W piśmie, które jest wezwaniem do rezygnacji Krzysztofa Skowrońskiego, oceniono, że ujawnione w ostatnich dniach fakty odbiły się niekorzystnie na wizerunku zarówno Skowrońskiego jako prezesa, jak i całego Stowarzyszenia.
– W przestrzeni publicznej pojawiły się także zarzuty dotyczące niewłaściwej troski o majątek i zarządzanie Stowarzyszeniem, na co w ostatnich miesiącach zwracało uwagę kilku członków Zarządu Głównego. 12 marca opinia publiczna dowiedziała się o skandalicznych decyzjach i nieprawidłowościach związanych z przyjmowaniem nowych członków – Tomasza Greniucha i Jacka Międlara. Tłumaczenia Prezesa, który twierdzi, że nie miał świadomości, jaki dokument podpisuje, są nie do obrony. W związku z powyższymi faktami oświadczamy, że Krzysztof Skowroński stracił nasze zaufanie i domagamy się dymisji Prezesa SDP z zajmowanej funkcji – stwierdzono w oświadczeniu.
Pod apelem podpisało się ośmioro członków SDP. Kilkoro z nich pełniło w przeszłości funkcje w organizacji: Olga Braniecka to była przewodnicząca komisji rewizyjnej w warszawskim oddziale SDP, Marek Palczewski jest byłym członkiem zarządu głównego, Barbara Rogalska – byłą prezes warszawskiego oddziału, Andrzej Tomczak – byłym skarbnikiem w zarządzie głównym, a Stefan Zubczewski – byłym przewodniczącym komisji członkowskiej. Pod pismem widnieją też podpisy Krystyny Mokrosińskiej, honorowej prezes SDP, Ireneusza St. Burskiego, członka zarządu głównego oraz Zofii Zubczewskiej – szeregowej członkini organizacji.
„Dobrowolnie nie ustąpi”
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Andrzej Tomczak stwierdza, że nie podoba mu się głównie upolitycznienie, jakiemu Krzysztof Skowroński poddał SDP.
– Z tego wynika stopniowy upadek organizacji – mówi Tomczak. – Nie sądzę jednak, żeby prezes sam i dobrowolnie ustąpił ze stanowiska. Zbyt mocno je kocha – dodaje.
Stefan Truszczyński jest członkiem zarządu głównego SDP, ale nie podpisał się pod apelem. – Jeszcze się nad tym zastanawiam, chociaż działalność prezesa zdecydowanie mi się nie podoba, jestem z niego mocno niezadowolony – mówi nam. I wylicza: – Krzysztof Skowroński wykazuje zbyt mało troski o Stowarzyszenie, znajduje za to czas nie wiadomo na co. Wątpliwości budzą również ulgi, jakich prezes udziela rozmaitym firmom na własną rękę.
Sprawa wynajmu dla Prominentis
Truszczyński powtarza jeden z głównych zarzutów, jaki pojawił się w artykule zamieszczonym pod koniec lutego br. na portalu warszawskiego oddziału SDP. Napisano w nim, że prezes nie konsultuje ważnych posunięć z innymi członkami zarządu. Poszło o to, że 9 lutego na posiedzeniu zarządu głównego SDP Skowroński poinformował, że zwolnił firmę Prominentis z opłaty czynszowej za najem lokalu w siedzibie organizacji przy ul. Foksal.
– Zwolnienie za styczeń 2021, podobnie jak w poprzednich trzech miesiącach wynosi 100 proc. czynszu. Wątpliwości budzi nie tylko merytoryczne uzasadnienie decyzji, ale również to, że została podjęta bez wiedzy Zarządu SDP i wobec jednego tylko z wielu najemców lokali w naszym budynku – uważają autorzy pisma. Miesięczna kwota zwolnień dla tego najemcy ma wynosić 30 tys. zł. – Łączna ulga przyznana temu jednemu najemcy sięga już niemal 200 tysięcy złotych – podkreślono w oświadczeniu.
Spytano też o powód tych zwolnień, przypominając, ze statut SDP nie daje prezesowi aż tak szerokich uprawnień. W odpowiedzi na pismo warszawskiego oddziału, na stronie głównej SDP ukazało się sprostowanie, w którym zbijano podawane argumenty.
Jak do SDP przyjęto Jacka Międlara
Krzysztof Skowroński jest prezesem SDP nieprzerwanie od 2011 roku, na kolejną kadencję został wybrany w 2017 roku.
W niedzielę wyszło na jaw, że działacz narodowców i były ksiądz Jacek Międlar, któremu zarzucano nawoływanie w kazaniach do nienawiści, został przyjęty do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Skrytykowało to wielu publicystów.
Skowroński, którego podpis widnieje na legitymacji Międlara, przeprosił za jego przyjęcie. Podkreślił też, że nie ma ono mocy, gdyż nie dopełniono formalności.
– Brak opinii Komisji Członkowskiej Oddziału oraz brak uchwały Zarządu Oddziału moim zdaniem unieważnia cały proces. Z analizy dostarczonego materiału wynika, że Jacek Międlar nie jest członkiem SDP – napisał Skowroński.
W odpowiedzi Robert Błaszak zasiadający w komisji członkowskiej dolnośląskiego oddziału SDP (to ten oddział przyjął Międlara) opisał kulisy przyjęcia Jacka Międlara.
– Na początku lipca 2020 roku wieloletni członek SDP, red. Bronisław MJ Kamiński w rozmowie z innym dziennikarzem wysondował, że były ksiądz się stara, a nawet już jest – członkiem Oddziału Dolnośląskiego SDP. Zadał to pytanie e-mailem prezesowi oddziału Red. Janowi Poniatowskiemu, który w odpowiedzi napisał: „Proszę nie rozsiewać fake news’ów” – pisze Błaszak w tekście zamieszczonym na portalu SDP.
W marcu br. okazało się jednak, że Jacek Międlar został przyjęty w szeregi dziennikarskiej organizacji, wbrew zapewnieniom szefa dolnośląskiego oddziału. – Red. Poniatowski na moje pytanie odpowiedział: „Tak. Przyjęliśmy go, bo jest pandemia, bo jest dziennikarzem, napisał książkę, prowadzi portal internetowy. A w ogóle to on niepotrzebnie upublicznił legitymację i media lewicowe to rozdmuchały…”. Jako przewodniczący Komisji Członkowskiej OD SDP zostałem świadomie pominięty (przecież 7 miesięcy wcześniej deklarowałem, że nie poprę tej kandydatury), co jest ewidentnym naruszeniem Statutu SDP – kontynuuje Robert Błaszak.
Krzysztof Skowroński nie odebrał od nas w czwartek telefonu, nie odpisał też na prośbę o komentarz do apelu o ustąpienie ze stanowiska.
W 2019 roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zwiększyło przychody o 3,7 proc. do 5,15 mln zł, a przy wzroście kosztów o 2,6 proc. do 5,41 mln zł jego strata netto zmalała z 302,3 do 264,9 tys. zł. Organizacja miała niższe wpływy ze składek, a wyższe z dotacji, swojej siedziby w centrum Warszawy i wyceny posiadanych funduszy inwestycyjnych.