Dokładnie 8 stycznia 2016 roku minęło pięć lat, odkąd Jacek Kurski został prezesem Telewizji Polskiej. Jako jedyny z zarządzających publiczną telewizją i radiem od czasów „dobrej zmiany” utrzymał się tak długo na stanowisku. Co więcej, mimo burzliwego 2020 roku – zdołał przetrwać i ograł wszystkich. Jakie są blaski i cienie prezesury Jacka Kurskiego? Zapytaliśmy o to publicystów.
Początek prezesury, Jacek Kurski staje w holu głównym siedziby TVP przy Woronicza 17, tuż za jego plecami tłoczą się dziennikarze, którzy jeszcze przetrwali „czystkę”. Tuż obok niego można rozpoznać m.in. Danutę Holecką.
„Wiem, że pamiętają mnie państwo jako ostrego, wyrazistego, twardego polityka. To prawda, byłem twardym, wyrazistym politykiem. Właśnie dlatego, że takim politykiem byłem i jednocześnie rozumiem świat mediów i jednocześnie jestem silnym człowiekiem, jestem gwarantem tego, że będę umiał uchronić niezależność i wolność telewizji publicznej od zagrożeń ze świata polityki. W telewizji publicznej pracuje wielu wspaniałych profesjonalistów, kilkoro z nich widzą państwo przy mnie. Chciałbym, aby to, co dobre było w TVP kontynuowane, a to co, złe i wymagające zmiany zostało skorygowane i zmienione. W naszym świętym interesie będzie to, że dobro widza jest dla nas najważniejsze” – mówi nowo powołany szef publicznej telewizji i jak deklaruje – były polityk.
Stankiewicz: Minister od propagandy, oparł telewizję o cztery filary
O ocenę pięciu lat Jacka Kurskiego jako szefa TVP prosimy Andrzeja Stankiewicza, dziennikarza i publicystę oraz zastępcę redaktora naczelnego Onet.pl. Często o tym, co dzieje się przy Placu Powstańców i Woronicza opowiada w kontekście decyzji politycznych, jakie zapadają na Nowogrodzkiej w podcaście „Stan Po Burzy” (współprowadzi go z Agnieszką Burzyńską z „Faktu”). –
Kurski zbudował telewizję opartą na czterech filarach, z których trzy mają wspierać ten czwarty – co do wagi najistotniejszy – propagandę. W tym obszarze jest bezkonkurencyjny. Historia sprzed roku – odwołanie go, potem przywrócenie i tym samym oszukanie Dudy przez Kaczyńskiego, a w tle kłótnia o prawie dwa miliardy – pokazuje, że w tym ustroju to on, jako minister od propagandy jest ważniejszy od prezydenta. Co do tego nie ma najmniejszych złudzeń. Co do TVP Info i „Wiadomości” -– wszyscy wiemy, jak teraz wyglądają. Standardy, które były niedoścignione w czasach telewizji Kwiatkowskiego – przesunął jeszcze dalej. Z jednej strony mamy bardzo propagandową telewizję, jeśli chodzi o podejście do władzy, a z drugiej – niebywale agresywną, jeśli chodzi o opozycję i opisywanie pewnych procesów społecznych. Gdyby nie TVP i to, co wyczyniał w ostatnim roku oraz w latach poprzednich – PiS nie miałby takiego pasma zwycięstw. Kurski jest przekonany, że dał Dudzie prezydenturę i ma rację. W tym sensie Duda na początku ubiegłego roku nie rozumiał, jak bardzo potrzebuje go do zwycięstwa – przypomina Andrzej Stankiewicz.
W opinii wicenaczelnego Onetu Jacek Kurski bardzo trafnie odczytuje myślenie Jarosława Kaczyńskiego. – Telewizja i media mają formować człowieka politycznie i światopoglądowo. Jednocześnie widz ma dostać rozrywkę: Eurowizję Junior, Sylwestra, filmy zagraniczne dla masowego odbiorcy, własne produkcje. Kolejny filar to sport. To jeden z kluczy do sukcesu – nabył prawa sportowe od Polsatu – w mojej ocenie to element szerszego układu, jaki władza ma z Polsatem. Błąd poprzedniej ekipy polegał na tym, że kompletnie oddała tę działkę, nie pokazując najważniejszych wydarzeń. Sport, rozrywka prezentowana w formie wielkiego show, filmy i propaganda. To cztery filary na jakich zbudował telewizję – wymienia Stankiewicz.
