„Do Rzeczy” krytykowane za okładkę „Unii trzeba powiedzieć: dość”, Makowski się od niej dystansuje

Na okładce nowego numeru tygodnika „Do Rzeczy” (Orle Pióro) znalazła się teza: „Unii trzeba powiedzieć: dość. Polexit – mamy prawo o tym rozmawiać”. Wielu dziennikarzy skrytykowało te przekaz, oceniając, że jest korzystny dla Rosji. Od tezy okładkowej zdystansował się publicysta „Do Rzeczy” Marcin Makowski.

Okładka nowego wydania „Do Rzeczy” przedstawia zdjęcia zwróconych do siebie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen przedzielonych błyskawicą (to symbol ostatnich protestów przeciw ograniczeniu prawa do aborcji) z kolorach tęczy.

U dołu zamieszczono napis: „Unii trzeba powiedzieć: dość. Polexit – mamy prawo o tym rozmawiać”.

Lisicki: wyjście z UE nie osłabi bezpieczeństwa Polski

We wstępniaku redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki skrytykował władze unijne za „bezczelną próbę narzucenia Polsce ideologii LGBTQ” oraz „arbitralne rozszerzanie praw Komisji Europejskiej, która chce być sędzią oceniającym stopień przestrzegania praworządności w poszczególnych państwach”. –

Przecież gdyby przyjąć za dobrą monetę to, co mówi i czego domaga się pani Ursula von der Leyen, razem z paniami Verą Yourovą i nową gwiazdą Heleną Dalii, należałoby w ogóle Polskę rozwiązać, polską kulturę zaorać, polski szacunek dla tradycji chrześcijańskiej (zapisany w konstytucji) na śmietnik wyrzucić – ocenił Lisicki. – Do licha, kto tego nie rozumie? Kto nie zauważa, że Unia Europejska coraz częściej przypomina niesławnej pamięci Związek Sowiecki? I dlaczego mam to tykać, dlaczego mam się z tym godzić, dlaczego mam nie protestować i nie wzywać, właśnie w tej sytuacji, kiedy to szaleńcy dorwali się do władzy i wpływów w Unii, żeby ja jeśli nie da się inaczej, opuścić? – spytał.

Krytycznie odniósł się do przytoczonego argumentu za pozostaniem Polski w UE: „skoro płacą, to trzeba słuchać”. – Pięknie. Potomkowie narodu, który w obronie suwerenności zawsze stawał jako pierwszy, mają teraz sprzedać swoją duszę za… ile miliardów euro? Ile kosztuje nasza wolność i niepodległość? – spytał.

Podkreślił, że wbrew stereotypowym opiniom ewentualne wyjście Polski z Unii Europejskiej nie osłabi naszego bezpieczeństwa. – Wyjście z Unii w żadnym razie nie pociąga za sobą wyjścia z NATO, a to sojusz północnoatlantycki i przynależność do niego zabezpieczają militarnie Polskę. Wyjście z Unii, gdyby do nie-go doszło, nie zmienia, podobnie, prostego faktu, że na terenie Polski stacjonują amerykańscy żołnierze – podkreślił.

Według Lisickiego błędne jest założenie, że kwestionowanie przynależności Polski do Unii Europejskiej jest automatycznie korzystne dla Rosji. – Właśnie wyobrażenie, że ewentualne wyjście z Unii skazuje nas na podległość Rosji, jest efektem po pierwsze kompleksu niższości, po drugie zaś ulegania wizji polityki bezalternatywnej – stwierdził.

W numerze zamieszczono też dotyczący tematu okładkowego artykuł Rafała Ziemkiewicza „Chcesz pozostać w Unii, szykuj polexit. Suwerenność a ‘kontrola praworządności’”.

Dziennikarze: okładka „Do Rzeczy” pokazuje, że opcja polexitu jest realna

W niedzielę po południu, zaraz po zamieszczeniu okładki na profilach społecznościowych „Do Rzeczy”, jej przekaz skrytykowała część dziennikarzy aktywnych na Twitterze. – Po rosyjsku będziecie o rym rozmawiać, tak? – spytała Estera Flieger z NGO.pl. – Zaraz, ale przecież podobno to opozycja bezpodstawnie straszy Polexitem… – zauważyła Kataryna. – Pan Lisicki, jak rozumiem, kontynuuje swój śmiały marsz w kierunku Unii Euroazjatyckiej – skomentował Tomasz Żółciak z „Dziennika Gazety Prawnej”.

– Jest coś symbolicznego w tej okładce. Wybór tej pani z lewej na szefową KE był ponoć wielkim sukcesem rządu stworzonego przez tego pana z prawej – zauważył Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”, przypominając, że liderzy PiS przypisywali sobie decydujący wpływ przy wyborze Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Na to samo zwrócił uwagę Bartosz Węglarczyk z Onetu.

