Według informacji, do których dotarł Onet, prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że film Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia” nie wnosi merytorycznie nic istotnego do wiedzy o Smoleńsku, a jednocześnie podsyca teorie spiskowe, których Kaczyński stara się w ostatnich latach unikać.
Prezes miał mieć także zastrzeżenie do tego, że narratorem filmu Stankiewicz jest jej mąż, Duńczyk Glenn Jørgensen, który zasiada w podkomisji smoleńskiej Macierewicza. – „Kaczyński mu, mówiąc delikatnie, niezbyt ufa” — twierdzi rozmówca Onetu z wierchuszki PiS. – „Nie wiadomo, kim on dokładnie jest i skąd się wziął u Macierewicza”.
TVP 1 miała pokazać dokument Ewy Stankiewicz ”Stan zagrożenia” w środę 20 stycznia o 21, ale tego dnia zdecydowano, by nie emitować filmu. Z wyjaśnień TVP wynikało, że do spółki „wpłynęły zastrzeżenia natury formalno-prawnej, stwarzające poważne wątpliwości co do ryzyka użycia w filmie materiałów prawnie chronionych”.
Jak ustalił „Press”, już w maju blokady emisji dokumentu miał domagać się Antoni Macierewicz. Zastrzeżenia byłego ministra obrony narodowej do filmu „Stan zagrożenia” mają być atakiem na Jørgensena i sugestią, że to on udostępnił Stankiewicz tajne materiały z prac podkomisji smoleńskiej.
„Żaden z członków Podkomisji nie zwracał się z prośbą o zgodę na udzielenie wywiadu na potrzeby Państwa filmu, do czego obliguje ich umowa oraz prawo lotnicze” — pisze Macierewicz do autorów dokumentu.
„Przegrała wolność słowa – zwyciężyły naciski polityczne. Nie zobaczycie Państwo filmu Stan Zagrożenia. Tak jak od 5 lat nie widzicie Raportu Podkomisji podstawowego narzędzia do naprawy bezpieczeństwa Państwa, ani zarzutów Prokuratury. Tutaj sojusze są zdumiewające” – napisała w oświadczeniu Ewa Stankiewicz.