Wojna streamingowa zdominowała konferencję PIKE

"Telewizja liniowa nigdy nie umrze"

Rozpoczęła się konferencja PIKE. Dominuje temat wojny streamingowej, postępowania UOKiK wobec Polsatu i spółek Discovery, a także fuzji, która doprowadzi do kolejnej już zmiany właściciela TVN. Konferencja po raz drugi odbywa się online.

Ogólnopolska Konferencja Operatorów Komunikacji Elektronicznej, nad którą patronat medialny objął portal Wirtualnemedia.pl to cykliczne spotkanie przedstawicieli operatorów kablowych, platform satelitarnych, nadawców, rządu i regulatorów rynku. W związku z pandemią koronawirusa po raz drugi odbywa się online. Organizatorzy liczą, że taka sytuacja ma miejsce po raz ostatni i jesienią przedstawiciele branż medialnej i telekomunikacyjnej spotkają się już osobiście. Impreza zakończy się dzisiaj popołudniu. Konferencję otworzył tradycyjnym przecięciem kabla prezes PIKE Jerzy Straszewski. Już na początku spotkania szef organizacji zrzeszającej m.in. sieci kablowe nawiązał do pandemii koronawirusa i rolą jaką odegrali w walce z jej skutkami dostawcy internetu i telewizji. – Nasz udział był zauważalny. Dzięki nam dzieci nie chodząc do szkoły, były w szkole. Dzięki nam ludzie nie chodząc do kina, czy teatru, mogli korzystać z treści rozrywkowych – stwierdził Straszewski.

Polsatowi i TVN Grupie Discovery grozi kara finansowa

W dyskusjach panelowych przewijał się wątek polityki dużych koncernów mediowych wobec operatorów kablowych.

Jak informowaliśmy na początku miesiąca Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie antymonopolowe przeciw Telewizji Polsat oraz spółkom Discovery Communications Europe, Discovery Communications Benelux, Discovery Polska i Eurosport zajmującym się dystrybucją kanałów telewizyjnych.

Postępowanie dotyczy sprzedaży operatorom stacji telewizyjnych w pakietach. Polsatowi i TVN Grupie Discovery za nadużywanie pozycji dominującej grozi kara w wysokości do 10 proc. obrotu.

Szef UOKiK krytykuje praktyki największych nadawców komercyjnych

Prezes UOKiK Tomasz Chróstny stwierdził, że te firmy „mają postawione zarzuty” w sprawie pakietowego podpisywania umów z operatorami.

– Obaj nadawcy mają kanały kluczowe dla oferty. Stacje telewizyjne, które muszą znaleźć się w ofercie operatora płatnej telewizji. Jeśli tych kanałów nie będzie, to konsument może zdecydować się na wybór innego operatora. Można to porównać do sklepu, w którym chcemy kupić wodę, a sprzedawca podaje nam też dodatkowo energetyk, sok pomidorowy i mówi, że sprzedaje tylko w takim pakiecie, a w innym nie może nam podać wody – tłumaczył prezes UOKiK.

Sieci kablowe od lat narzekają na to, że podpisanie umowy na emitowanie dwóch wybranych kanałów jest droższe niż wielu stacji. Trwa zbieranie dowodów, a postępowanie antymonopolowe może zostać zakończone za kilka miesięcy.

Szef PIKE krytycznie o własnym dekoderze

TVP Prezes PIKE Jerzy Straszewski żartował też z planów Telewizji Polskiej dotyczących własnego dekodera.

– Jeśli TVP chce mieć swoje dekodery, Netflix swoje, TVN Grupa Discovery swoje, Polsat swoje, to nie starczy pulpitu w domu – mówił szef organizacji zrzeszającej m.in. sieci kablowe.

W lutym informowaliśmy, że TVP udostępni widzom nowoczesny dekoder hybrydowy, który będzie w stanie obsłużyć standard DVB-T2.

Dzięki niemu widzowie będą mogli np. oglądać audycje wyemitowane nawet tydzień wcześniej, a także dostaną dostęp do biblioteki VOD nadawcy. Dekoder ma trafić na rynek w 2022 roku.

Platforma naziemno-satelitarna TVP

Nieoficjalnie słychać, że TVP pracuje nad uruchomieniem własnej platformy cyfrowej, opartej na naziemnej emisji w standardzie DVB-T2/HEVC. Oferta naziemna, która dzięki zmianie systemu będzie szersza, zostałaby uzupełniona o treści internetowe, znane min. z serwisu TVP VoD.

Mówi się o tym, że TVP chciałaby otrzymać dodatkowy multipleks naziemny na swoje potrzeby. Atrakcyjniejsza oferta naziemna grozi mniejszym zainteresowaniem ofertą sieci kablowych.

Uczestnicy konferencji PIKE podkreślali, że do 2026 roku na świecie aż miliard osób ma korzystać z płatnej telewizji. Przyrosty nie dotyczą jednak głównie Europy, czy Stanów Zjednoczonych, tylko krajów rozwijających się.

Szef KRRiT o fuzji Warnera i Discovery: Wszyscy mogą czuć się zaniepokojeni

Jednym z tematów przewodnich konferencji był rozwój usług streamingowych i związana z nim konsolidacja, w tym przejęcie studia filmowego MGM przez Amazona oraz fuzja WarnerMedia i Discovery.

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski opowiedział się za przyjęciem regulacji, które uchronią rynek przed bardzo niebezpiecznym monopolem.

