„Gazeta Polska Codziennie” spytała OKO.press o przygotowywany tekst nt. R4S

Bianka Mikołajewska i Adam Hofman

Po tym jak dziennikarze OKO.press przesłali do agencji R4S i jej klientów pytania dotyczące jej działalności, firma skierowała zawiadomienie do prokuratury, a OKO.press dostało pytania w tej sprawie od „Gazety Polskiej Codziennie”. – My nie przekazujemy takich pytań dziennikarzom. Te pytania krążą po rynku, były kierowane do szeregu zewnętrznych podmiotów – zapewnia Sławomir Jastrzębowski, partner w R4S.

W ostatnich tygodniach dziennikarze OKO.press, „Gazety Wyborczej” i Fundacji Reporterów skierowali do agencji public relations R4S i jej klientów szereg pytań. Partnerzy w agencji w oświadczeniu przekazanym portalowi Wirtualnemedia.pl w środę podkreślili, że z powodu „zniesławiających pytań imputujących naruszanie prawa, rozważają dalsze działania mające na celu ochronę dobrego imienia spółki”.

– Prawnicy spółki przygotowują pozwy o naruszenie dóbr osobistych, zapłatę zadośćuczynień i odszkodowań przez osoby fizyczne i podmioty prawne odpowiedzialne za publikacje – zaznaczyli.

Ponadto agencja zawiadomiła prokuraturę w sprawie wcześniejszych publikacji o firmie. Na początku grudnia ub.r. dziennikarze OKO.press i Fundacji Reporterów opisali, że miała zajmować się prowadzeniem dla Coca-Coli internetowej kampanii przeciw podatkowi cukrowemu w oparciu o farmy trolli. Pytana przez nas agencja w oświadczeniu stwierdziła, że „zleciła audyt procedur zgodnie z jej zasadami compliance w zewnętrznych spółkach, wykonujących dla niej te usługi”.

Kilka tygodni później Jacek Harłukowicz w „Gazecie Wyborczej” przedstawił treść utajnionej analizy CBA, według której R4S na początku działalności zawarła dużo umów z firmami państwowymi, wykorzystując znajomość jej menedżerów z byłym ministrem Skarbu Państwa Dawidem Jackiewiczem. – Dobrze się stało, że taki dokument w końcu po latach ujrzał światło dzienne. To dowód na naszą niewinność – zapewniła agencja.

Teraz jej menedżerowie uważają, że raport CBA „może być fałszywką wytworzoną wyłącznie w celu zdyskredytowania partnerów spółki R4S”. – Wyżej opisane działania dziennikarzy oprócz oczywistego naruszania dóbr osobistych (art. 23 i 24 kodeksu cywilnego), naruszają także przepisy karne, choćby przestępstwa opisanego w art. 26 prawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji – wyliczyli w komunikacie. Poinformowali, że złożyli w tej sprawie do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Wojciech Cieśla z Fundacji Reporterów w rozmowie z Wirtualnemedia.pl ocenił, że działania R4S to „białoruski standard komunikacji z mediami”. – Zastraszanie reporterów prokuraturą i procesami cywilnymi to nic innego jak próba cenzury i wywołania efektu mrożącego, czyli doprowadzenie do wstrzymania publikacji tekstu zanim w ogóle powstanie. Chodzi o to, żeby dziennikarze bali się zadawać pytania niewygodne dla władzy i postaci z pogranicza polityki i biznesu – stwierdził.

– O źródłach, na których opieramy swoje śledztwa nie opowiadamy publicznie, zanim nie opublikujemy tekstu czy tekstów – zaznaczył.

Wicenaczelna OKO.press Bianka Mikołajewska zwróciła uwagę, że R4S nie podjęła żadnych działań prawnych wobec serwisu po artykule o kampanii dla Coca-Coli. – Reakcja spółki jest szokująca – już na etapie przygotowań podejmuje działania, mające na celu próbę zablokowania publikacji na jej temat. To próba zamrożenia krytyki prasowej, całkowicie niedozwolona w demokratycznym państwie – uważa.

