Projekt ustawy o podatku od reklam będzie ewoluował; czekamy na wszystkie uwagi, będziemy je uwzględniać – zapewnił wiceminister finansów Piotr Patkowski. Zaznaczył, że wpływy z podatku zostaną przeznaczone m.in. na walkę z fake newsami. O nowej daninie posłowie dyskutowali na posiedzeniu komisji sejmowej.
W piątek na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, zwołanej na wniosek grupy posłów opozycji, dyskutowano na temat projektu ustawy dotyczącej podatku od reklam.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Iwona Śledzińska-Katarasińska, która prezentowała stanowisko wnioskodawców komisji wskazywała, że „nie zna ani jednej opinii żadnego środowiska zainteresowanego czy znającego sytuację w mediach w Polsce, które by o tym projekcie wypowiedziało się pozytywnie”.
Śledzińska-Katarasińska: podatek reklamowy nadaje się do wyrzucenia do kosza
– Znam natomiast kilkanaście opinii, które mówią, że ten projekt nawet nie jest do poprawienia, że on naprawdę nadaje się do wyrzucenia do kosza – podkreśliła.
Oceniła, że „po raz pierwszy, po 30 latach, u sterów władzy znalazła się ekipa, która wyraźnie próbuje zniszczyć coś, co w sferze mediów budowaliśmy w Polsce przez te 30 lat”. „Uważamy, że jest to projekt nie do obrony, że powinien być natychmiast wycofany, że towarzyszą mu kłamliwe uzasadnienia, że niszczy polskich nadawców i wydawców, i że w konsekwencji jest ograniczeniem wolności słowa i wolności mediów” – podsumowała.
Wiceminister finansów Piotr Patkowski podkreślił, że do resortu cały czas spływają uwagi dot. tego projektu oraz, że odbywają się bilateralne rozmowy z podmiotami zainteresowanymi tym projektem. Zaznaczył, że udało się podjąć merytoryczną dyskusję ws. tego projektu oraz, że rząd rozmawiał także z tymi mediami, które protestowały przeciwko temu projektowi.
– Na naszą sugestię, że ich reakcja w pamiętną środę była przesadzona wiele przyznawało rację, że może rzeczywiście było to zbyt szybkie reagowanie – powiedział Patkowski.
Projekt podatku reklamowego będzie ewoluował
Przypomniał, że Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów – który ma powstać na podstawie projektu ustawy – ma służyć „wzmocnieniu mediów, tych mediów, które w warunkach rywalizacji z podmiotami GAFA (Google, Amazon, Facebook, Apple – przyp. PAP) są najbardziej pokrzywdzone”.
– Dzisiaj jest znane zjawisko fake newsów, nie zawsze dobre dziennikarstwo się sprzedaje, sprzedaje się dziennikarstwo, które polega na większej ilości kliknięć, natomiast wartość merytoryczna tych artykułów czasami jest bardzo mierna. Właśnie ten Fundusz ma wspierać taką walkę z fake newsami, wspierać te portale, te media, które są merytoryczne, które mają dostarczać rzetelnej i realnej wiedzy” – podkreślił wiceminister finansów.
Zaznaczył, że „ten projekt będzie ewoluował, bo siłą rzeczy musi ewoluować projekt, który jest na bardzo wczesnym etapie procedowania”. – Czekamy na wszystkie uwagi, będziemy je uwzględniać, natomiast warto zgłaszać już merytoryczne uwagi i zapomnieć na chwilę o tym politycznym sporze – zachęcał Patkowski.
Ocenił, że „jesteśmy w stanie stworzyć projekt, na który oczekują media, media lokalne, media w Polsce”.
Wiceminister kultury Jarosław Sellin odnosząc się do tematu posiedzenia komisji wskazał, że art. 54 Konstytucji „nie ogranicza możliwości nakładania na media obowiązków o charakterze fiskalnym”. – Obowiązek fiskalny, a wolność słowa czy wolność mediów z tytułu obowiązków fiskalnych, w żaden sposób nie jest zagrożona i nie narusza art. 54 Konstytucji – zaznaczył.
Patryk Jaki przypomina zmiany w „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze” i „Fakcie”
W trakcie dyskusji europoseł Patryk Jaki (PiS) przypomniał, że podatek od reklam „nie jest wymysłem Polski, tylko takie podatki funkcjonują w wielu państwach Unii Europejskiej”.