Jego zdaniem sukcesem Kurskiego jest sport w TVP. – Zdobył prawa do transmisji m.in. Ligii Mistrzów, wzmocnił TVP Sport. Co do zasady również rozrywka, choć nie jestem konsumentem tego typu treści. Moim zdaniem ludziom to się podoba. Tyle, że nie wszystko powinno być disco-polo. Natomiast fakt przeprowadzania operacji na świadomości Polaków w zakresie publicystyki, w zakresie newsów i informacji – jest niebywały. Dodatkowo wyrżnął niemal całą ekipę – on nie potrzebuje dziennikarzy, a wyłącznie propagandzistów. Ludzi, którzy nagle okazali się krypto PiS-owcami. Przez wiele lat byli gnębieni, a teraz odnajdują się jak Adamczyk czy Olechowski. Plus ściągnął wielu młodych, którzy jeszcze niewiele rozumieją ze świata i polityki – uważa dziennikarz w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Jaka przyszłość czeka telewizję publiczną? – Być może następcy zostawią takie działki, jak sportowa, natomiast co do zasady: PiS zachowuje się tak – Kurski jest tego przykładem – jakby mieli rządzić wiecznie. Żadna władza nie jest wieczna. Nawet jeżeli obecna opozycja jest nieudolna i nie jest w stanie wygrywać, życie nie znosi próżni. Tam jest taki poziom politycznego zaangażowania, że nowa ekipa z radością ich wytnie. Nikt już się nie będzie cackał przy przejmowaniu telewizji – kończy Andrzej Stankiewicz.
Gielewska: Stworzył potwora – centrum propagandy i dezinformacji
Wiceprezeska Fundacji Reporterów, stypendystka Uniwersytetu Stanforda Anna Gielewska jest zdania, że Jacek Kurski udowodnił jak „potężną i skuteczną machiną propagandową może być TVP, jeśli trafi w ręce sprawnego polityka i speca od propagandy, bez zahamowań”.
– Kurski ponosi bezwzględną odpowiedzialność za całe zło jakie wylewa się z TVP od pięciu lat. Stworzył potwora – centrum propagandy i dezinformacji, na dodatek serwowanej w siermiężnej, paździerzowej formie. TVP od dawna nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem, zdaje się że ostatnim projektem dziennikarskim Kurskiego była książka Lewy czerwcowy. Czas jego prezesury to czas nagonek na polityczne potrzeby – na rezydentów, nauczycieli, lekarzy, sędziów, NGOS-y, LGBT, UE i wszelkich, choćby urojonych, wrogów władzy. Do historii propagandy przejdą wywiady Danuty Holeckiej z prezydentem Andrzejem Dudą (“co można zrobić, żeby pan wygrał”) i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim – podkreśla.
Dodaje, że „to wszystko okraszone jest jeszcze sylwestrami z disco polo i Zenkiem Martyniukiem, a także pop patriotyczną historią, w której największą rolę w walce o niepodległość odegrali Żołnierze Wyklęci”. – Kurski jako prezes TVP jest przodownikiem pracy na odcinku wielkiego, długofalowego projektu społecznego PiS – budowy nowych elit. Wszystko inne to didaskalia. Na to płyną olbrzymie publiczne pieniądze – mówi nam Anna Gielewska.