„Zamiast odpowiadać lecimy do zaprzyjaźnionych śledczych”

Działania prawne partnerów R4S po otrzymaniu pytań dziennikarskich skrytykowali w czwartek niektórzy dziennikarze aktywni na Twitterze.

– To jest niesłychane. W odpowiedzi na pytania zadane agencji R4S przez @gazeta_wyborcza, @oko_press oraz @FReporterow Adam Hofman postanowił zawiadomić prokuraturę @ZiobroPL. Czy to nowy standard: zamiast odpowiadać lecimy do zaprzyjaźnionych śledczych? – spytał Kuba Korus z „Newsweek Polska”. – Jestem bardzo ciekaw, czy kolejne zamieszanie wokół R4S (zawiadomienie do prokuratury przeciw dziennikarzom) przysłuży się biznesowi. Podczas jednego z ostatnich kryzysów (z L.Czarneckim), A.Hofman przekonywał, że w tym biznesie „cisza” to podstawa – przypomniał Klaudiusz Slezak z Radia Nowy Świat.

– Kolejny przykład #SLAPP (z ang. strategic lawsuit against public participation, czyli działania prawne mające zapobiec upublicznieniu sprawy) czyli zorganizowanej akcji kneblowania mediów i utrudniania im realizacji misji kontrolnej – skomentowała Ewa Ivanova z „Gazety Wyborczej”.

– Adam Hofman z agencji R4S, która doniosła do prokuratury na dziennikarzy @gazeta_wyborcza, @oko_press i @FReporterow jako wpływowy rzecznik PiS był jednym z promotorów kariery Obajtka. Dziś panowie mieszkają na tym samym osiedlu (w przypadku Hofmana apartament kupiła żona) – stwierdził wicenaczelny „GW” Roman Imielski.

– Pali się u pana Hoffmana. Żeby tylko pożar nie przeniósł się na mieszkania sąsiadów… – napisał Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski. – Tego jeszcze nie grali – skwitował Jacek Harłukowicz z „Gazety Wyborczej”.

Harłukowicz w tekście na portalu internetowym „GW” podkreślił, że jego artykuł z grudnia był bardzo dobrze udokumentowany, a R4S nie kwestionowała jego rzetelności. – Działając na podstawie prawa prasowego, dochowując należytej staranności dziennikarskiej, ale przede wszystkim po to, by ich adresatom dać możliwość odniesienia się do opisywanych przez nas zdarzeń – tydzień temu do agencji R4S, podobnie jak do kilkudziesięciu innych podmiotów oraz osób, skierowaliśmy szereg pytań – opisał.

– Część z nich dotyczyła opisywanego przez „Wyborczą” w grudniu raportu CBA z operacji specjalnej o kryptonimie „Argon”, w której agenci biura sprawdzali interesy prowadzone przez byłego rzecznika PiS. Choć od publikacji poświęconego raportowi tekstu minęło 3,5 miesiąca, nie otrzymaliśmy do niego żadnego sprostowania – ani z CBA, ani przedstawicieli agencji – dodał Harłukowicz.

Jastrzębowski: pytania zawierały nieprawdziwe informacje

Szef R4S Sławomir Jastrzębowski z rozmowie z Wirtualnemedia.pl zapewnia, że zawiadomienie skierowane do prokuratury ma mocne podstawy.

– Te pytania zawierały nieprawdziwe informacje. Jeżeli pytanie zawiera zniesławiającą informację, to jest niezgodne z prawem – tłumaczy.

– Jeżeli ktokolwiek uważa, że pytania, które zawierają kłamliwe tezy i są stawiane wielu różnym osobom, nie tylko nam, to sprawy, które powinny pozostać bez odpowiedzi – to się myli. Jeżeli ktokolwiek dziwi się, że pytania mogą być zniesławiające, to znaczy, że słabo zna rzeczywistość – dodaje.

Na początku grudnia R4S opuściła Stowarzyszenie Agencji Public Relations, po tym jak została zawieszona w prawach członka kilka dni po publikacji artykułu Fundacji Reporterów o współpracy z Coca-Colą. – Nie czuliśmy żadnego wsparcia z jego strony w sytuacjach, w których ewidentnie padliśmy ofiarą oszustw i pomówień – uzasadniała agencja.

