O swoim odejściu z agencji R4S Sławomir Jastrzębowski poinformował w czwartek na Twitterze, dziękując swoim partnerom w firmie. Nie podał powodów odejścia, ani nie zdradził, gdzie przechodzi.
Wielu dziennikarzy oceniło od razu, że były naczelny „SE” zapewne przejdzie do zarządu Polska Press, gdzie po przejęciu przez PKN Orlen ostatnio wprowadzane są zmiany (w środę prezesem został Marcin Dec, jednocześnie prezes Sigma Bis, wspólnej agencji mediowej Orlenu i PZU).
Jednak jak wynika z naszych informacji z różnych źródeł, Sławomir Jastrzębowski miałby przejąć platformę blogową Salon24 od Bogny Janke, prywatnie żony Igora Janke, który również związany jest z agencją R4S. Małżeństwo założyło serwis w 2006 roku, a w 2013 roku (po przerwie) Bogna Janke została prezesem spółki wydającej Salon24.
Jak się dowiedzieliśmy, w zespole mieliby się znaleźć znani dziennikarze (padają nazwiska m.in. Mariusza Kowalewskiego, Piotra Paciorka, Marcina Dobskiego). Wszyscy trzej w rozmowie z nami albo zaprzeczyli, albo nie potwierdzili informacji o ich przyszłej współpracy z serwisem.
Bogna Janke nie odebrała od nas telefonu, tak samo jak Sławomir Jastrzębowski.
Z informacji portalu Wirtualnemedia.pl wynika, że Salon24 ma zostać przekształcony w serwis informacyjny.
Jastrzębowski w agencji PR, w mediach jako komentator
Sławomir Jastrzębowski z agencją R4S był związany od połowy 2018 roku, pełnił funkcję CEO i jednego z partnerów. Przeszedł do firmy z „Super Expressu”, gdzie od grudnia 2007 roku był redaktorem naczelnym (w 2014 roku został naczelnym całej Grupy Super Express, obejmującej też portal SE.pl, wydania zagraniczne, aplikacje mobilne oraz wydawnictwa tematyczne związane z „SE”.). Wcześniej pracował w łódzkiej TVP, „Dzienniku Łódzkim” (gdzie był szefem działu śledczego), a także w „Fakcie” (w którym kierował działem wydarzeń, a potem był zastępcą redaktora naczelnego).
Jastrzębowski od połowy 2018 roku pisze felietony do tygodnika „Do Rzeczy” i serwisu SDP.pl, regularnie gości także jako komentator w TVP Info i Polskim Radiu 24.
Zapytaliśmy dr Łukasza Przybysza, medioznawcę, politologa, wykładowcę na Wydziale Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego jak ocenia takie przejścia i powroty z PR do dziennikarstwa.
– Moim zdaniem takie ruchy są absolutnie niewłaściwe w żadnym kierunku. Powinna istnieć „strefa buforowa” w przechodzeniu z dziennikarstwa do PR, a ponownie – tu nie ma o czym mówić. To może prowadzić do konfliktu interesów, można uznać do za złamanie zapisów Kodeksu Etyki PR. Łączenie pracy dziennikarza i PR-owca nie powinno być możliwe, a tak krótki okres bycia „poza branżą” sprawia, że własne uwarunkowania przenosi się do kolejnej branży. Uważam, że nie jest to właściwe działanie. Dziennikarze nie mają także pełnej wiedzy na temat pracy w PR – mają wiedzę m.in. na temat media relations, wystąpień publicznych, nie zgodzę się z tym, że są ekspertami i nie zgodzę się, że każdy dziennikarz z 20 czy 25-letnim doświadczeniem będzie świetnym PR-owcem – ocenia dr Łukasz Przybysz w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Kryzys wizerunkowy agencji R4S
Ostatnio „Gazeta Wyborcza”, OKO.press i Fundacja Reporterów opisały polityczne powiązania Adama Hofmana i Roberta Pietryszyna z agencji R4S oraz możliwy wpływ na obsadzanie władz państwowych spółek. Śledztwo wykazało, że operacja specjalna Centralnego Biura Antykorupcyjnego o kryptonimie „Argon” została spalona przez przeciek. Sprawdzano wtedy działalność Adama Hofmana, byłego rzecznika PiS, spółki R4S i prowadzonej w firmie interesów.
Natomiast pod koniec marca agencja R4S poinformowała, że po wcześniejszych publikacjach „Gazety Wyborczej” (Agora), Oko.Press i Fundacji Reporterów złożyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez dziennikarzy tych mediów. Chodziło głównie o tekst na temat raportu z operacji CBA dotyczącej spółki.
W grudniu ub.r. także ukazał się jeden artykuł o R4S. W tekście OKO.press i Fundacji Reporterów opisano, że agencja miała zajmować się prowadzeniem kampanii w internecie dla Coca-Coli w oparciu o usługi farm trolli. Miały one m.in. organizować akcję w sieci na rzecz wstrzymania podatku cukrowego w Polsce. Pytana przez nas o sprawę agencja, wysłała nam wtedy oświadczenie w którym stwierdziła, że „zleciła audyt procedur zgodnie z jej zasadami compliance w zewnętrznych spółkach, wykonujących dla niej te usługi”.
Na początku grudnia R4S opuściła Stowarzyszenie Agencji Public Relations, po tym jak została zawieszona w prawach członka kilka dni po publikacji artykułu Fundacji Reporterów o współpracy z Coca-Colą. – Nie czuliśmy żadnego wsparcia z jego strony w sytuacjach, w których ewidentnie padliśmy ofiarą oszustw i pomówień – uzasadniała agencja.