Zarząd Główny SDP zaprotestował przeciwko apelowi Niemieckiego Związku Dziennikarzy o zajęcie się przez Komisję Europejską rynkiem prasy w Polsce. – Media w Polsce funkcjonują na podstawie prawa stanowionego w demokratyczny sposób, a obowiązujące w systemie prasowym przepisy respektują wszystkie zasady wolnych i niezależnych mediów – czytamy w proteście.
To odpowiedź na wezwanie, jakie pod adresem Komisji Europejskiej wystosowali 30 grudnia 2020 roku niemieccy dziennikarze. Pretekstem do takiego apelu było przejmowanie mediów Polska Press Grupy przez PKN Orlen. – Istnieje duże niebezpieczeństwo, że państwo polskie będzie ingerowało w prace redakcji, a wolność mediów znajdzie się pod presją – komentował przewodniczący organizacji, Frank Ueberall.
Przewodniczący DJV stwierdził w oświadczeniu, iż „z zadowoleniem przyjmuje zapowiedź komisarz UE ds. praworządności Very Jourovej o zastosowaniu mechanizmu praworządności wobec Polski ze względu na ingerencję w niezależność sądownictwa”. -Nie można na tym poprzestać – powiedział przewodniczący DJV – Podstawowe prawo do wolności prasy jest w wielkim niebezpieczeństwie także w naszym sąsiednim kraju. Komisja UE nie może stać bezczynnie, gdy narodowo-konserwatywna partia PiS stopniowo znosi niezależne dziennikarstwo – głosi oświadczenie przewodniczącego Niemieckiego Związku Dziennikarzy.
SDP: Działalność polityczna DJV w sprzeczności z jego misją
Zarząd SDP zaprotestował przeciwko oświadczeniu swoich niemieckich kolegów. Podkreślono, że apel to ingerencja w wewnętrzne sprawy Polski.
– Media w Polsce funkcjonują na podstawie prawa stanowionego w demokratyczny sposób, a obowiązujące w polskim systemie prasowym przepisy respektują wszystkie zasady wolnych i niezależnych mediów. Z nieznanych nam powodów Frank Uberall po raz kolejny używa DJV do prowadzenia działalności politycznej, co jest zaprzeczeniem rzetelnego i etycznego dziennikarstwa i w oczywisty sposób stoi w sprzeczności z misją Niemieckiego Związku Dziennikarzy – podkreślono w stanowisku.
Hajdasz: Mijanie się z prawdą, ingerencja w wewnętrzne sprawy
Wiceprezes SDP, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Jolanta Hajdasz powiedziała, że Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich „z najwyższym oburzeniem” przyjął apel Niemieckiego Związku Dziennikarzy i wypowiedź przewodniczącego tego związku.
– To jest absolutne nadużycie i niczym nieuzasadnione ingerowanie w wewnętrzne sprawy Polski, zupełnie sprzeczne z misją i działalnością stowarzyszenia dziennikarskiego. My, jako polscy dziennikarze możemy być tylko absolutnie zdumieni, oburzeni i protestować przeciwko temu, by tego typu wypowiedzi powielać na forum międzynarodowym i także krajowym – wiceprezes Hajdasz.
Jolanta Hajdasz podkreśliła, że – jej zdaniem – Niemiecki Związek Dziennikarzy mija się z prawdą i ingeruje w wewnętrzne sprawy rynku mediów w Polsce, wobec którego powinni być bardzo ostrożni, ponieważ jest on zdominowany przez podmioty niemieckie. – Numer jeden na naszym rynku prasy drukowanej to niemieckie wydawnictwo Bauer, numer dwa to jest niemiecko-szwajcarski Ringier Axel Springer, numer trzy do tej pory to była Polska Press, czyli firma będąca w 100 procentach własnością firmy Verlagsgruppe Passau – zwróciła uwagę Hajdasz.