W styczniu br. IKEA Polska nie zdecydowała się przedłużyć współpracy z R4S, obsługę komunikacji korporacyjnej powierzyła agencji Havas PR Warsaw.

W 2019 roku agencja R4S zwiększyła przychody sprzedażowe o 31,3 proc., a przy wzroście kosztów operacyjnych o 80 proc. do 7,87 mln zł jej zysk netto zmalał z 3,45 do 2,62 mln zł. Oprócz Adama Hofmana współwłaścicielami i partnerami w agencji są Robert Pietryszyn (w przeszłości m.in. prezes KGHM i Grupy Lotos oraz wiceprezes PZU), były rzecznik policji Mariusz Sokołowski, Sławomir Jastrzębowski (od wiosny 2018 roku jest prezesem agencji, wcześniej był m.in. naczelnym „Super Expressu”) oraz Igor Janke (przeszedł do agencji jesienią 2018 roku).

„GPC” pyta o finanse OKO.press

W środę po południu Bianka Mikołajewska zamieściła trzy pytania otrzymane przez OKO.press od „Gazety Polskiej Codziennie”. Dotyczyły sposobu uzyskiwania przez wydającą serwis Fundację Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO darowizn w formie 1 proc. podatku. Fundacji można przekazywać 1 proc. podatku od ub.r., bo rok wcześniej uzyskała status organizacji pożytku publicznego.

„GPC” zapytała, jaką prowizję fundacja płaci za pośrednictwo przy takich darowiznach (fundacja odpowiedziała, że otrzymuje je bezpośrednio) oraz ile uzyskanych środków wydała w firmach związanych z osobami z jej kierownictwa, zwłaszcza w Agorze i jej spółkach zależnych (wydawca OKO.press wyjaśnił, że w ub.r. nie poniósł żadnych wydatków w tych firmach).

– „Gazeta Polska Codziennie” szuka ewentualnych nieprawidłowości w finansach @oko_press. Zacytuję nasze odpowiedzi na pytania GPC, bo zapewne rozczarują dziennikarza i nasza praca pójdzie na marne 🙂 – skomentowała Mikołajewska.

W czwartek, po ujawnieniu oświadczenia R4S, dodała, że część pytań od „Gazety Polskiej Codziennie” jest związana z tą agencją. – Po komunikacie firmy R4S mogę już ujawnić, że część pozostałych pytań @GPCodziennie dotyczyła naszych prac nad publikacjami, które spółka R4S chce zablokować, angażując w to prokuraturę. A podobno @AdamHofman nie ma już wpływów w prorządowych mediach i nie lubią go w PiS – napisała.

Dziennikarka nie podaje dalszych szczegółów. – Jeżeli chodzi o przyszłe publikacje i wysłane pytania to podobnie, jak wszystkie niezależne redakcje na całym świecie – nie odnosimy się do publikacji, nad którymi nasi dziennikarze lub współpracownicy pracują – przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl.

Skąd „Gazeta Polska Codziennie” wie, jakimi tematami związanymi z R4S zajmuje się OKO.press?

– My nie przekazujemy takich pytań dziennikarzom. Te pytania krążą po rynku, były kierowane do szeregu zewnętrznych podmiotów. Te podmioty, ci ludzie mogą się znać – stwierdził Sławomir Jastrzębowski.

„GPC” jest wydawana przez spółkę Forum, której większościowym akcjonariuszem jest firma Srebrna zarządzana przez osoby związane z PiS. W 2019 roku Forum osiągnęło wzrost przychodów sprzedażowych o 8,3 proc. do 16,06 mln zł (wpływy z reklam poszły w górę o 11,1 proc.), a przy spadku kosztów operacyjnych o 9,2 proc. jej wynik netto poszedł w górę z 1,4 mln zł straty do 913,1 tys. zł zysku.

Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO w 2019 roku zanotowała wzrost przychodów o 39,7 proc. do 3,58 mln zł, z czego zdecydowana większość to darowizny i dotacje. Zysk netto poszedł w górę z 15,6 do 200 tys. zł. W ub.r. otrzymała 825 tys. zł przekazanego przez osoby z 1 proc. podatku dochodowego.