– Większych fuzji na rynku medialnym już nie będzie i wszyscy tutaj pewnie za wyjątkiem obecnej pani prezes Doroty Żurkowskiej-Bytner (przyp. red. członek zarządu TVN Grupy Discovery) mogą się czuć zaniepokojeni. W związku z tym moim zdaniem pewne rozwiązania dla polskiego rynku trzeba wprowadzać w tej chwili – zasugerował Kołodziejski. Nie sprecyzował jednak jakie rozwiązania ma na myśli.

Czy VoD i streaming zastąpią tradycyjną telewizję?

Uczestnicy konferencji zastanawiali się na ile rosnące w siłę platformy OTT będą zagrożeniem dla tradycyjnej telewizji. – Telewizja liniowa chociażby przez to, że dużą jej część stanowią kanały newsowe i sportowe, nie umrze nigdy. To jest absolutnie niemożliwe. Opóźnienie technologiczne, które jest po stronie usług internetowych, nigdy nie pozwoli dostarczyć sygnału tak szybko jak drogą satelitarną. Najgorszą rzeczą, która spotyka użytkowników platform streamingowych jest opóźnienie. Kiedy sąsiad cieszy się z gola, to osoba odbierająca telewizję przez internet widzi dopiero zawodnika zbliżającego się do bramki. To dramat – ocenił Maciej Gozdowski, dyrektor zarządzający Playera. Kilka miesięcy temu jego platforma wprowadziła odpłatność za pakiet z reklamami. TVN Grupa Discovery nie żałuje tej decyzji. – Nie zgodzę się, że ludzie nie akceptują odpłatnych usług z reklamami. Nasz przykład pokazał, jest to możliwe i to jest ten czas. Przygotowaliśmy się od jakiegoś czasu do tego momentu i widać w raportach Gemiusa, że niewiele na tym straciliśmy. HBO Max wprowadziło taki pakiet nie dlatego, że chce zarabiać krocie na reklamach, tylko szuka sposób na szersze dotarcie do użytkowników dając niższą cenę – argumentował Gozdowski. W jego ocenie niebawem na podobny krok może zdecydować się nawet Netflix. Dla jednych odbiorców ważniejsze jest bowiem zaoszczędzenie czasu, który upływa przy reklamach, a dla innych oszczędność finansowa.

Canal+ nie obawia się ery platform streamingowych

Działalność tradycyjnych kanałów ma też sens w kontekście bardzo rozbudowanych bibliotek na żądanie. Użytkownicy na przykład Netflixa muszą czasami poświęcać dużo czasu na znalezienie nowej produkcji, która przypadnie im do gustu. Wiele firm chce w najbliższych latach rozwijać zarówno telewizję linearną, jak i na żądanie. Przykładem jest Canal+.

– Widzimy przepływy widowni z telewizji linearnej do serwisów na życzenie, ale ogólnie ilość konsumpcji w okresie pandemicznym raczej rosła. Telewizja liniowa ma sporo do zaoferowania w takich obszarach jak news, czy sport. Dużo wydarzeń jest transmitowanych na żywo i cieszą się one dużym zainteresowaniem. W przypadku Canal+ następuje przesunięcie widza z jednej technologii do drugiej. Powoli, ale jednak maleje liczba klientów telewizji satelitarnej. Zyskują z nawiązką serwisy streamingowe – tłumaczył Artur Przybysz z zarządu Canal+. Jego firma rok temu uruchomiła Canal+ online. Z danych zaprezentowanych przez firmę Nielsen wynika, że co czwarte gospodarstwo z dostępem do internetu płaci za treści wideo w internecie. Choć stale rośnie znaczenie serwisów OTT i gier wideo kosztem telewizji lineralnej, to 95 proc. badanych nie planuje zmieniać oferty telewizyjnej. Im większe miasto i im większe dochody, tym większe prawdopodobieństwo, że internauta korzysta z usług streamingowych. Najczęściej robią to abonenci sieci kablowych.

Optymistyczne prognozy dotyczące rynku reklamy

Prezes Telewizji Puls Dariusz Dąbski przyznał, że początek pandemii nie był łatwy dla nadawców telewizyjnych. – Drugi kwartał zeszłego roku był bardzo trudny, ponieważ rynek reklamy zupełnie się załamał. Przyznaję, że ja tego nie rozumiałem. Jeżeli ludzie są skazani na to, żeby siedzieć w domach, to jasne, że więcej czasu spędzają przed telewizorem. Była to okazja dla tych, którzy mogli pewne rzeczy przewidzieć, by zwiększyć swoje zasięgi, dotrzeć do szerszych grup ze swoim produktem. To się nie zdarzyło – przekonywał Dąbski. Zdaniem menadżera mogła zaważyć na tym ogólna niepewność związana z sytuacją na świecie. Dąbski kreślił jednak optymistyczne scenariusze na przyszłość. – Sytuacja ustabilizowała. Biorąc pod uwagę ten wyrwany drugi kwartał, to dla nas ten rok był jednak dobry. Teraz wychodzimy z pandemii, wychodzimy bardzo szybko, bo to już się kończy. Ilość pieniędzy, które trafią na rynek na różne programy spowoduje, że ludzie będą chcieli zaatakować sklepy i kupić nowe telewizory, samochody, rowery, czy wyjechać na wakacje. To bardzo dobry moment dla reklamodawców. Rynek reklamy powinien znacząco odbić się w porównaniu do 2019 roku – prognozował prezes Pulsu.