– To co, #polexit to bzdura i nie może się wydarzyć, prawda? Tu mamy okładkę pisma istniejącego wyłącznie dzięki pieniądzom publicznym, więc pora zacząć się bać, bo Lisicki nie pisze niczego bez wytycznych – dodał Węglarczyk.

– Pamiętam taki moment, kilka lat temu, Adrian Klarenbach pytał mnie o „szokujące sugestie” Bartosza Węglarczyka o tym, że zmierzamy do Polexitu. Minęło trochę czasu. Dziś „Do Rzeczy” pisze wprost: „Unii trzeba powiedzieć: dość” i „mamy prawo rozmawiać o Polexicie” – zauważył Janusz Schwertner z Onetu.

– Szybko gonimy kolegów Brytyjczyków. Tam proces oswajania z brexitem trwał co najmniej dwie dekady i zaangażowane było w niego wiele mediów (zwłaszcza tabloidów). Bardzo niebezpieczny kierunek. Pozostaje mieć wiarę w mądrość Polaków i to, że jednak wiedzą, co dla nich dobre – stwierdził Łukasz Rogojsz z Gazeta.pl. – Ciekawe, ze także w piśmie tego wydawcy ukazały się taśmy z Sowy. Scenariusz pisany cyrylicą wciąż się pisze – ocenił Tomasz Lis z „Newsweek Polska”.

– Lata 2015-19. Ludzie z piątą klepką: „- Ej prawico, wy chyba chcecie polexitu, porozmawiajmy o tym”. Prawica: – „Nie kłamcie, wy lewackie ścierwa, nikt nie mówi o polexicie”. Rok 2020. Prawica: – „Chcemy polexitu i mamy prawo o tym mówić, nie zamkniecie nam ust!” – napisał Michał Danielewski z OKO.press. – Tygodnik Lisickiego (Makowskiego, Terlikowskiego, Semki, Ziemkiewicza, Gursztyna, Gmyza itd.) krzyczy z okładki, że Unii trzeba powiedzieć dość i że o polexicie mają prawo rozmawiać. Mają. A my mamy prawo powiedzieć, że zaplecze medialne PiS szykuje grunt do antypolskiego aktu – napisał Przemysław Szubartowicz z Wiadomo.co.

– Taką obszerną analizę wew. procesów w @DoRzeczy_pl chciałbym przeczytać. Na moje to wyglądało tak: „nie przebijemy Karnowskich i Sakiewicza we wchodzeniu PiS w d…, więc nie mamy co liczyć na taką kasę. To może sięgnijmy po pogranicze SolPol i Konfederacji, pisząc o Polexicie, tęczowej zarazie i wypowiedzeniu konwencji stambulskiej, a ekspertem od Covid-19 zróbmy Cejrowskiego” – napisał Kamil Sikora z Wirtualnej Polski.

– 89 proc. Polaków popiera członkostwo Polski w UE, 7 proc. jest przeciwna. Badanie CBOS z marca 2020 – zauważył Sławomir Wikariak z „Dziennika Gazety Prawnej”. – To się nazywa ten słuch społeczny 🙂 – dodała Joanna Miziołek z „Wprost”.

Makowski: nie mamy sensownej alternatywy dla UE

Wobec przekazu okładki zdystansował się Marcin Makowski, publicysta „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski.

– Nie mamy sensownej alternatywy dla projektu Unii Europejskiej. Zamiast zastanawiać się, jak ją opuścić w dobie pandemii, w interesie polskiej racji stanu byłoby pracowanie nas silnymi sojuszami wewnętrznymi, zdolnymi do ewentualnej zmiany UE od środka. Tak buduje się suwerenność – stwierdził.

– Porozmawiajmy o Polexit. Tylko z kim i po co? Przytłaczająca większość Polaków w potencjalnym referendum zagłosowałaby za pozostaniem we wspólnocie. Wciąż jesteśmy jednym z najbardziej prounijnych społeczeństw w Europie… i nie są to dane sprzed lat czy miesięcy – skomentował Marcin Duma z firmy badania opinii publicznej IBRIS.

Według danych ZKDP w sierpniu br. średnie rozpowszechnianie płatne razem „Do Rzeczy” wynosiło 28 434 egz., o 29,61 proc. mniej niż rok wcześniej. PMPG Polskie Media, większościowy akcjonariusz wydającej tygodnik spółki Orle Pióro, podała, że w trzecim kwartale br. przychody z reklam w „Do Rzeczy” i „Historia Do Rzeczy” zmniejszyły się rok do roku o 1 mln zł, a ze sprzedaży „Do Rzeczy” – o 0,6 mln zł.

W ub.r. Orle Pióro osiągnęło wzrost przychodów sprzedażowych o 1,7 proc. do 16,49 mln zł. Jej koszty operacyjne zwiększyły się o 16,9 proc. do 17,21 mln zł, a wynik netto poszedł w dół z 15 tys. zł zysku do 349,2 tys. zł straty.