Jarosław Gowin w środę mówił w radiu Tok FM m.in. o rekonstrukcji rządu, ale wspomniał też o repolonizacji mediów postulowanej przez część polityków Zjednoczonej Prawicy. Polityk stwierdził, że przeprowadzenie tego procesu byłoby sprzeczne z prawem unijnym.
– Tego się nie da przeprowadzić. Mogą być rozmaite formy dekoncentracji mediów i takie rozwiązania ustawowe funkcjonują w krajach bezsprzecznie demokratycznych – mówił Gowin. Zaznaczył też, że w jego mniemaniu dekoncentracja służyłaby zwiększeniu pluralizmu mediów.
W czerwcu 2019 roku Jarosław Gowin, wówczas pełniący funkcję wicepremiera, zapowiadał, że w przypadku wybrania rządu PiS na kolejną kadencję, repolonizacja musi być jednym z głównych zadań gabinetu. – Szanujące się państwo i szanujący się naród nie może dopuszczać do tego, żeby większość mediów znajdowała się w cudzych rękach. To jest pewne zadanie, które stoi przed naszym rządem, jeżeli będziemy nadal sprawować władzę w następnej kadencji – mówił wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego podczas spotkania w Kartuzach.
– Gdyby doszło do sytuacji konfliktu interesów między Polską a Francją, to jako polski patriota w oczywisty sposób zabiegałbym o to, aby należąca do mnie gazeta prezentowała polski punkt widzenia. To jest chyba oczywiste dla każdego z nas – argumentował polityk. Mówił też wówczas, że „jeśli dochodzi do konfliktu interesów między Polską a Niemcami, to te gazety reprezentują niemiecki punkt widzenia i niemieckie interesy”.
Temat repolonizacji mediów wrócił pod koniec drugiej tury kampanii prezydenckiej, gdy dziennik „Fakt” (Ringier Axel Springer Media) opisał (zaczynając od grafiki na swojej pierwszej stronie) historię ułaskawienia przez prezydenta Andrzeja Dudę osoby, która była skazana i odbyła karę za przestępstwo pedofilii. Zdaniem niektórych wpisał się w ten sposób jednoznacznie w końcówkę kampanii wyborczej.
Już po wyborach prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w bieżącej kadencji Sejmu zostaną przyjęte przepisy dotyczące repolonizacji mediów. Nie stwierdził jednak, ani jak będzie przebiegała repolonizacja, ani kiedy dokładnie do niej dojdzie. – Analizujemy to, są dyskusje w tej sprawie, ale co nagle, to po diable – powiedział. Zdaniem specjalistów, z którymi rozmawialiśmy, brak precyzyjnych wytycznych co do przeprowadzenia repolonizacji powoduje, że w obecnej sytuacji politycznej jest ona raczej straszakiem na niepokorne media, niż realnym planem rządzących.