– Nie uważam, żeby wspólne działania mediów w taki sposób były rzeczą właściwą: przypomina to aktywność taksówkarzy blokujących miasto – mówi o proteście „Media bez wyboru” redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki. Protest krytykują także Tomasz Sakiewicz z „Gazety Polskiej” i Michał Karnowski z wPolityce.pl i „Sieci”.
W środę wiele prywatnych mediów pod hasłem „Media bez wyboru” protestowało przeciw zapowiedzianemu podatkowi od przychodów reklamowych.
Od rana w kanałach kilku nadawców, m.in. Telewizji Polsat, TVN Grupy Discovery, Kino Polska TV i Telewizji Puls, wyświetlana była czarna plansza z napisem „Tu miał być Twój ulubiony program”, z wyjaśnieniem poniżej: „Przepraszamy naszych widzów i partnerów handlowych. Dziękujemy za zrozumienia i wsparcie” i odesłaniem do wspólnego listu otwartego w serwisach internetowych. Podobne komunikaty emitowane były w stacjach i serwisach internetowych prywatnych nadawców radiowych, w serwisach wydawców internetowych, a list zamieszczono na pierwszych stronach wielu dzienników.
Do akcji nie przyłączyły się m.in. media prawicowe. W portalu Wpolityce.pl ukazało się kilka krytycznych publikacji dotyczących akcji. „A jeśli media kłamią we własnej sprawie i manipulują, by ochronić swój interes? Ten protest nie dotyczy wolności słowa!” – pisała Marzena Nykiel. „Nie wiemy, czy jest to w sumie śmieszny wygłup urażonych w swej dumie dawnych właścicieli III RP, zagrożonych koniecznością płacenia składki solidarnościowej w dość umiarkowanej wysokości, czy też poważna próba sił, chęć złamania rządu osłabionego pandemią i wewnętrznymi podziałami” – dodawał w innym tekście Jacek Karnowski.
Sakiewicz: akcja przeciwko wolności słowa
Członek zarządu Fratrii (wydawcy Wpolityce.pl) Michał Karnowski zaznacza, że protestują media związane z obozem III RP. – Nikt się do nas z taką propozycją nie zwrócił, platforma protestu jest jak rozumiem polityczno-ideowa – zaznacza. – Nie znam zasad protestu, nie wiem kto go inicjował, czy to jest dogadane z opozycją, trudno zatem mi się wypowiadać teoretycznie. Generalnie jestem zdziwiony uczestnictwem w tej akcji mediów i ludzi, którzy lata całe walczyli o opodatkowanie cyfrowych gigantów, a gdy taka propozycja pada, biją w dzwony trwogi – dodaje.
Na portalu Niezalezna.pl Tomaszem Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” oświadczył: „Od dziś uznaję tę akcję jako skierowaną przeciwko wolności słowa. Dowodem na to jest fakt, iż ich sojusznicy próbują blokować sprzedaż naszych gazet za to, że nie wzięliśmy udziału w akcji, o której nic nie wiedzieliśmy”.
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl zapewnia, że do poniedziałku jeszcze mógł się zastanawiać, czy poprzeć tę akcję. – Do poniedziałku miałem niejednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Nikt nie lubi przecież podatków, nawet jeśli są one uzasadnione społecznie. Ogromny błąd organizatorów, że się do nas nie zwrócili. Nikt ze mną nie rozmawiał. To arogancja „Gazety Wyborczej” i TVN – mówi.
– Jednak we wtorek jedna z sieci handlowych poinformowała nas, że skoro nie bierzemy udziału w proteście nasz tytuł nie zostanie wystawiony w jej punktach, a nakład zwrócony. To dowód na to, że ich sojusznicy blokują nasz tytuł za brak udziału w akcji, o której nie wiedzieliśmy. Póki protestujące media się od tego nie odetną traktuje to jako akcję przeciwko wolności słowa. A od dzisiaj będę popierał nawet dwa razy większy podatek – dodaje Sakiewicz.
