących pozyskania środków dla funkcjonowania spółki. Jednym z aktywów spółki są akcję Gremi Media.

Którą zdecydowaliście się sprzedać. Jak zaawansowane są rozmowy w sprawie sprzedaży m.in. „Rzeczpospolitej” i „Parkietu”?

Prowadzimy rozmowy z różnymi oferentami. Rozmawiamy na temat sprzedaży pakietu mniejszościowego, większościowego, całościowego. Więcej nie mogę powiedzieć, bo to tajemnica handlowa.

„Czuję się jakbym oddał córkę do burdelu” – tak mówił po sprzedaży „Wprost” jego były właściciel. Miałby Pan taki problem, gdyby sprzedał „Rzeczpospolitą” Skarbowi Państwa?

Pewnie Pani wie, że to ja miałem kupić “Wprost”. Moi ludzie brali udział w negocjacjach, jednak właściciel zdecydował się szybko pozbyć tytułu. Chciałbym, żeby w grupie Gremi International była Gremi Media, wydawca “Rzeczpospolitej” i “Parkietu”. Ale to czy tam będzie, zależy od otoczenia politycznego i społecznego. Jestem przekonany, że takie media, jakie stworzyłem są potrzebne w Polsce i dobrze by było, żeby były w niezależnych rękach.

Poświęciłem tej spółce dziesięć lat. Ze spółki, która umierała na rękach, stworzyłem spółkę, która ma dwadzieścia trzy miliony EBITDY w zeszłym roku. Generalnie mam problem ze sprzedawaniem większych pakietów akcji tej spółki, bo to mój pomysł, moja praca i czuję się ojcem tego sukcesu. Jednak oczekiwanie, że będę umierał na barykadzie przy tupaniu i gwizdaniu, oraz takiej nagonce, jaka jest na mnie, jest chyba oczekiwaniem mało zasadnym.  Samotnie bronię się przed człowiekiem, którego główne biznesy zależą skarbu państwa.

Zbigniew Jakubas powiedział Panu wprost, że chce przejąć Gremi?  

Nie. W 2018 roku namawiałem go, żeby został mniejszościowym akcjonariuszem “Rzeczpospolitej” na poziomie 10-20 proc., bo uważałem, że to będzie zdrowe, jeśli właścicielem będzie polski kapitał. Wtedy tłumaczył, że nie jest zainteresowany mediami, po czym po jednym ze spotkań okazało się, że złożył ofertę na Radio Zet w kontrze do Agory.

Po Warszawie krążą jednak informacje, że procedurę due dilligance przeprowadziła już w Pana księgowości, któraś ze spółek skarbu państwa, mówi się zwłaszcza o PZU lub którejś z jego spółek zależnych.

Nie jest to jeszcze na takim etapie, żeby jakakolwiek spółka przeprowadzała due diligence. To jest bzdura. Nie wykluczam, że będziemy na takim etapie, ale trudno powiedzieć, czy będzie to robiło PZU czy Rupert Murdoch.

Czyli może Pan sprzedać „Rzeczpospolitą” Skarbowi Państwa?

Piłka jest w grze.

Rozmawiała Barbara Erling