Dziennikarze złożyli zażalenia na umorzenie śledztwa ws. ich inwigilacji

Mariusz Gierszewski i Dominika Długosz

Dominika Długosz i Mariusz Gierszewski wnieśli zażalenia na postanowienie prokuratury, która umorzyła śledztwo ws. inwigilacji dziennikarzy.

Prokuratura Okręgowa w Szczecinie 15 czerwca umorzyła śledztwo dotyczące bezprawnego uzyskiwania przez policję danych telekomunikacyjnych ponad 30 osób, w tym Dominiki Długosz-Gierszewskiej i Mariusza Gierszewskiego. Policja w ramach czynności operacyjnych w 2014 roku pozyskała ich billingi. Zdaniem prokuratury funkcjonariusze działali zgodnie z prawem.

Z dziennikarzami skontaktowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Złożyli oni zażalenie na postanowienie prokuratury do Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim. – Sprawa jest bardzo dziwna, gdyż pomimo że nazwisko Gierszewskiego pada wielokrotnie w uzasadnieniu i wskazuje się, że były prowadzone wobec niego działania operacyjne, nie ma on statusu pokrzywdzonego. Więc walka będzie również o to – mówi Dominika Bychawska-Siniarska z HFPC.

Będziemy z @domi_dlugosz walczyć o prawdę. Podziękowania dla @hfhrpl za wsparcie. https://t.co/H2nSh9otKP

— Mariusz Gierszewski (@MariuszGierszew) July 16, 2020

Śledztwo dotyczyło przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim, którzy pobierali billingi w ramach rozpoznania operacyjnego pod kryptonimem „Leszcz” (sprawa dotyczyła afery taśmowej). W ramach śledztwa sprawdzono billingi Gierszewskiego. Wśród poszkodowanych znaleźli się m.in. Roman Giertych, Piotr Witwicki, Tomasz Machała, Dominika Długosz-Gierszewska i Jacek Nizinkiewicz. „Celem prób opracowania schematu powiązań głównego figuranta, uzyskano nie tylko wykazy połączeń dotyczących jego osoby bezpośrednio, ale także wykazy połączeń osób, które się z nim kontaktowały” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia prokuratury o umorzeniu śledztwa. W toku śledztwa policji uzyskano billingi 37 osób, prawie wszystkie łączyły się z Gierszewskim. „Dane te najprawdopodobniej zniszczono, aczkolwiek lakoniczna treść protokołów zniszczeń, nie zawiera adnotacji, wskazujących wprost na fakt, że zniszczono właśnie te dane” – stwierdziła prokuratura. Jak podkreśliła, nie dopatrzyła się w działaniach funkcjonariuszy znamion czynu zabronionego.

Pomocy prawnej pro bono dziennikarzom udzieliła kancelaria Wardyński i Wspólnicy. Sprawa prowadzona jest w ramach wsparcia Media Legal Defence Initiative.