„Codzienne zebrania redakcyjne rozpoczynaliśmy od Guten Tag. Jeśli dziennikarze odpowiadali po polsku, odpinałem pasa z klamrą opatrzoną napisem »Gott mit uns«. A obowiązkowe pikielhauby można było zdjąć dopiero po wykonaniu ostatniego zadania. I piszę to wszystko dopiero teraz, bo nabrałem odwagi po zmianie władzy” – zaczął swój opublikowany w piątek felieton Waligóra.
Jak dodał, „drwiną i dowcipem” dziennikarze tytułu reagują na kłamstwa tych, którzy nazywają ich „tubą niemieckiej propagandy w Wielkopolsce”. Podkreślił, że jedną z głównych zasad dziennikarstwa jest pisanie prawdy, dosadnie wypowiedział się na temat zarzutów, że publikowane komentarze i felietony są powtarzaniem cudzego przekazu. „To tylko (…) opinia, na dodatek nie podparta faktami. Warta tyle co pryszcz. I równie obrzydliwa” – napisał Waligóra.
„Dziennikarzem się jest, redaktorem się bywa. Wiele moich koleżanek i kolegów zaczynało w tym samym miejscu, a dziś pracuje w innych mediach, w innych firmach i na innych stanowiskach. Taki fach, redaktorem się bywa. To tylko funkcja, za którą kryje się jednak masa zawodowego życia, podejmowanych decyzji, dokonań, duma z dobrze wykonywanej roboty, przestrzegania zasad, a czasem jeszcze przyjaźnie i sentymenty na całe życie. To po sobie zostawiamy. I za to dziękuję” – zakończył wicenaczelny „Głosu”.
Niedawno opublikowano raport z badania przeprowadzonego przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i „Kurier Wnet”. Spora część respondentów – dziennikarzy Polska Press – oceniła pluralizm, wolność słowa i swoją niezależność za czasów niemieckiego jako „problematyczne”.
Od 1 czerwca redaktorem naczelnym „Głosu Wielkopolskiego” jest Wojciech Wybranowski. Poprzedni szef dziennika Adam Pawłowski rozstał się z Polska Press za porozumieniem stron.
Wybranowski w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl przekonywał, że na łamach kierowanego przez niego tytułu będzie więcej pluralizmu i wolności opinii niż w „mediach, które pozbywają się na przykład Rafała Wosia”.