Odnosząc się do wystąpienia Śledzińskiej-Katarasińskiej powiedział: „to, czego nie dało się słuchać i co uważam za szczyt bezczelności to są słowa dotyczące tego, że wy, jak rządziliście tworzyliście zręby obiektywnej rzeczywistości medialnej”.
– Ja wam przypomnę co wyście robili, wy jak rządziliście, to na śmietniku przejmowaliście „Rzeczpospolitą”, wykończyliście, bo wam się nie podobało „Uważam Rze”, również metodami takimi, które można by było uznać za mało demokratyczne. Przypominam wam, że w nagraniach właśnie wyszło, że jak „Fakt” was zaczął krytykować to załatwialiście to w ten sposób, że trzeba zmienić naczelnego, dlatego proszę wybaczyć, ale te wasze praktyki nie chciałbym, żeby kiedykolwiek byłyby kontynuowane, a już tym bardziej były pokazywane, jako przykład do jakiekolwiek działalności” – podkreślił europoseł Jaki.
Krzysztof Piątkowski (KO) ocenił, że „oczywistością jest, że podatek wpłynie na podwyżkę cen reklam, które reklamujący będą musieli przerzucić na nabywców i ich towary”.
– Zgodnie z założeniami projektu wyższy podatek odpowiednio 10 i 15 proc. będzie obejmował reklamy towarów kwalifikowanych słodyczy, leków, suplementów diety i właśnie wyrobów medycznych. (…) Chciałbym zrozumieć, w jaki sposób wyższe ceny pieluchomajtek czy obowiązkowych maseczek, a zatem ograniczony dostęp do tych towarów wpłynie na poprawę zdrowia Polaków, bo rząd tłumaczy przecież konieczność nowego podatku długofalowymi konsekwencjami pojawienia się i rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 i jego wpływem na zdrowie” – zastanawiał się poseł KO. Pytał także, dlaczego rząd nie poczekał na rozwiązania przygotowywane w tej materii przez OECD i KE oraz czemu służyć ma opodatkowanie polskich mediów konwencjonalnych – kin i wydawców prasy.
Lichocka: w telewizji i radiu powinien być wyższy limit bez podatku
Joanna Lichocka (PiS) powiedziała, że słuchając polityków KO „ma wrażenie, iż ma do czynienia z dość dużym materiałem takiej ciężkiej hipokryzji”.
– Państwo udajecie, że urodziliście się wczoraj i nie pamiętacie, że to, o czym mówicie, zarzucając teraz różne rzeczy, które wam się nie podobają obecnym czasom, obecnym miesiącom, było na skalę patologiczną realizowane w czasach rządów PO i PSL – podkreśliła. Oceniła, że „rządy PiS i te propozycje opodatkowania gigantów medialnych to jest również efekt zwycięstwa sił demokratycznych w Polsce”.
Odnosząc się do wystąpienia posłanki KO Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej Lichocka oceniła, że nie chodzi jej o merytoryczną dyskusję, rozmowę o faktach, ale o „bicie piany, propagandę”.
– Mówiła pani, że opodatkowanie wielkich gigantów medialnych jest niemoralne. To jest filozofia Platformy Obywatelskiej. Wielkie koncerny medialne, międzynarodowe wydawnictwa, międzynarodowe firmy globalne nie mają płacić żadnych opłat w Polsce, ani sklepy wielkopowierzchniowe, ani giganci medialni, bo to jest filozofia kolonialna, którą wyznaje PO – wskazała Lichocka.
Zwróciła uwagę, że w tym projekcie jest „bardzo nisko określony poziom przychodów dla reklam telewizyjnych i radiowych”.
– To jest na poziomie 1 mln zł rocznie, powyżej tej granicy 1 mln zł ma być ta składka odprowadzana. Uważam, że to jest za niski poziom przychodów, że to dotykać by mogło wtedy rzeczywiście regionalne stacje radiowe, telewizyjne i niewielkie media. Uważam, że ten próg przychodów należy podnieść i to zdecydowanie. Tak, żeby rzeczywiście polskie lokalne, regionalne, małe i średniej wielkości media nie były obarczone tą składką – powiedziała posłanka PiS.
Różne stawki i progi podatku reklamowego
Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki od przychodów reklamowych. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.
Podatek od wpływów reklamowych w mediach pozainternetowych ma obejmować wszystkie podmioty, które przekroczą określony próg rocznych wpływów.
