Szefowie gazet o proteście przeciw podatkowi od reklam: wspólne działanie przyniesie efekt

Większość prywatnych tytułów prasowych, stacji radiowych, telewizji i portali internetowych w Polsce przyłączyło się w środę do protestu pod hasłem „Media bez wyboru”. – Skala tej akcji powinna się dać do myślenia zarówno konsumentom mediów jak i rządzącym – komentuje Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. – Wspólnie możemy wiele zmienić – dodaje Krzysztof Jedlak, szef „Dziennika Gazety Prawnej”.

Prywatne media protestowały wczoraj przeciwko nowemu podatkowi, jaki planuje rząd. Z początkiem lutego do wykazu prac legislacyjnych wpisano projekt ustawy, której konsekwencją ma być wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić do NFZ.

Protest mediów

W akcji protestacyjnej „Media bez wyboru” wzięły udział w środę wszystkie kanały Grupy Telewizji Polsat, TVN Grupy Discovery i Telewizji Puls, gdzie zamiast programu był nadawany specjalny komunikat.

Na czarnej planszy wyświetlany pojawił się napis „Tu miał być Twój ulubiony program”, z wyjaśnieniem poniżej: „Przepraszamy naszych widzów i partnerów handlowych. Dziękujemy za zrozumienia i wsparcie” i odesłaniem do wspólnego listu otwartego w serwisach internetowych.

Taka plansza była emitowana non stop zarówno w kanałach w naziemnej telewizji cyfrowej (m.in. TVN, Polsat, TV Puls, Metro, Fokus TV, Nowa TV), jak też płatnych kanałach tematycznych (także sportowych – z grup Eurosport i Eleven Sports). Przed południem zaczęły ją emitować Zoom TV i Stopklatka (należące do Kino Polska TV). W kanałach Canal+ programy nadawano ze dodatkowym logotypem „Media bez wyboru”. Ramówka pozostała bez zmian w HBO, kanałach Viacomu, Telewizji WP i TV Republika.

Do protestu przystąpiły także stacje Grupy Radiowej Agory, Grupy Eurozet, RMF FM. W tej ostatniej w godzinach popołudniowych przywrócono serwisy informacyjne, przy czy jedynym tematem była akcja „Media bez wyboru”.

W akcji „Media bez wyboru” wzięły także udział wszystkie serwisy internetowe Ringier Axel Springer Polska (m.in. Onet.pl, Fakt.pl, Newsweek.pl, Komputerswiat.pl, Noizz.pl), Wirtualnej Polski (WP.pl) Agory (m.in. Gazeta.pl, Wyborcza.pl, TOKFM.pl), Grupy Cyfrowy Polsat (m.in. Interia.pl, Polsatnews.pl) i TVN Grupy Discovery (m.in. TVN24.pl, TVN.pl), naTemat.pl.

W niektórych serwisach, m.in. WP.pl, serwisach „Rzeczpospolitej”, „Parkietu”, „Pulsu Biznesu”, „Wprost” i dzienników Polska Press, u góry stron głównych eksponowany był komunikat proteście przeciw podatkowi reklamowemu, natomiast internauci mogli czytać pozostałe, bieżące informacje.

Jak wynika z obliczeń Instytutu Monitorowania Mediów, informację o akcji protestacyjnej „Media bez wyboru” opublikowało na czołówkach 30 gazet.

Jedlak: Nie bronimy cyfrowych gigantów

Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny „Dziennika Gazety Prawnej” komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl: – Jestem przekonany, że możemy wspólnie wiele zmienić. Protest ma nie tylko symboliczny wymiar; oznacza determinację i brak zgody na rozwiązania, które są nie do przyjęcia. Nasze („Dziennika Gazety Prawnej”) codzienne doświadczenie jest takie, że nieustannie piszemy o fatalnych rozwiązaniach prawnych, nieudanych projektach, pomysłach, szkodliwych przepisach – i bardzo często udaje się dzięki temu te projekty i przepisy skorygować. Z ogromną korzyścią dla obywateli, dla firm i gospodarki. Tu jest identyczna sytuacja.

Jedlak podkreśla: – Nikt tu nie broni globalnych cyfrowych gigantów i nikt nie pochwalała unikania przez nie opodatkowania, ale nie godzimy się na uderzenie w normalnie funkcjonujące, płacące podatki w Polsce i wypełniające swoją misję media. Komuś albo zupełnie zabrakło wyobraźni, albo działa w bardzo złej wierze. Jedno i drugie jest nie do zaakceptowania. Jeśli ktoś nienawidzi mediów, to znaczy, że nienawidzi też wolnego społeczeństwa. Jestem przekonany, że protest i solidarne stanowisko mediów przyniesie skutek.

