Nowe lokalne serwisy przerosły oczekiwania „GW”

Dziennikarze lokalni zdziwieni

Serwis lokalny "GW" w Zakopanem pisał o pracy juhasów oraz przemocy domowej

Zdaniem części dziennikarzy lokalnych nowe serwisy „Gazety Wyborczej” w Zakopanem i Wałbrzychu dotykają głównie tematyki interesującej dla ogólnopolskiego, a nie miejscowego czytelnika. – Nie jest to serwis lokalny, ale pisany z perspektywy Warszawy – mówi „Pressowi” Jerzy Jurecki, wydawca „Tygodnika Podhalańskiego”.

Od 19 maja w internecie dostępne jest lokalne wydanie „GW” w Zakopanem. To drugi uruchomiony w ostatnich tygodniach (po Wałbrzychu, 7 kwietnia) lokalny serwis „Wyborczej”. Dziennik, należący do Grupy Agora, planuje kolejne oddziały w następnych miastach. 2 czerwca otwarty zostanie serwis „GW” w Koszalinie.

Tematyka podejmowana przez już otwarte nowe wydania dziennika jest jednak krytykowana przez część dziennikarzy lokalnych. – Trochę za wcześnie, żeby oceniać, ale sądząc po tematyce, nie jest to serwis lokalny, ale pisany z perspektywy Warszawy – mówi „Presserwisowi” Jerzy Jurecki, wydawca „Tygodnika Podhalańskiego”. W pierwszych dniach zakopiańskiego serwisu „GW” opublikowano teksty m.in. o przemocy domowej wśród mieszkańców Podhala, tatrzańskich atrakcjach i wysokich czynszach na zakopiańskich Krupówkach. – To bardziej treści publicystyczne, a nie newsowe, ale może z dobrymi tytułami będą się sprzedawać w internecie – ocenia Jurecki.

Wydawca „Tygodnika Podhalańskiego” nie jest osamotniony w tej opinii. – Dobór tematów rzeczywiście mnie zaskoczył. Problemy znane nawet nie od tygodni czy miesięcy, ale od lat i opisane z punktu widzenia raczej osoby z zewnątrz, która zagląda w te strony tylko na parę dni wolnych od pracy. Takie spojrzenie niesie za sobą ryzyko zbyt łatwego ulegania stereotypom – mówi „Pressowi” anonimowo dziennikarz z Podhala pracujący dla ogólnopolskiej redakcji.

Krytycznie do treści zakopiańskiego serwisu „GW” odniósł się też na Twitterze Witold Głowacki, dziennikarz „Polska Metropolia Warszawska”: „Przez pierwsze 24h od tego sentymentalnego powrotu, nowa sekcja „GW” zdążyła już opisać góralską przemoc domową, potoki nieczystości w górskich strumieniach, upadek stylu zakopiańskiego i młodych górali, którzy gardzą zawodem juhasa”.

Z rezerwą, tym razem do wałbrzyskiego serwisu „Wyborczej”, podchodzi redaktor naczelny Dziennik.walbrzych.pl Jacek Zych. – Szału nie ma. Treść nie jest stricte newsowa, a jeśli już to w formie publicystycznej. Na początku pojawiały się tzw. trupy z szafy, czyli tematy znane od dłuższego czasu, które są swoistymi evergreenami. One zajmują lokalną społeczność mniej niż bieżące utrudnienia w ruchu czy szeroko rozumiana kronika policyjna – mówi „Pressowi”.

O komentarz do tych głosów zapytaliśmy Mikołaja Chrzana, odpowiedzialnego za lokalne wydania zastępcy redaktora naczelnego „GW”. – Mamy w planach podejmowanie tematów pomijanych, przemilczanych, trudnych z punktu widzenia lokalnych społeczności. Takim tematem jest między innymi przemoc wobec kobiet, którą zajęliśmy się w pierwszych dniach funkcjonowania naszego zakopiańskiego serwisu – mówi „Presserwisowi”. Tłumaczy, że „GW” w wydaniach lokalnych stawia na „miks informacji stricte lokalnych oraz tych atrakcyjnych dla czytelników z całej Polski. To powinno być zupełnie zrozumiałe. Nasze teksty publikujemy w serwisach lokalnych, a wybrane na stronie głównej Wyborcza.pl” – stwierdza Chrzan.

Zapytany o liczbę nowych subskrypcji cyfrowych „GW” w Wałbrzychu po uruchomieniu serwisu lokalnego nie podał liczb, ale wyniki „przerosły oczekiwania”. Według raportu finansowego Agory za pierwszy kwartał tego roku w marcu liczba subskrypcji cyfrowych „Wyborczej” wyniosła ogółem 258 tys.