Od wpływów z reklam w telewizji, radiu, kinach i na outdoorze powyżej 1 mln zł będą obowiązywać takie stawki: – 7,5 proc. od wpływów do 50 mln zł (po przekroczeniu progu wynoszącego 1 mln zł), – 10 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł. Wyższe będą stawki w przypadku reklam towarów kwalifikowanych (produktów medycznych, leczniczych, suplementów diety i napojów słodzonych): 10 proc. od wpływów do 50 mln zł (bez żadnego dolnego progu), 15 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł.
W prasie będą obowiązywały niższe stawki podatku reklamowego: 2 proc. od wpływów do 30 mln zł (powyżej progu 15 mln zł), 6 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł. Za wpływy z reklam towarów kwalifikowanych stawki wynoszą: 4 proc. od wpływów do 30 mln zł, 12 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł.
W internecie podatek od przychodów reklamowych będzie obowiązywał podmioty, które w zeszłym roku obrotowych na całym świecie zanotowały ponad 750 mln euro wpływów, a w Polsce – powyżej 5 mln euro przychodów z reklam internetowych (należy spełniać oba warunki). Stawka podatku wyniesie 5 proc. Będzie on naliczany tylko od przychodów z reklam wyświetlanych internautom w Polsce.
Podatek ma wejść w życie z początkiem lipca, a w przyszłym roku przynieść ok. 800 mln zł. Resort finansów do 16 lutego czeka na opinie dotyczące projektu.
Za pobór podatku reklamowego będzie odpowiadała skarbówka w Bielsku-Białej. Podatek od reklam internetowych będzie opłacany do 25 lutego za poprzedni rok, a w przypadku reklam w pozostałych mediach zobowiązane podmioty będą do 25 lipca uiszczać zaliczkę za pierwsze półrocze, a do 25 stycznia płacić resztę daniny za cały miniony rok.
Środki uzyskane z nowej daniny mają trafiać w trzy miejsce. Połowa będzie przekazywana do Narodowego Funduszu Zdrowia, 35 proc. – do nowo utworzonego Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów, a 15 proc. – do Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków.
Morawiecki chce, żeby podatek reklamowy płacili cyfrowi giganci
Planowany podatek skrytykowało wiele mediów prywatnych oraz zrzeszających je organizacji, a także stowarzyszenia firm z innych branż. 10 lutego na znak protestu przez dobę kilkadziesiąt stacji telewizyjnych i radiowych nie emitowało normalnych audycji, a serwisy internetowe nie publikowały nowych treści, a jedynie hasło „Media bez wyboru” i krótkie informacje, dlaczego nadawcy i wydawcy sprzeciwiają się nowej daninie.
Mateusz Morawiecki jako główny cel podatku reklamowego wskazał sprawiedliwe opodatkowanie globalnych koncernów z sektora cyfrowego. Przypomniał, że od kilku lat na forum Komisji i Rady Europejskiej oraz OECD toczy się dyskusja, jak skutecznie opodatkować cyfrowe koncerny takie jak Apple, Google, Facebook czy Amazon, bo zauważono, że w większości krajów, w których działają, płacą zbyt niskie podatki.
– Mało tego, one korzystają z rajów podatkowych. Znacie państwo pewnie przypadek Irlandii, których jest jednym z krajów, w których usadowiły się centrale wielu międzynarodowych firm i tam płacą znikome podatki, praktycznie zerowe. Czy to jest sprawiedliwe, żeby najbogatsze firmy świata, których wyceny sięgają biliona dolarów, a nawet dwóch bilionów dolarów, płaciły znikome podatki? – pytał Morawiecki na konferencji prasowej jeszcze przed akcją „Media bez wyboru”.
Kilka dni później szef rządu zapewniał, że nowa danina nie dotknie mediów lokalnych i regionalnych, a w przypadku reklam cyfrowych może mieć charakter progresywny.
– Kształt tej opłaty cyfrowej musi być sprawiedliwy, a więc musi być progresywny i musi w taki sposób być skonstruowany, żeby ci więksi i najwięksi mieli większy wkład do życia społecznego. Bo ktoś musi budować te drogi, ktoś musi dbać o żłobki, o szpitale, o płace dla pielęgniarek, czy dla nauczycieli. To nie bierze się znikąd – podkreślił premier.