Jak zauważa organizacja, choć zabitych dziennikarzy było w tym roku o trzech mniej niż w 2019 roku, coraz więcej z nich ginie w krajach, w których panuje pokój. W 2020 r. dotyczyło to 34 z 50 z nich. Jeszcze w 2016 ta proporcja wynosiła 42 proc.
Najwięcej zabójstw dziennikarzy było w pogrążonym w przemocy karteli narkotykowych Meksyku – osiem, a także w Indiach i Pakistanie (po cztery zabójstwa), na Filipinach i w Hondurasie (po trzy). RSF ocenia, że 84 proc. ofiar straciło życie w wyniku celowego działania osób trzecich.
„Niektórzy z nich zostali zabici w szczególnie barbarzyński sposób” – podkreśliła organizacja, wskazując m.in. na śmierć meksykańskich reporterów mediów lokalnych Julio Valdivii Rodrigueza oraz Victora Fernando Alvareza Chaveza. Pierwszemu z nich obcięto głowę, zaś ciało drugiego zostało poćwiartowane. W obydwu przypadkach o zabójstwo podejrzewani są członkowie narkotykowych gangów. W Indiach Rakesh Singh, dziennikarz badający korupcję lokalnych władz, został spalony żywcem.
Siedemnaście z wymienionych przez RSF ofiar to dziennikarze śledczy, z których 10 zajmowało się sprawami korupcji, czterech – przestępczością zorganizowaną, zaś trzech – sprawami degradacji środowiska. Siedmiu dziennikarzy zabito w związku z informowaniem przez nich o protestach w Iraku, Nigerii i Kolumbii.
Łącznie od 1990 r., kiedy Reporterzy bez Granic zaczęli publikować swoje raporty, zginęło 2658 dziennikarzy.