Jacek Sasin ma nowych wrogów? To dziennikarze!

Jacek Sasin

We wtorek w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach odbyło się spotkanie wicepremiera Jacka Sasina, zarządu Polskiej Grupy Górniczej oraz górniczych związków zawodowych. Miał zostać przedstawiony plan naprawczy dla PGG. Jednak do tego nie doszło.

Według ministerstwa wszystko przez media, które dzień wcześniej opisały założenia nowego planu. Według nieoficjalnych informacji PGG wraz z ministerstwem zamierzali zaproponować zamknięcie kopalń Wujek i Ruda, obniżkę pensji o 30 procent czy też wstrzymanie tzw. „czternastki”. Wicepremier Jacek Sasin w rozmowach ze związkowcami miał powiedzieć, że to tylko fake newsy. To samo zostało powiedziane po spotkaniu. No i się zaczęło.

Te słowa spotkały się z oburzeniem dziennikarki Karoliny Bacy-Pogorzelskiej, która jako pierwsza poinformowała o planie naprawczym dla PGG. Stwierdziła, że Jacek Sasin kłamie – Słucham??? Co za obrzydliwe kłamstwo @MAPGOVPL! Jesteście niepoważni. Mam rozumieć, że po prostu okłamaliście nas wczoraj w Warszawie, a dziś dziennikarzy na Śląsku, a teraz chcecie nas wmanewrować w wasze gierki? WSTYD! – napisała na Twitterze.

Następnie kolejni dziennikarze skrytykowali słowa wicepremiera i jego środowiska. To nieprawda, że to media wykreowały plan zamykania kopalń – oświadczyła w środę grupa dziennikarzy zajmujących się górnictwem i relacjonujących spotkania górniczych związków z przedstawicielami rządu. „Wykonujemy rzetelnie swoją pracę i nie produkujemy fake newsów” – zapewnili dziennikarze.

Oświadczenie podpisane zostało przez 11 dziennikarzy.

„Jako przedstawiciele środków masowego przekazu mamy wrażenie, że staliśmy się przedmiotem manipulacji. Swoją misję rzetelnego i uczciwego informowania opinii publicznej o ważnych sprawach i trudnych decyzjach, jakie muszą zapadać na szczeblu państwowym, traktujemy poważnie. Niestety, w wyniku działań i spotkań, na które zostaliśmy zaproszeni w Warszawie i Katowicach z ramienia Ministerstwa Aktywów Państwowych, zostaliśmy w oczach opinii publicznej przedstawieni jako niewiarygodne osoby, które swoim przekazem chcą wyłącznie przyciągnąć słuchaczy, widzów oraz czytelników – bazując wyłącznie na kłamstwach” – czytamy w oświadczeniu.

Na spotkaniach wyraźnie słyszeliśmy o tragicznym położeniu górnictwa na Śląsku i pilnym, bolesnym dla strony społecznej planie restrukturyzacji sektora górniczego – ze szczególnym uwzględnieniem Polskiej Grupy Górniczej, która jest na skraju bankructwa. To nieprawda, że nie było projektu zamykania kopalń Ruda i Wujek. I to nieprawda, że to media wykreowały plan zamykania kopalń. Stwierdzenia MAP w tej sprawie są dla nas krzywdzące. Wykonujemy rzetelnie swoją prace? i nie produkujemy fake newsów” – podsumowali sygnatariusze środowego oświadczenia.

Podczas wtorkowego spotkania z górniczymi związkami w Katowicach Ministerstwo Aktywów Państwowych zdementowało nieprawdziwe informacje mediów: o rzekomych planach likwidacji górnictwa do 2036 r. oraz domniemanym planie obniżki wynagrodzeń górników o 30 proc. – poinformował rzecznik MAP Karol Manys.

Odnosząc się do tych zarzutów, rzecznik MAP podkreślił, że podczas wtorkowego spotkania ze związkowcami resort zdementował tylko te informacje, które były nieprawdziwe i nigdy nie znajdowały się w planie naprawczym dla Polskiej Grupy Górniczej, a mimo to znalazły się w mediach.

„W ostatnim czasie w niektórych mediach, które pisały na temat sytuacji w górnictwie, pojawiły się nieprawdziwe informacje oparte na nieoficjalnych źródłach, jakoby w planie restrukturyzacji PGG była propozycja obniżki wynagrodzeń o 30 proc., a MAP pracowało nad planem likwidacji polskiego górnictwa do 2036 r. Informacje te są nieprawdziwe, więc zostały zdementowane zarówno na spotkaniu ze związkowcami, jak i w oficjalnym komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej resortu – tym bardziej, że wzbudziły na Śląsku niepotrzebne emocje” – wyjaśnił Karol Manys.

Oświadczenie dziennikarzy rzecznik uznał za pochopne. „Mam nadzieję, że koledzy dziennikarze nie mają do nas pretensji o to, że za bardzo zaufali swoim informatorom, którzy przekazali im nieprawdziwe informacje, a oni ich nie zweryfikowali przed publikacją” – dodał Manys, podkreślając, że np. propozycji powiązania 30 proc. wynagrodzenia z wydajnością pracy w żaden sposób nie można utożsamiać z obniżką pensji o 30 proc.