Z pytaniami o sieć handlową odesłał nas do prezes Forum (wydawca „GPC”) Beaty Dróżdż. Ta przyznała, że nie wie jaki nakład został zwrócony, ale dotyczyło to firmy mieszczącej się w Błoniu pod Warszawą. Forum nie wie iloma placówkami ona dysponuje.
Ale przekazuje nam treść jej e-maila: „Niniejszym informuję, że w związku z brakiem solidarności Waszego wydania codziennego z innymi tytułami uczestniczącymi w ogólnopolskim proteście przeciw planom rządzących, produkt Wasz nie został wystawiony do sprzedaży w żadnym punkcie należącym do mnie. Cały dzisiejszy nakład zostanie zwrócony dostawcy”.
Zapytaliśmy Izbę Wydawców Prasy czy wydawcy z Forum i Fratrii byli informowani o akcji. – Wszyscy członkowie IWP dostali informację i propozycję udziału w akcji. Wśród nich Forum i Fratria – zapewnia Marek Frąckowiak z IWP.
Lisicki: media jak grupy interesów
Do akcji nie włączył się początkowo żaden z tytułów spółki PMPG. Na Wprost.pl szybko jednak zaczęły się pojawiać teksty o proteście, a tuż przed 10 pojawił się felieton redaktora naczelnego Roberta Felusia „Bez wolnych mediów społeczeństwo będzie chore”.
Do informacji o proteście ograniczyło się Dorzeczy.pl. – Ogólnie jestem krytyczny wobec nowych podatków, szczególnie, jeśli są wymierzone w jedną, konkretną grupę podmiotów. Natomiast nie uważam, żeby wspólne działania mediów w taki sposób były rzeczą właściwą: przypomina to aktywność taksówkarzy blokujących miasto. Nagle okazuje się, że wszystkie media zachowują się jak inne grupy interesów – stwierdza redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.
Z kolei czytelnik „Naszego Dziennika” związanego z o. Tadeuszem Rydzkiem praktycznie przez większość dnia mógł nawet nie wiedzieć o trwającej akcji. Zapytaliśmy redakcję o stanowisko wobec protestu i planowanego podatku. Kilkadziesiąt minut później – już po godz. 16 – ukazał się w na łamach serwisu tego medium informacja „Trwa akcja Media bez wyboru”. Pojawiło się w nim zdanie: „Część prywatnych mediów sprzeciwia się opodatkowaniu wpływów z reklam. Niektóre programy nadają specjalne komunikaty” oraz stanowisko Konfederacji popierającej protest.
Na stronach Radia Maryja akcję krytykowała dr hab. Hanna Karp z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (założył ją o. Rydzyk). Uznała, że „mamy do czynienia z bardzo skonsolidowaną, jednorodną akcją mającą znamiona histerii, która ma celu głównie bronić interesów podmiotów medialnych o zagranicznym kapitale”. Bo – jej zdaniem – „przyzwyczaiły się one do tego, że na swój sposób skolonizowały dużą część polskiego rynku medialnego”.
TVP i Polskie Radio nie wzięły udziału w akcji. Krytykowano ją w TVP Info. Na jednym z pasków napisano, że „niemieckie media dla Polaków nie chcą płacić składki na polską służbę zdrowia, kulturę i zabytki”. Później serwis TVP.info wydał oświadczenie pod tytułem „Media do wyboru”: „Środki z abonamentu pozwalają nam nie oglądać się na zagraniczne interesy i rzetelnie opisywać rzeczywistość oraz ujawniać to, co inni woleliby ukryć”.
W akcji nie brał także udziału serwis Weszło. Jego założyciel Krzysztof Stanowski tłumaczył na Twitterze, że „co chwilę wchodzą w życie nowe opłaty, daniny, zwiększany jest ZUS”. „Czy największe media wtedy protestują? Nie, protestują wtedy, gdy okazuje się, że same muszą coś zapłacić. I pojawiają się wymagania, bym ja ich w walce z taką opłatą wsparł. Gdy nakładana jest opłata, która mnie dotyczy – owe media nic z tym nie robią. Ale gdy nakładana jest opłata, która mnie nie dotyczy – to ja mam coś z tym zrobić” – tłumaczył. Dodał, że jednak każdy ma prawo protestować – górnicy, lekarze, media, a jak chcą to także członkowie jego redakcji.
