Polsat zatrudnia czterech korespondentów zagranicznych, Telewizja Polska – siedmiu i nikogo nie zamierza zwalniać. TVN poinformował właśnie o rezygnacji z dwóch placówek zagranicznych. – W badaniach jakościowych wynika, iż ludzie bardzo chcą mieć materiały zagraniczne, natomiast w badaniach oglądalności to już nie wychodzi – komentuje Bartosz Wieliński, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.
Kilka dni temu napisaliśmy, że Grupa Discovery zdecydowała o likwidacji stanowiska korespondenta w Paryżu – w rezultacie czego Anna Kowalska żegna się z nadawcą.
Na początku lutego z kolei TVN informował, że nie będzie już mieć stałego biura korespondenta w Moskwie: Andrzej Zaucha, który od lat nadawał korespondencje z Rosji dla „Faktów” TVN, będzie teraz odpowiedzialny za materiały m.in. z Ukrainy i Białorusi, co wiąże się z częstszym przemieszczaniem się.
Polsat nie zwalnia korespondentów
TVN ma jeszcze trzech korespondentów zagranicznych: z Brukseli nadaje Maciej Sokołowski, z Londynu Maciej Woroch, a z Waszyngtonu – Marcin Wrona. Stacja nie odpowiedziała na nasze pytanie, czy w najbliższym czasie planuje rozwiązanie umowy z którymś z nich.
Takich planów nie ma na razie Polsat. – Obecnie mamy korespondentów zagranicznych w Waszyngtonie, Brukseli, Berlinie i Rzymie – informuje portal Wirtualnemedia.pl Tomasz Matwiejczuk, rzecznik prasowy Polsatu.
Są nimi odpowiednio: Magdalena Sakowska (Waszyngton), Dorota Bawołek (Bruksela), Tomasz Lejman (Berlin) i Urszula Rzepczak (Rzym).
Rzecznik stacji nie odpowiedział na pytanie, jakie są koszty utrzymywania zagranicznych placówek.
TVP myśli o rozwoju zagranicznych placówek
Telewizja Polska zatrudnia siedmiu zagranicznych korespondentów i – jak przekazało nam Centrum Informacji TVP – nie ma w planach, aby ich zwalniać. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że w 2021 roku planowany jest rozwój zagranicznych placówek.
Korespondentem TVP w Berlinie jest Cezary Gmyz, w Brukseli – Dominika Ćosić, w Moskwie pracuje dla publicznego nadawcy Tomasz Jędruchów, w Waszyngtonie Rafał Stańczyk, w Londynie Dariusz Bohatkiewicz, w Rzymie – Magdalena Wolińska Riedi.
Telewizja Polska otworzyła placówkę w Londynie w 2019 roku. – Chcemy żeby nasi widzowie byli zawsze w centrum wydarzeń niezależnie od tego pod jaką szerokością geograficzną mają one miejsce – mówił nam wówczas Jarosław Olechowski, dyrektor TAI.
„Taka decyzja nie powinna zaskakiwać”
Zdaniem medioznawcy, prof. Jana Krefta – decyzja o likwidacji placówki zagranicznej ma dla nadawcy zawsze dwa wymiary: symboliczny i programowy. – Przez dekady korespondenci zagraniczni symbolizowali aspiracyjny status medium i nic się tutaj nie zmieniło, przeciwnie – ten status jest tylko wyraźniejszy w czasach, gdy każdą informację można pozyskać czy też skopiować w okamgnieniu – komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Nasz rozmówca podkreśla, że w przypadku TVN „taka decyzja nie powinna zaskakiwać”. – Od czasów Big Brothera wyrosło nowe pokolenie i stacja wychowywała sobie widza, który teraz może nie zauważyć tej zmiany, więc nie będzie czuł dyskomfortu. To kolejny, logiczny krok medium zanurzającego się w infotainment. Skoro w prime time najważniejsze są programy kulinarne i soft news, z kilkoma pozycjami na otarcie łez, to korespondenci zagraniczni mogliby tylko zawyżyć poziom.
Wieliński: Ogólny trend wycofywania korespondentów
Zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, Bartosz Wieliński, między 2005 a 2009 rokiem był korespondentem tego tytułu w Berlinie, szefował też działowi zagranicznemu „GW”. W rozmowie z nami podkreśla: rezygnacja z zagranicznych placówek to proces, jaki w mediach trwa od bardzo długiego już czasu. –
Redakcjom się wydaje, że można „zza biurka” przygotować zagraniczną korespondencję, korzystając tylko z materiałów agencyjnych. Ale to błąd, tak się po prostu nie da. Taki materiał to nigdy nie jest to samo, co materiał z miejsca. Jako były korespondent wiem o tym najlepiej. Współczuję kolegom z TVN: zawsze przecież pewne rzeczy zawodowo planuje się z wyprzedzeniem. We Francji zbliżają się wybory prezydenckie, które będą niezwykle ciekawe, mogą skończyć się wielką niespodzianką. Rosja także ciągle się gotuje, dzieją się tam interesujące rzeczy, o których trzeba Polaków na bieżąco informować – komentuje.
Wieliński mówi też, że na problem trzeba też spojrzeć z innej jeszcze strony: – TVN to telewizja niezależna, opisuje sytuację taką, jaka jest. Pamiętam sposób, w jaki Telewizja Polska relacjonowała wybory we Francji, gdy z Marie LePen robiono bohaterkę, próbowało się ją „oswajać”. To było coś okropnego. Wyobraźmy sobie co by było, gdyby nie było wówczas tam przedstawicieli innych mediów. Generalnie jednak „zagranicę” robi się najlepiej z zagranicy, to widać szczególnie w mediach, w których musisz pokazać obraz, ludzi koloryt. Więc utrata placówek zagranicznych to na pewno strata, ale to jest ogólny proces, jaki zachodzi w mediach, nie tylko polskich. Trzeba zaznaczyć, że zagranicznych korespondentów wycofują także duże zagraniczne media.
Nasz rozmówca podkreśla: – Jednym z powodów, dla których telewizje wycofują zagranicznych korespondentów jest to, że w badaniach jakościowych wynika, iż ludzie bardzo chcą mieć materiały zagraniczne, natomiast w badaniach oglądalności to już nie wychodzi. – Bardziej niż to, co dzieje się w Afganistanie, czy RPA, interesuje odbiorców to, co dzieje się „na miejscu”. Media, które bardzo zależą od tego co się ogląda, muszą podejmować trudne decyzje i ograniczać pewne treści biorąc pod uwagę także i to.
Pod koniec 2020 roku TVN zwolnił w swojej centrali i oddziałach regionalnych ok. 30 osób, m.in. z TVN Media, pracowników działu techniki oraz inżynierów wozów transmisyjnych. W lutym z nadawcą rozstali się dziennikarz śledczy Szymon Jadczak, ostatnio związany z portalem TVN24.pl (w kwietniu zacznie pracę w Wirtualnej Polsce) oraz – zajmujący się głównie tematyką zagraniczną – publicysta Jacek Pałasiński.
Według danych Nielsen Audience Measurement w styczniu br. średnia oglądalność minutowa TVN24 wynosiła 335 614 osób, a udział w rynku oglądalności – 4,69 proc. (10,35 proc. więcej niż w styczniu ub.r.).