Prace nad formą protestu toczyły się w wielu miejscach. – Jednym z nich była przykładowo Izba Wydawców Prasy. Te prace już w kontaktach między poszczególnymi mediami i ich organizacjami udało się skoordynować, w bardzo już roboczym, operacyjnym trybie. Polskie media przyzwyczajone do pracy w bardzo trudnych warunkach potrafią działać bardzo sprawnie – mówi Krzysztof Jedlak.

„Władza chce zniszczyć wolne media”

Jerzy Wójcik, wydawca „Gazety Wyborczej” poproszony o komentarz do środowego protestu, zdecydowanie odsyła nas do tekstu na portalu Wyborcza.pl. – Nic więcej ponad to nie mamy do powiedzenia – stwierdza.

We wspólnym oświadczeniu redakcja „Gazety Wyborczej” i „Wysokich Obcasów” podkreśla, że władza w Polsce „krokami milowymi dławi wolne media”. – Rządzącym nie wystarcza już fabryka kłamstw w mediach publicznych ani służalcza agitka propisowskich portali i gazet. Nie wystarcza kanonada pozwów sądowych, którymi gnębione są media krytyczne wobec władzy. Ona chce wolne media zniszczyć.

Szefostwo „Gazety Wyborczej” wylicza: Orlen przejął już Ruch, ma dom mediowy, będzie teraz ważnym dystrybutorem prasy w Polsce, kreującym informacje lokalne oraz rozgrywający rynek reklam w druku i online. – Będzie mógł meblować umysły 17,5 mln dotychczasowych czytelników Polska Press. To potężne narzędzie propagandowe ku utrwaleniu władzy PiS i wspólników.

Odebranie dochodów wolnym mediom odbierze pracę wielu dziennikarzom, udaremni kosztowne śledztwa, zlikwiduje pracochłonne sprawdzanie faktów i demaskowanie kłamstw, zdusi krytykę i wolne słowo – piszą dziennikarze Agory. – Władzy już nie wystarcza przemilczanie własnych afer. Trzeba, by całkiem zniknęły z mediów. Podatek zamiast cenzury. Tak też Orbán pozbył się wolnych mediów na Węgrzech. Po zniszczeniu rządów prawa władza dąży do likwidacji w Polsce wolnej opinii publicznej. A to oznacza likwidację wolnego społeczeństwa i zastąpienie go „poddanymi” dyktatury karmionymi oficjalnym kłamstwem.

Chrabota: Sfery wolnego słowa nie da się zabić

Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, prezes Izby Wydawców Prasy – Bogusław Chrabota – w komentarzu redakcyjnym „apeluje, by rząd ze swych planów się wycofał, bo niszczenie sfery wolności prasy będzie zabójcze dla polskiej gospodarki i demokracji. Będzie realną stratą dla polskiego czytelnika.

„W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Chrabota zaznacza: – Skala tej akcji powinna dać do myślenia zarówno konsumentom mediów, jak i rządzącym. Ta regulacja to błąd. Niesprawiedliwy rewanż za to, ze jesteśmy krytyczni wobec władzy. Osłabi polską gospodarkę i jakość polskiej demokracji.

Co można dziś zrobić w tej kwestii? – Można się z tych przepisów wycofać, albo je zmienić. Tak, by obciążyć daniną solidarnościową tych, którzy nie płacą podatków w Polsce. Osobiście nie mam nic przeciwko temu. Ale jeśli to rewanż i represja, to chciałbym zakomunikować władzy, że sfery wolnego słowa w Polsce nie da się zabić, ze demokracja jest silniejsza, co zobaczą prędzej, czy później przy okazji kolejnych wyborów.

Andrysiak: Chodzi o dociśnięcie niezależnych

Andrzej Andrysiak, wydawca „Gazety Radomszczańskiej” (także włączyła się w protest) komentuje w rozmowie z nami: – Haracz, który rząd chce nałożyć na media, to ciąg dalszy opowieści pod hasłem „Władza, która nienawidzi mediów”. Tu w żadnym wypadku nie chodzi o pieniądze, a o dociśnięcie niezależnych. Nas, jako wydawnictwo lokalne, rządowa propozycja na razie nie obejmuje – bo dla wydawnictw prasowych ustalono próg na poziomie 15 mln rocznych przychodów – ale przyłączyliśmy się do protestu, bo jesteśmy przekonani, że to tylko pierwszy krok i ten podatek rozrośnie się tak, że obejmie wszystkich.

Andrysiak zaznacza, że choć miał świadomość, jak akcja będzie wyglądać, to jednak gdy rano włączył telewizję informacyjną i zobaczył czarną planszę – odniósł szokujące wrażenie. – Potem w samochodzie w radiu usłyszałem ten sam powtarzany komunikat. Mam nadzieje, że ten szokowy komunikat dotrze też do odbiorców. Czytelników, widzów, słuchaczy – kończy.