Początkowo w akcji nie brał również należący do WP – serwis Pudelek – co krytykował m.in. dr Maciej Kawecki z Wyższej Szkoły Bankowej. Ale około południa pojawiła się już na nim czarna plansza i link do oświadczenia o proteście.
Swoje stanowisko wydało także Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. „W ocenie CMWP SDP jest ona działaniem skierowanym na obronę interesów właścicieli prywatnych mediów przed nałożeniem na nich nowego podatku od wpływów reklamowych, ale na obecnym etapie prac legislacyjnych nie można jednoznacznie przewidzieć, w jaki sposób proponowane regulacje wpłyną na realizację zasady wolności słowa w naszym państwie” – pisała jego szefowa Jolanta Hajdasz. „Projekt tej ustawy został przedstawiony w pierwszych dniach lutego. Obecnie jest na wstępnym etapie konsultacji, nie został jeszcze przyjęty przez Radę Ministrów. CMWP SDP podda go analizie prawnej oraz przedstawi swoje oficjalne stanowisko na jego temat, gdy rozpocznie się proces legislacyjny w Parlamencie” – dodała.
„Prawdziwymi ofiarami będą odbiorcy”
Z kolei Press Club Polska uznał, że akcja „Media bez wyboru” to „głośne wołanie w obronie najważniejszych wartości w demokracji: wolności słowa i dostępu do informacji”. „Press Club Polska przyłącza się do tego wołania. Bez wolnych mediów nie ma wolnego społeczeństwa. Zapowiadany ‘podatek od mediów’ pokazuje, jak politycy przy pomocy narzędzi ekonomicznych próbują osłabić, a w niektórych wypadkach wręcz wyeliminować media niezależne od rządu. To pełzające wyłączanie wolności mediów w Polsce” – stwierdził prezes PCP Marcin Lewicki. „Wolne, niezależne od władzy media to jedna z ostatnich w Polsce gwarancji wolności słowa, prawa do informacji i krytyki poczynań władzy – każdej władzy. Próby jej ograniczenia tylko pośrednio wymierzone są w redakcje. Prawdziwymi ofiarami będą odbiorcy, pozbawieni niezależnych źródeł informacji” – zaznaczał.
Podatek krytykuje także Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, który podkreśla, że od lat krytycznie ocenia każdego rodzaju podatki sektorowe. „Proponowany podatek medialny nie stanowi wyjątku, dlatego jesteśmy zdecydowanie przeciwni jego wprowadzeniu. Co więcej, sprzeciwiamy się również nowym obciążeniom wprowadzanym w trakcie walki z epidemią koronawirusa. Podatek medialny jest już kolejnym nich. Dla nas to dodatkowy powód, by mu się sprzeciwiać” – tłumaczono.
Stanowczy protest wyraziła także Rada Przedsiębiorczości. „Ostrzegamy, że wejście w życie projektu w obecnym kształcie będzie miało dalece negatywne skutki dla całej gospodarki i zamiast zakładanych dodatkowych przychodów, przyniesie wielomiliardowe straty. W gospodarce rynkowej znana powszechnie jest prawdziwość twierdzenia, że reklama jest dźwignią handlu. Rynek reklamy jest jednym z najważniejszych kół zamachowych gospodarki. Ograniczenie reklamy zmniejszy konsumpcję, która i tak jest na poziomie najniższym od lat. A konsumpcja bezpośrednio wpływa na kondycję PKB. Według wyliczeń Deloitte dla World Federation of Advertisers w UE każda złotówka wydana na reklamę przekłada się na 7 złotych wzrostu PKB” – podano.