Wydawcy 125 dzienników w USA skierowali pozwy przeciwko Facebookowi i Google. Media zarzucają obu koncernom wykorzystywanie dominującej pozycji na rynku reklamy cyfrowej, co w efekcie prowadzi do załamania segmentu prasowego w Stanach Zjednoczonych. – Amerykańscy wydawcy prasy nieco później niż w Europie odczuli skalę dominacji największych firm technologicznych na rynku reklamy. Nie wiadomo jak zakończy się proces, ale atmosfera wokół Google i Facebooka staje się coraz bardziej napięta – ocenia dla Wirtualnemedia.pl Paweł Nowacki, niezależny ekspert rynku medialnego.
Relacje pomiędzy Google i Facebookiem a mediami są od kilku lat mocno napięte. Główną osią konfliktu są zarzuty wydawców o to, że oba koncerny nie płacą mediom za wykorzystywanie ich treści na swoich platformach.
W ostatnim czasie konfrontacja na tym polu przybrała na sile. W efekcie w Australii Facebook zablokował możliwość zamieszczania i wyświetlania użytkownikom treści informacyjnych od zewnętrznych wydawców, a później rozpoczął w tej sprawie negocjacje z rządem australijskim i tamtejszymi mediami.
Drogą ugody postanowił po okresie konfliktów pójść także Google, który np. we Francji zgodził się płacić za treści wydawcom, zawarł też w tej sprawie globalną umowę z koncernem News Corp.
Masowe pozwy w USA
Teraz okazuje się, że kolejne kłopoty ze strony mediów mogą spotkać Facebook i Google w Stanach Zjednoczonych. Wydawcy 125 dzienników ukazujących się w 11 stanach USA złożyli pozwy przeciwko obu technologicznym koncernom. Media twierdzą, że Google i Facebook bezprawnie zmonopolizowali rynek reklamy cyfrowej i zaangażowali się w nielegalną tajną umowę, aby udaremnić konkurencję.
W sumie wniesionych zostało 14 skarg od wydawców z Teksasu, Ohio, Pensylwanii, Wirginii Zachodniej, Wisconsin, Missisipi, New Jersey, Indiany, Missouri, Maryland i Delaware.
Obecne roszczenia są następstwem pozwu antymonopolowego ze stycznia 2021 r. przeciwko Google i Facebookowi, złożonego przez HD Media, spółkę prasową z Zachodniej Wirginii, która wydaje „Charleston Gazette-Mail” i „Herald-Dispatch”.
Wśród firm składających obecne pozwy jest firma medialna AIM Media kierowana przez Jeremy’ego Halbreicha, weterana w branży prasowej, który wcześniej pełnił funkcję prezesa zarządu Sun-Times Media, wydawcy „Chicago Sun-Times”.
– Jak wynika z ostatnich dochodzeń prowadzonych zarówno przez agencje federalne, jak i stanowe, Google i Facebook zmonopolizowały rynek reklamy cyfrowej i ograniczyły monetyzację wiadomości przez lokalne media informacyjne – zaznaczył Jeremy Halbreich w komunikacie. – To miało dramatyczny wpływ na przychody lokalnych wydawców. Te monopolistyczne praktyki muszą się zakończyć. To niedopuszczalne, żeby te dwie platformy czerpały bezpośrednie zyski z lokalnych wiadomości, podczas gdy wydawcy toczą coraz cięższą walkę o rynek.
Jak twierdzą autorzy pozwów przychody amerykańskich wydawców z reklam spadły z 49 mld dol. w 2006 r. do 16,5 mld dol. w 2017 r. Z kolei w latach 1990-2016 w prasie zniknęło 30 tys. miejsc pracy, a w ciągu ostatnich 15 lat 20 proc. gazet w USA zostało zamkniętych.
Media stojące za pozwami podkreślają, że obecnie wobec Google i Facebooka prowadzone są postępowania antymonopolowe przez kilka instytucji, wśród nich Federalną Komisję Handlu oraz Departament Sprawiedliwości. Wydawcy mają nadzieję, że ewentualne sankcje nałożone na technologicznych gigantów przywrócą równowagę także na prasowym rynku reklamowym w USA.
Opóźniona reakcja, losy pozwów tajemnicą
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Paweł Nowacki, niezależny ekspert rynku medialnego odnosząc się do obecnych pozwów złożonych w USA zaznacza, że świadczą one o pewnej zmianie świadomości tamtejszych wydawców.
– Wygląda na to, że amerykańscy wydawcy prasy nieco później niż w Europie (w tym także w Polsce) odczuli skalę dominacji największych firm technologicznych na rynku reklamy i jej wpływ na kondycje ich mediów – ocenia Paweł Nowacki. – To opóźnienie wynikać może m.in. z modelu dystrybucji prasy w Stanach Zjednoczonych, z kolei samo wniesienie pozwów przeciwko Google i Facebookowi opóźniło się przez amerykańskie przepisy dotyczące wspólnego działania tamtejszych wydawców.
Zdaniem naszego rozmówcy właściciele prasy w USA, szczególnie mniejszych, lokalnych tytułów dostrzegli jak duża część przychodów reklamowych płynie obecnie do Google czy Facebooka, i że są tam także pieniądze które wcześniej trafiały do wydawców.
– Stąd zarzuty o wykorzystywanie dominującej pozycji przez technologicznych gigantów – wyjaśnia Nowacki. – Na razie trudno przewidzieć jakie będą losy złożonych obecnie pozwów i wynik ewentualnego procesu. Można jednak zauważyć, że w ostatnim okresie atmosfera wokół największych firm technologicznych staje się w USA napięta. Trzeba pamiętać, że poważne zastrzeżenia pod adresem Google, Facebooka czy Amazona mają nie tylko wydawcy, ale także amerykańska administracja czy tamtejszy wymiar sprawiedliwości. W tej sytuacji w Stanach Zjednoczonych może powrócić wcześniejsza koncepcja, zgodnie z którą technologiczne koncerny powinny zostać podzielone, aby osłabić ich dominującą pozycję i pobudzić większą konkurencję na rynku reklamy czy mediów – przewiduje ekspert.