Pytamy, czy w takim razie po „erze Kurskiego” idea telewizji publicznej będzie mieć jeszcze jakikolwiek sens? – Tylko jeśli zaczniemy od dyskusji o nowym modelu mediów publicznych, strukturze, mechanizmach zarządzania, kulturze korporacyjnej i etyce – a na końcu o personaliach. Kurski robi to, co robi – bo może. I każdy inny po nim będzie mógł robić to samo, jeśli nie zmieni się fatalny system, kompletnie nieodporny na polityczne wpływy. TVP nie powinna też bić się na komercyjnym rynku – o słupki, clickbaity i reklamy. To nie ten ring. Jedynym ringiem dla telewizji publicznej powinien być ten na jakość i standardy – zaznacza dziennikarka.
Karnowski: Pluralizm informacyjno-publicystyczny
Michał Karnowski, dziennikarz tygodnika „Sieci”, który sam przypomina, że na antenie TVP Info współprowadzi program „Salon Dziennikarski” oraz jest dość częstym komentatorem w programach TVP pytany przez nas, jak ocenia prezesurę Jacka Kurskiego odpowiada, że „bardzo wysoko”. – Nie tylko wykorzystał wszystkie szanse jakie stały jeszcze przed osłabianą przez wielu poprzedników telewizją publiczną, ale także potrafił wejść na obszary w których wcześniej nadawcy komercyjni nie mieli konkurencji. Przywrócił kierowanej przez siebie instytucji moc kulturotwórczą, pracownikom pewność siebie, a Polakom dostęp do szeroko pojętej rozrywki, dobrej jakości kultury wysokiej oraz pluralizm informacyjno-publicystyczny – uważa.
Michał Karnowski wskazuje pięć obszarów, w których szczególnie wyraźnie dostrzega pozytywne aspekty zarządzania telewizją publiczną przez ostatnie pięć lat. – Po pierwsze, misja telewizji publicznej, która przez nowe seriale, koncerty, filmy dokumentalne nareszcie należycie pielęgnuje wartości patriotyczne, krzewi dumę z polskości, pilnuje narodowego interesu i szanuje tradycję chrześcijańską – wymienia.
– Po drugie, dopuszczając do głosu przemilczane lub wykluczane wcześniej istotne środowiska zwiększa polską wolność. To zresztą najważniejsze źródło ataków na prezesurę Kurskiego, bo ma to poważne konsekwencje społeczne i polityczne – wskazuje.
– Po trzecie, wchodząc odważnie na pole kultury masowej, także tutaj pluralizuje rynek. Jeszcze kilka lat temu było niewyobrażalne, że Polacy będą chcieli bawić się w wieczór noworoczny właśnie z nadawcą publicznym, a potężny do niedawna jeden z konkurentów komercyjnych w ogóle zrezygnuje, boleśnie doświadczony w poprzednich latach, z podjęcia wyzwania w tym dniu. Ataki na TVP, że wpuszcza także (podkreślam: także) disco polo, to w istocie atak konkurencji, również muzycznej, która sama nie tworzy przecież tylko arcydzieł. Ale chciałaby, by tylko ona miała prawo występowania w TVP. W tym punkcie istotnym podpunktem jest sport, który w rozmaitych wersjach z sukcesem wrócił na anteny tej stacji – uważa dziennikarz i publicysta „Sieci”.
Kolejne pozytywne aspekty prezesury Jacka Kurskiego to według niego fakt, że udało się przenieść telewizję publiczną na zupełnie nowy poziom techniczny. – Porównajmy studia obecne z tymi sprzed pięciu lat, a zobaczymy różnicę. Kolejne kanały nadawane są w HD, prowadzone są pierwsze transmisje w 4K. Po piąte, uzyskanie rekompensaty z utracone wpływy abonamentowe, choć w części unieważniło skrajnie szkodliwą dla polskiego rynku mediów decyzje ekipy PO-PSL o faktycznej destrukcji systemu abonamentowego. Nie wątpię, że było to wówczas zrobione w interesie polskich stacji komercyjnych, a pewnie i niemieckich – wskazuje nasz rozmówca.
Pytamy też o porażki w zarządzaniu Telewizją Polską. – Sądzę, że telewizja powinna poprawić komunikację zewnętrzną, mocniej bić się o swój wizerunek, dziś świadomie zafałszowywany przez konkurencję. Jest też wciąż zadaniem jeszcze poważniejsze wzmocnienie znaczenia ośrodków regionalnych, zwłaszcza na tle zapaści mediów regionalnych lub regionalnych oddziałów mediów komercyjnych – zaznacza.