– To już ostatni dzwonek dla wolności słowa w Polsce. Jeśli władza podporządkuje sobie ostatnie wolne media, nie będzie już komu ujawniać jej patologii. Pazerności, nepotyzmu, łamania prawa – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Krzysztof Zyzik, redaktor naczelny „Nowej Trybuny Opolskiej” (Polska Press Grupa), która także włączyła się w środowy protest. Zyzik jako pierwszy zaprotestował przeciwko zakupowi tytułów regionalnych przez Orlen.

– Presja na władzę ma sens tym bardziej, że ta władza nie jest monolitem. Musimy szukać merytorycznych rozmówców po tamtej stronie i wyraźniej piętnować najbardziej hejterskich przeciwników wolnego słowa. Nie zapraszać ich do programów publicystycznych. Pluralizm tak, propaganda – nie. Zatrudnienie w RMF propagandzisty Krzysztofa Ziemca to tylko jeden z przykładów strzału w stopę wolnych mediów – podsumowuje Zyzik.

Prof. Dąbała: Alternatywą jest Korea Północna

Prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów, pisarz, scenarzysta i były dziennikarz radiowo-telewizyjny komentuje: -Nie ma większej wartości niż wolne media dla każdego, kto chce być wolny. Solidarność mediów w ich sprzeciwie w sprawie nowego podatku jest zrozumiała. I nie chodzi tu o pieniądze, bo media podatki płacą i to niemałe, ale o demokrację, która powala ludziom żyć możliwie najszczęśliwiej jak się da. Mimo niedoskonałości demokracji. Alternatywa to, np. Korea Północna, przypominam zacietrzewionym zwolennikom autorytaryzmu, kultu „wspaniałego wodza” czy jedynych „wspaniałych wartości”.

Prof. Dąbała podkreśla, że obcy kapitał w mediach „może istnieć, jeśli tylko dba o jakość i bezstronność”. – Wszystkie media podlegają polskiemu prawu, przypominam. Uważam, że politycy w Polsce dziś czy w przyszłości, nie powinni wtrącać się do mediów, lecz wzmacniać ich niezależność – tych prywatnych i państwowych. Tak wygląda odpowiedzialna polityka wobec mediów na całym świecie, rozumienie, że wolność mediów, to odpowiedzialność obywateli, bo mają wybór. Każdy atak na wolność mediów, które – to oczywiste – nie są doskonałe, to w konsekwencji zamienianie państwa w obóz pracy. Zwracam uwagę, że rządzący staną się kiedyś rządzonymi i zapragną mieć wolny głos.

We wtorek po południu blisko 40 firm prywatnych z sektora mediów wydało wspólne oświadczenie,w którym oceniło, że podatek od wpływów reklamowych „to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media”. – Skandaliczne jest również niesymetryczne i selektywne obciążenie poszczególnych firm. Dodatkowo niedopuszczalna w państwie prawa jest próba zmiany warunków koncesyjnych w okresie ich obowiązywania – skomentowano.

W proteście wzięły udział także media Polska Press Grupy, która wkrótce ma stać się własnością PKN Orlen. Na stronach dzienników należących do wydawcy pojawiły się informacje o proteście na czarnym tle. Ograniczono wpisy w mediach społecznościowych gazet należących do PPG, wprowadzono też ha sztag „#JestesmywtymRAZEM”.

Do akcji nie przyłączyły się natomiast media publiczne: Telewizja Polska, Polskie Radio i publiczne rozgłośnie regionalne, a także media określane jako prawicowe: wPolityce.pl i Telewizja wPolsce.pl (należą do Fratrii) oraz tytuły związane z Tomaszem Sakiewiczem i o. Tadeuszem Rydzykiem.

40 firm we wspólnym proteście przeciw podatkowi reklamowemu

List ze sprzeciwem wobec podatku reklamowego opublikowano we wtorek po południu, podpisało go ok. 40 firm prywatnych z sektora mediów. Oceniają, że nowa danina „to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media”.

Wyliczają cztery główne konsekwencje wprowadzenia nowej daniny:

  • „- osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, co znacznie ograniczy społeczeństwu możliwość wyboru interesujących go treści,
  • – ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Ich produkcja daje obecnie utrzymanie setkom tysięcy pracowników i ich rodzinom oraz zapewnia większości Polaków dostęp do informacji, rozrywki oraz wydarzeń sportowych w znaczącej mierze bezpłatnie,
  • – pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł,
  • – faktyczne faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej”.

Krytycznie oceniają różne stawki i progi podatku reklamowego wyznaczone dla poszczególnych mediów. – Skandaliczne jest również niesymetryczne i selektywne obciążenie poszczególnych firm. Dodatkowo niedopuszczalna w państwie prawa jest próba zmiany warunków koncesyjnych w okresie ich obowiązywania – komentują.

