– Chciałabym rzeczywiście dostać mieszkanie. Chociażby nawet jeden pokój, przedpokój, jakaś ubikacja czy łazienka nawet – to już byłby luksus – i kuchnia. Ja nic więcej bym nie chciała. No i dobrą pracę – mówi Magdalena, bezdomna.
Niedaleko stąd mieszka też inna grupka bezdomnych osób. Mariusz też chciałby pracować, ale na razie żyje z dnia na dzień wraz ze swoją niepełnosprawną żoną w takim prowizorycznym domku.
– Coś tam sobie zarobię. Jakieś jedzenie znajdę, bo ludzie to marnują jedzenie. Czasami idzie znaleźć mięso zamrożone czy chleb. Czasami jak mnie ludzie widza z żoną na wózku jak jadę, to dadzą parę gorszy. No i taka jest prawda, że jakoś sobie dajemy radę – mówi Mariusz, bezdomny.
Dzisiaj bezdomni, którzy koczują w Katowicach mieli gości. Materialne wsparcie jest ważne, ale nawet istotniejsze było dla nich spotkanie. Od jakiegoś czasu mają swojego anioła stróża.
– Widząc, ludzi żyjących w takich, a nie innych warunkach siłą rzeczy nie potrafiłem stanąć obojętnie wobec tej całej sytuacji. Próbowałem przekonać moimi dobrymi intencjami tych ludzi do tego, że jestem w stanie i my razem wspólnie możemy w jakiś sposób z tej sytuacji w jakiej się znajdują po prostu wyjść – mówi Jacek Grzelec, inicjator akcji.
Dzisiaj wyszła do nich z prezentami Fundacja TVS.
– Każdy przyniósł to, co jest najbardziej potrzebne. Śpiwory, koce, jedzenie, środki czystości i higieny. Myślę, że to chociaż w maleńkim stopniu ulży doli tych osób i myślę, że wywołamy serdeczny uśmiech na twarzy – mówi Małgorzata Piechoczek, dyrektorka TVS.
Misja wykonana, bo był uśmiech, a nawet łzy. Do pomocy bezdomnym włączyli się nie tylko pracownicy, fundacja stacji TVS i firma Obroki.