Jaką telewizję publiczną pozostawi Jacek Kurski? – Powiedziałbym, że prezes Jacek Kurski zastał telewizje jeszcze niemal analogową, a uczynił ja naprawdę cyfrową. Była pogubiona, bez wiary we własne istnienie, a dzisiaj wie, że jest Polakom potrzebna, ważna, wnosząca istotne wartości. Bywała nudnawa, jest ciekawa. No i była przez konkurencję chwalona, a teraz jest atakowana. Ale to normalne, bo kiedyś jej nie zagrażała, a dzisiaj ją podgryza, a niekiedy i nokautuje – stwierdza Michał Karnowski.
Jak dziś publicysta ocenia słowa Jacka Kurskiego o tym, że „był politykiem, który zna media i jest silnym człowiekiem, który będzie gwarantem niezależności i wolności telewizji publicznej od zagrożeń ze świata polityki”? Czy udało się ten cel zrealizować? – Tak uważam. Ten cel został osiągnięty. Ale przecież Jacek Kurski nie obiecywał, że nie będzie wyrazistym i twardym prezesem – i takim jest. I to dobrze – kończy nasz rozmówca.
Daszczyński: Ab ovo ad mala
8 stycznia 2016 roku to jednocześnie koniec krótkiej kadencji Janusza Daszczyńskiego na stanowisku prezesa publicznej telewizji.
„Tuż przed 29 lipca 2015 roku publicznie wyznaczyłem sobie cele czteroletniej kadencji na stanowisku prezesa Telewizji Polskiej. Nagle, bez żadnej przyczyny i wbrew zasadom demokratycznego państwa, moja kadencja została skrócona do kilku miesięcy” – pisał w liście pożegnalnym do pracowników Daszczyński.
Dziś – pięć lat później – pytany przez nas o podsumowanie kadencji jego następcy stwierdza: – W polskim systemie mediów publicznych, ukształtowanym przed bez mała trzydziestu laty, Telewizja Polska miała i ma potężny wpływ na jakość demokracji w naszym kraju. Od pięciu lat ma wpływ niszczycielski – podkreśla.
Przypomina, że gdy Jacek Kurski po wyborach parlamentarnych w 2015 roku wszedł, jako wiceminister kultury, do rządu PiS, było wiadomo, że zajmie się mediami, a jak się później okazało, zadba o swoją prezesurę w Telewizji Polskiej. Nikt bowiem bardziej jak on od lat nie pragnął tej funkcji. No i stało się. W ostatnim tygodniu 2015 roku grupa posłów PiS złożyła projekt tzw. małej ustawy medialnej, który jak burza przeszedł przez ówczesny sejm i senat. 30 grudnia 2015 ustawa został uchwalona, 7 stycznia 2016 roku podpisał ją prezydent, a nazajutrz było już po wszystkim. Jacek Kurski zasiadł w fotelu prezesa Telewizji Polskiej – opowiada nam teraz Janusz Daszczyński.
Dodaje, że „niecały rok później, 13 grudnia 2016 roku Trybunał Konstytucyjny, podczas rozprawy pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Rzeplińskiego wydał wyrok, w którym stwierdził, że cała ta operacja parlamentarno – prezydencka była niezgodna z Konstytucją RP”. – Jajeczko okazało się nieświeże, ale – jak to się mówi – kto bogatemu zabroni. Bo Telewizja Polska pod wodzą Jacka Kurskiego jest bogata w sensie dosłownym. Od co najmniej 20 lat nie była w tak dobrej kondycji finansowej jak teraz. To oczywista zasługa politycznych zleceniodawców Jacka Kurskiego. Do około 350 mln zł z abonamentu, 850 mln zł z reklam i szacunkowych 100 mln zł z działalności gospodarczej (razem około 1 300 mln zł) doszło rokrocznie około 1,75 mld zł z budżetu państwa. 3 mld zł w sumie. Na kolejne 5 lat. Żyć nie umierać. Dlatego – jak słyszę – szeregowi pracownicy TVP nie mogą się prezesa Kurskiego nachwalić. Eldorado – zaznacza były manager TVP.
Jego zdaniem „każdy w miarę rozsądny prezes, który ma do dyspozycji budżet rzędu 3 mld rocznie, może zdziałać cuda”. – Jeden poszedłby w kierunku misji bez ścigania się na oglądalność ze stacjami komercyjnymi, inny – ku coraz wyższym słupkom. Jacek Kurski kroczy tą drugą drogą. Programowo schlebia elektoratowi PiS poprzez dostarczanie odpowiadającej mu rozrywki. Być może zaspokaja w ten sposób i swoje upodobania. No cóż, co prawda o gustach się nie dyskutuje, ale w przypadku telewizji, która formalnie mieni się publiczną, powinności kulturotwórcze są nieco inne. Dobrze chociaż, że w większości zostały zachowane serialowe i sportowe lokomotywy TVP – stwierdza nasz rozmówca.
Natomiast według niego „zupełna katastrofa programowa odbywa w się w zakresie informacji i publicystyki”. – Już nawet nie mówię o estetycznej stronie przekazu, ale o ściśle prawnej. Codzienne łamana jest ustawa o radiofonii i telewizji (art. 21 i dalsze), a chełpliwe zapowiedzi Jacka Kurskiego w trakcie jego pierwszej konferencji prasowej z 8 stycznia 2016 roku o zamiarze kroczenia ku wzorcom BBC, brzmią dzisiaj jak kpina. Wystarczy regularnie śledzić internetowe analizy „Wiadomości”, publikowane przez wiceprezesa Towarzystwa Dziennikarskiego, Andrzeja Krajewskiego (niegdyś korespondenta TVP w Waszyngtonie), by pozbyć się złudzeń. Telewizja Polska jest dzisiaj tubą propagandową jednej partii – Prawa i Sprawiedliwości. Widać to także wyraźnie na tzw. paskach w TVP Info – komentuje.
– Ab ovo ad mala. Widać, że uczta rozpoczęta przed pięciu laty od nieświeżych jajek doszła dzisiaj do podgniłych jabłek. A przecież to nie koniec. Jacek Kurski ma zadziwiającą zdolność przetrwania. Od lat uprawia swój prywatny survival , polegający na umiejętności wydostawania się z największych opresji , kiedyś poprzez wielokrotne zmienianie barw partyjnych, a ostatnio – przez parokrotne powroty na fotel prezesa TVP. I pozostanie nim dopóty, dopóki ma ochronę prezesa Kaczyńskiego – podsumował, komentując pięć lat Jacka Kurskiego w fotelu prezesa TVP, Janusz Daszczyński.
Oglądalność „wielkiej czwórki” spada
Jaką oglądalność notują kanały Telewizji Polskiej po pięciu latach zarządzania Jacka Kurskiego? Wśród najpopularniejszych stacji telewizyjnych w 2020 roku pierwsze miejsce zajęła TVP1, która awansowała z drugiej lokaty. Średni dobowy udział kanału względem analogicznego okresu 2019 roku zmniejszył się o 0,21 proc. do 9,66 proc. (najmniejszy spadek wśród tzw. „wielkiej czwórki”).
Na drugą lokatę spadł Polsat, którego udział w analizowanym okresie zmniejszył się o 15,21 proc. – do 8,36 proc. Jednocześnie był to największy spadek wśród dziesięciu czołowych stacji. Podium uzupełnia TVP2, która zanotowała 7,54 proc. udziału w rynku (wynik w dół o 9,59 proc.).
Łączny udział czterech największych stacji zmniejszył się z 36,32 proc. do 33,05 proc. – najniższego poziomu w historii.
Wysokie roczne wyniki oglądalności zanotowały czołowe stacje informacyjne: TVN24 (5,36 proc.; do góry o 19,92 proc.; pozycja 5. w rankingu), TVP Info (4,83 proc.; + 32,4 proc.; awans z 7. na 6. miejsce; największy wzrost w top 10) i Polsat News (2,03 proc.; + 79 proc.; awans z 17. na 11. miejsce; zdecydowanie największy wzrost w top 20). W zeszłym roku kanały newsowe obszernie relacjonowały m.in. pandemię COVID-19, kampanię wyborów prezydenckich oraz liczne protesty.
Dla porównania, liderem rynku telewizyjnego w 2015 roku była Jedynka. Średni udział publicznej stacji wzrósł o 0,08 proc. do 12,28 proc. Na drugim miejscu znalazł się Polsat, którego udział w 2015 roku zmalał o 2,03 proc. Jego wynik uplasował się na poziomie 11,6 proc. Ostatnie miejsce na podium zajął TVN z udziałem wynoszącym 10,65 proc. po spadku o 8,82 proc. – największym w czołówce rankingu. Bez zmian na czwartej pozycji zestawienia znalazła się TVP2, której średni wynik zmalał o 7,33 proc. do 8,72 proc.
##NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/ogladalnosc-kanaly-informacyjne-2020-rok-lider-tvn24-opinie-historia-powstania-kiedy ##
Łączny udział tzw. wielkiej czwórki w 2015 roku wyniósł 43,25 proc., podczas gdy w 2014 roku było to 45,2 proc. Na piątej pozycji znalazła się stacja informacyjna TVP Info, notująca wzrost o 22,73 proc. Jej udział wyniósł 3,51 proc.
Niezniszczalny, niezatapialny
Jacek Kurski został powołany na stanowisko prezesa TVP 8 stycznia 2016 roku, jeszcze dzień wcześniej był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Już 2 sierpnia tego roku został na kilka godzin odwołany z funkcji przez Radę Mediów Narodowych, jednak szybko, bo – po kilku godzinach – wycofano się z tej decyzji. W październiku 2016 roku został ponownie oficjalnie wybrany na stanowisko prezesa zarządu Telewizji Polskiej.
Z kolejnego kryzysu wyszedł obronną ręką w marcu 2020 roku, w związku z zagrożeniem niepodpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy przyznającej mediom publicznym 1,95 mld zł rekompensaty z tytułu utraconych wpływów z abonamentu RTV.
6 marca 2020 przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański poinformował o głosowaniu korespondencyjnym członków rady w sprawie odwołania Jacka Kurskiego z funkcji prezesa Telewizji Polskiej. Tego dnia odbyła się także słynna nocna konferencja, w czasie której w towarzystwie premiera i szefa KRRiT, Czabański podał, że oddano już cztery głosy za odwołaniem Kurskiego. To nie był jednak koniec rozrywek, bowiem przy Woronicza 17 cały weekend opracowywano koncepcję, jak odwołanego Jacka Kurskiego pozostawić na stanowisku. Jeszcze nim uchwała o jego odwołaniu weszła w życie, zdążył zawiesić członkinię zarządu Marzenę Paczuską i ogłosić, że zostaje doradcą p.o. prezesa Macieja Łopińskiego.
Z Woronicza nigdy nie odszedł – w maju 2020 roku Rada Mediów Narodowych powołała go na członka zarządu Telewizji Polskiej, w lipcu 2020 roku został p.o. prezesa TVP (o czym jako pierwsza w komunikacie poinformowała TVP, de facto zaskakując tym Radę Mediów Narodowych). Na początku sierpnia 2020 RMN wydała komunikat, w którym stwierdziła, że Jacek Kurski jest członkiem zarządu TVP będącym pełnomocnikiem p.o. prezesa telewizji publicznej, trzy dni później ponownie wybrała go na stanowisko szefa telewizji publicznej. Jego kadencja potrwa do połowy 2021 roku (upłynie wraz z zatwierdzeniem przez walne zgromadzenie sprawozdania finansowego za 2020 rok).
Poprosiliśmy biuro prasowe TVP o komentarz do tekstu, jednak do czasu jego publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.