Zaznaczają, że według szacunków firmy określane przez rząd jako „globalni cyfrowi giganci” rocznie będą płacić ok. 50-100 mln zł nowego podatku, natomiast pozostałe media, działające głównie w Polsce – 800 mln zł.

„Epidemia jako pretekst do wprowadzenia kolejnego obciążenia”

Sygnatariusze listu podkreślają, że jako media działające od wielu lat w Polsce nie uchylają się od obowiązków i społecznej odpowiedzialności.

– Co roku płacimy do budżetu Państwa rosnącą liczbę podatków, danin i opłat (CIT, VAT, opłaty emisyjne, organizacje zarządzające prawami autorskimi, koncesje, częstotliwości, decyzje rezerwacyjne, opłata VOD itd.). Własną działalnością charytatywną wspieramy też najsłabsze grupy naszego społeczeństwa. Wspieramy Polaków, jak i rząd w walce z epidemią, zarówno informacyjnie, jak i przeznaczając na ten cel zasoby warte setki milionów złotych – wyliczają.

Sprzeciwiają się wobec używania epidemii „jako pretekstu do wprowadzenia kolejnego, nowego, wyjątkowo dotkliwego obciążenia mediów”. – Obciążenia trwałego, które przetrwa epidemię Covid-19 – zaznaczają.

Pod listem podpisały się firmy Agencja Wydawnicza AGARD Ryszard Pajura, Agora, AMS, Bonnier Business, Burda Media Polska, Canal+, Dziennik Trybuna, Dziennik Wschodni, Edipresse Polska, Eleven Sports Network, Gazeta Radomszczańska, Green Content, Gremi Media, Grupa Eurozet, Grupa Interia.pl, Grupa Radiowa Agory, Grupa RMF, Grupa ZPR, Helios, Infor Biznes, Kino Polska TV, Lemon Records, Marshal Academy, Music TV, Muzo.fm, naTemat.pl, Polityka, Polska Press Grupa, Ringier Axel Springer Polska, Stavka, Superstacja, Telewizja Polsat, Telewizja Puls, TIME, TV Spektrum, TVN, Tygodnik Powiatu Wołowskiego Kurier Gmin, Tygodnik Powszechny, Wirtualna Polska, Wydawnictwo Bauer, Wydawnictwo Dominika Księskiego Wulkan, Wydawnictwo Magraf, Wydawnictwo Nowiny i Zakopiańskie Towarzystwo Gospodarcze – Tygodnik Podhalański.

Różne stawki i progi podatku reklamowego

Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki od przychodów reklamowychj. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.

Podatek od wpływów reklamowych w mediach pozainternetowych ma obejmować wszystkie podmioty, które przekroczą określony próg rocznych wpływów.

Od wpływów z reklam w telewizji, radiu, kinach i na outdoorze powyżej 1 mln zł będą obowiązywać takie stawki: – 7,5 proc. od wpływów do 50 mln zł (po przekroczeniu progu wynoszącego 1 mln zł), – 10 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł. Wyższe będą stawki w przypadku reklam towarów kwalifikowanych (produktów medycznych, leczniczych, suplementów diety i napojów słodzonych): 10 proc. od wpływów do 50 mln zł (bez żadnego dolnego progu), 15 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł.

W prasie będą obowiązywały niższe stawki podatku reklamowego: 2 proc. od wpływów do 30 mln zł (powyżej progu 15 mln zł), 6 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł. Za wpływy z reklam towarów kwalifikowanych stawki wynoszą: 4 proc. od wpływów do 30 mln zł, 12 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł.

W internecie podatek od przychodów reklamowych będzie obowiązywał podmioty, które w zeszłym roku obrotowych na całym świecie zanotowały ponad 750 mln euro wpływów, a w Polsce – powyżej 5 mln euro przychodów z reklam internetowych (należy spełniać oba warunki). Stawka podatku wyniesie 5 proc. Będzie on naliczany tylko od przychodów z reklam wyświetlanych internautom w Polsce.

Podatek ma wejść w życie z początkiem lipca, a w przyszłym roku przynieść ok. 800 mln zł. Resort finansów do 16 lutego czeka na opinie dotyczące projektu.

Za pobór podatku reklamowego będzie odpowiadała skarbówka w Bielsku-Białej. Podatek od reklam internetowych będzie opłacany do 25 lutego za poprzedni rok, a w przypadku reklam w pozostałych mediach zobowiązane podmioty będą do 25 lipca uiszczać zaliczkę za pierwsze półrocze, a do 25 stycznia płacić resztę daniny za cały miniony rok.

Środki uzyskane z nowej daniny mają trafiać w trzy miejsce. Połowa będzie przekazywana do Narodowego Funduszu Zdrowia, 35 proc. – do nowo utworzonego Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów, a 15 proc. – do Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków.