O sprawie znieważania prezydenta Andrzeja Dudy, a także późniejszego oskarżenia go przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście-Północ informowaliśmy kilka dni temu. Chodzi o komentarz Żulczyka do wpisu twitterowego, który prezydent zamieścił po wyborach prezydenckich w USA.
„Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA” – napisał wtedy prezydent.
„Nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak +nominacja przez Kolegium Elektorskie+. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA +obwieszczają+ agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj – doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie – to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem” – brzmiał cytowany wpis Jakuba Żulczyka. Sprawa kilka dni temu trafiła do prokuratury, pisarzowi grozi do trzech lat więzienia.
Adam Bodnar broni Jakuba Żulczyka
Głos w jego obronie zabrał Adam Bodnar, wysyłając do prokuratury swoją opinię. W ocenie rzecznika – ewentualne skazanie Jakuba Żulczyka mogłoby naruszać jego konstytucyjnie i konwencyjnie gwarantowaną wolność słowa.
– Przepisy prawa polskiego i międzynarodowego zapewniają ochronę także wypowiedziom posługującym się pewną przesadą, prowokacją, a nawet inwektywą, zwłaszcza, gdy ich przedmiotem są kwestie budzące silne kontrowersje, a wypowiedź ma charakter polemiczny – pisze RPO. Przypomina też, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w 1997 roku uznał, że polityka można nazwać „idiotą”, choć słowo to ma charakter obraźliwy.
Bodnar akcentuje też, że inkryminowane wyrażenie nie padło w oderwaniu od konkretnych słów prezydenta, lecz zostało poprzedzone szczegółową krytyką jego zachowania. Nie była więc to opinia prywatna, lecz ekspercka.
– Jakub Żulczyk odniósł się bowiem bezpośrednio do swego wykształcenia (studia amerykanistyczne), które potwierdza jego wiedzę w zakresie zamieszczonej wypowiedzi. Komentarz ten został wzmocniony ostatnim zdaniem, które miało charakter silnie krytyczny i prowokacyjny – podkreśla RPO. – Analizując ostatnie zdanie w kontekście całej wypowiedzi, można stwierdzić, że miała ona silnie krytyczny charakter, jednak jej celem nie było znieważenie, a przedstawienie wyraźnej opinii.
Żulczyk o oskarżeniu: to sprawa między mną a moim adwokatem
Oskarżony pisarz odniósł się w poniedziałek na swym profilu do informacji z prokuratury. „Nie zamierzam zachowywać się jak warszawska prokuratura i ustosunkowywać się teraz do tego, czy zarzuty są słuszne, czy nie. To sprawa między mną a moim adwokatem. O tym, czy przyznaję się do winy, czy nie, dowie się najpierw sąd, a dopiero potem media, i te zwykłe, i te społecznościowe” – napisał.
Dodał, że podejrzewa, iż jest „pierwszym od bardzo dawna pisarzem w tym kraju, który stanie przed sądem za to, co napisał”.