Kupno Polska Press przyjmowane „z nadzieją”
W oświadczeniu Zarządu Głównego SDP przypomniano, że stowarzyszenie „wielokrotnie wskazywało niebezpieczeństwa związane z nadmierną obecnością kapitału zagranicznego na polskim rynku medialnym, w tym praktycznie z monopolistyczną pozycją na rynku prasy regionalnej niemieckiego wydawnictwa Polska Press, którego jedynym właścicielem jest niemieckie wydawnictwo Verlagsgruppe Passau”. – Dlatego obecnie SDP z nadzieją przyjmuje decyzje PKN Orlen o zakupie spółki Polska Press od medialnego koncernu Verlagsgruppe Passau. Widzimy w tym szansę na przełamanie dominacji wydawnictw zagranicznych na rynku regionalnej prasy drukowanej i regionalnych portali w Polsce – napisano w oświadczeniu.
W grudniu ub. roku zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich opublikował podobny w treści list, zawierający poparcie dla transakcji przygotowywanej przez PKN Orlen.
W styczniowym proteście oceniono też, że formułowanie radykalnych opinii przez przewodniczącego Franka Uberalla oraz DJV i ich powielanie na forum międzynarodowym przez organizacje dziennikarskie i ich kierownictwo jest „nadużyciem, którego celem nie jest obrona wolności słowa”. – SDP apeluje do organizacji i instytucji medialnych o stanowcze przeciwstawianie się rozpowszechnianiu takich nieprawdziwych opinii na temat sytuacji mediów w Polsce oraz rzetelne przedstawianie ich sytuacji zarówno na forum krajowym, jak i międzynarodowym” – zaapelowano w oświadczeniu.
Polska Press ma ponad 170 tytułów prasowych
W portfolio prasowym Polska Press Grupy jest ponad 20 dzienników regionalnych („Dziennik Bałtycki”, „Dziennik Łódzki”, „Dziennik Zachodni”, „Gazeta Krakowska”, Głos Wielkopolski”, „Kurier Lubelski”, „Polska Metropolia Warszawska”, „Express Ilustrowany”, „Gazeta Krakowska”, „Dziennik Polski”, „Gazeta Lubuska”, „Gazeta Pomorska”, „Kurier Poranny”, „Gazeta Współczesna”, „Nowa Trybuna Opolska”, „Echo Dnia”, „Gazeta Codzienna Nowiny”, „Głos Dziennik Pomorza”, „Express Bydgoski” i „Nowości Toruńskie”), a także prawie 150 tygodników lokalnych (m.in. „Nasza Historia”, „Moto Salon”, „Moto Salon Classic”, „Strefa Biznesu”, „Strefa Agro”) oraz bezpłatna gazeta „Naszemiasto.pl”.
Firma wydaje też ok. 500 serwisów internetowych, głównie Naszemiasto.pl i portale poszczególnych tytułów prasowych. Na początku br. sprzedała serwis ogłoszeniowy Gratka.pl do Ringier Axel Springer Media (wydającego w Polsce m.in. Onet, „Fakt”, „Newsweek” i „Forbesa”).
Jak analizowaliśmy szczegółowo w lipcu, grupa kapitałowa Polska Press w 2019 r. zanotowała spadek przychodów sprzedażowych o 6,5 proc. do 398,44 mln zł oraz zysku netto z 9,64 do 8,59 mln zł. Wpływy ze sprzedaży gazet zmalały o 8,9 proc., z reklam – o 4,9 proc., a liczba pracowników – o 107 do 2 126.
Pod koniec listopada Orlen objął 65 proc. akcji Ruchu, przez ostatnie ponad dwa lata prowadzącego restrukturyzację. Wcześniej kupił od niego i oddał do sprzedaży komisowej zapasy produktów tytoniowych, a ostatnio pożyczył pieniądze na spłatę wierzycieli w ramach dwóch przyspieszonych postępowań układowych.
Resztę akcji Ruchu mają inne państwowe spółki: 29 proc. należy do PZU i PZU Życie, a 6 proc. do Alior Banku, wieloletniego kredytodawcy i jednego z największych wierzycieli Ruchu.