Jak tłumaczy Centrum Informacyjne Rządu (CIR), celem zmian jest usprawnienie informacji o konferencjach prasowych, delegacjach i aktualnościach z poszczególnych resortów. Obecnie każdy z nich osobno prowadzi akredytację dziennikarzy na organizowane przez siebie wydarzenia i rozsyła komunikaty.
System w budowie
Tak CIR tłumaczy działanie nowego systemu: „Dziennikarz będzie mógł m.in. zapisać się do podmiotu, który będzie obsługiwał redakcje, określając, jaka tematyka informacji go interesuje, np. konferencje prasowe prezesa rady ministrów, konferencje prasowe rzecznika prasowego rządu, wizyty krajowe prezesa rady ministrów, wizyty gości zagranicznych w Polsce itp. Dziennikarz będzie mógł też przy wizytach krajowych wybrać województwo, które go interesuje (z opcją wszystkich)”.
Powiadomienia o interesujących dziennikarzy informacjach będą rozsyłane mailowo lub poprzez SMS. O akredytację będzie mógł wnioskować właściciel konta lub inna osoba wskazana z jego redakcji.
Powstanie nowego systemu zlecił Piotr Müller, a za jego przygotowanie odpowiada CIR i departament rozwoju usług w kancelarii premiera. System jest obecnie w fazie projektowania, testy zaplanowane są na czerwiec, a jego uruchomienie w lipcu.
Jak się dowiedział „Press”, CIR rozesłało do wybranych dziennikarzy ankietę, w której mogli przetestować rozwiązania zaplanowane w nowym systemie. Wynika z niej, że przy rejestracji od dziennikarzy będzie wymagane podanie danych osobowych i redakcji (w tym numeru legitymacji prasowej) oraz wskazanie profesji (np. operator, fotoreporter, dziennikarz prasowy). W kolejnym kroku można wybrać resorty i urzędy, z których chce się otrzymywać informacje. Po rejestracji dziennikarz ma na koncie wgląd w interesujące go komunikaty ministerialne i zapowiadane wydarzenia.
Knebel dla mediów
Patryk Słowik, dziennikarz WP.pl, samą koncepcję jednego rządowego systemu informacji dla przedstawicieli mediów ocenia pozytywnie. – Zajmując się prawem gospodarczym, szukam informacji w większości ministerstw. Na przykład nie mając nic wspólnego z resortem obrony, nie otrzymywałem do tej pory żadnych komunikatów stamtąd. Wystarczyło też, że zmieniał się rzecznik prasowy, a wypadałem z bazy dziennikarzy danego ministerstwa – mówi „Pressowi” Słowik. Podkreśla, że system będzie pożytecznym rozwiązaniem, jeśli nie będzie służył do ograniczeń, np. udostępniania informacji tylko kilku osobom z danej redakcji.
Bardziej krytyczny w ocenie jest dziennikarz „Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz. – Podchodzę nieufnie do wszelkiej pomocy dziennikarzom ze strony władzy. Oby nie skończyło się to kneblowaniem przedstawicieli mediów. Od dłuższego czasu nie można swobodnie zadać pytania najważniejszym osobom w państwie. A jeśli już się uda, to chodzi o jedno pytanie na redakcję, bez możliwości dopytania – opowiada.