Czy „Wiadomości” skutecznie zmobilizują wyborców Andrzeja Dudy?

„To potężna broń w rękach rządzących”

Czy „Wiadomości” TVP, emitując materiały pozytywne w wydźwięku o prezydencie Andrzeju Dudzie – bardziej mu pomagają w kampanii, czy szkodzą? Wśród dziennikarzy przeważa opinia, że to, co pokazuje TVP w zasadzie pomaga, a przynajmniej oddziaływuje mobilizująco na część wyborców. – Powstrzymywałabym się przed mówieniem, że to, co pokazują „Wiadomości” nie zadziała. Obawiam się, że to jednak może działać – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Renata Kim z „Newsweeka”.

„Wiadomości” od kilku lat są krytykowane za część dziennikarzy i polityków za sprzyjanie obecnemu obozowi rządzącemu. Takich opinii więcej pojawiało się w czasie kampanii wyborczej.

W środę w programie pokazano materiał Macieja Sawickiego z serią pozytywnych opinii o Andrzeju Dudzie. W relacji dodano pompatyczny podkład muzyczny. Niektórzy dziennikarze ocenili, że to w praktyce spot wyborczy prezydenta, a do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wpłynęło 21 skarg na to wydanie „Wiadomości”.

Z kolei w poniedziałek w relacji stroje prezydentowej Agaty Kornhauser-Duda chwalił m.in. nieznany amerykański stylista.

Siedlecka: przekaz obojętny dla wyborów

Czy tak oczywista stronniczość pomoże obecnemu prezydentowi czy może zniechęcić centrowych wyborców? Marcin Makowski z tygodnika „Do Rzeczy” mówi nam, że „Wiadomości” przede wszystkim nie mobilizują żadnych nowych grup wyborców. – A na tym odcinku Andrzej Duda ma najtrudniejsze zadanie, bo przepływy elektoratu są dla niego bardzo niekorzystne. A skoro nie mobilizują nowych grup wyborców, co najwyżej utwardzając w poglądach tę grupę, którą prezydent Duda już pozyskał, co do reszty to budzą kpinę albo zażenowanie. Pomagając kandydatowi trzeba robić to subtelnie. A więc bilans tego, co robią „Wiadomości” jest albo na zero, albo negatywny – stwierdza.

Ewa Siedlecka z tygodnika „Polityka” zauważa, że „wciskanie czegokolwiek człowiekowi na siłę jest mocno denerwujące”. – W przypadku „Wiadomości” osiągnięcia, które dotąd były osiągnięciami Mateusza Morawieckiego czy Beaty Szydło, raptem – w relacjach TVP – stają się osiągnięciami Andrzeja Dudy. To dość żałośnie brzmi. Nie wydaje mi się, żeby ludzie oglądający Wiadomości TVP byli idiotami i nie zauważyli, że nastąpiła podmiana ojca sukcesu.

Czy taka wolta pomaga? – Myślę, że ani nie pomaga ani nie przeszkadza w wyborach, to jest już obojętne. Odbieram to raczej w kategoriach dealu politycznego, niż pomagania w kampanii Andrzejowi Dudzie. W tym nie ma żadnej myśli prócz tej, że wszystko co stało się w Polsce przez ostatnie pięć lat, zawdzięczamy Dudzie.

Warzecha: to nie jest przekaz nieskuteczny

Publicysta tygodnika „Do rzeczy”, Łukasz Warzecha nie stawia sprawy jednoznacznie. – Bardzo trudno powiedzieć, czy TVP bardziej pomaga, czy przeszkadza w kampanii prezydenta. Po pierwsze dlatego, że łatwo jest się zamknąć w swojej bańce. Patrząc z zewnątrz – wiele materiałów pokazywanych przez TVP Info może wydawać się groteskowymi obserwatorowi. Ale bardzo prawdopodobne, że inaczej widzą to ludzie przyzwyczajeni do oglądania TVP jako wiarygodnego źródła. Znam z opowieści przypadki ludzi, którym zmienił się ogląd rzeczywistości wraz ze zmianą władzy, ale przy ciągłym oglądaniu TVP. To by świadczyło o tym, ze siła przekonywania państwowej telewizji jest ogromna. Nie mamy niestety badań, które pokazywałyby takie zjawisko – argumentuje.

Zdaniem naszego rozmówcy – łatwo byłoby się skusić i powiedzieć, że „Wiadomości” szkodzą Andrzejowi Dudzie, lecz sprawa nie jest jednoznaczna. – Moim zdaniem odpowiedź wcale nie jest taka prosta. W jakimś stopniu o tym, jak jest, przekonamy się po wyniku wyborów. Mogę powiedzieć tylko tyle, że mnie prymitywizm tego przekazu razi, ale wcale to nie znaczy, że jest to generalnie przekaz nieskuteczny. Pamiętajmy, że mamy różne kategorie wyborców. Wahający się, niezdecydowani (oni prawdopodobnie zdecydują w drugiej turze o wyniku wyborów) to jedna grupa – dla nich przekaz taki może być zbyt jaskrawy i może razić. Ale równie ważna jest mobilizacja jego własnych wyborców, z których – być może – nie wszyscy mają w planach pójść i głosować. Dla nich ten przekaz może mieć działanie mobilizacyjne. Więc to nie jest tak, że możemy generalnie przyjąć jakąś tezę, ż przekaz jest kontrproduktywny lub korzystny. Zależy, o jakiej grupie odbiorców mówimy – dodaje Warzecha.

Kim: potężna broń w rękach rządzących

Renata Kim z tygodnika „Newsweek” mówi portalowi Wirtualnemedia.pl, że sprawa nie jest jednoznaczna: – Życzeniowo myśląc powiedziałabym, że „Wiadomości” szkodzą prezydentowi, bo to propaganda niewiarygodna, w stylu północnokoreańskim. To jest 30 minut czasu antenowego, darmowy spot, jaki „Wiadomości” stawiają PiS. Natomiast zdarza mi się jeździć do różnych miejscowości, gdzie odbierane są tylko TVP i TVP Info. Nie jestem wcale pewna, czy tam ta propaganda nie jest brana „jeden do jednego”, po prostu jako informacja. Ponieważ nie ma tam innych informacji. Nie ogląda się żadnej stacji, w której pojawiają się głosy krytyczne, więc ludzie biorą te informacje takimi, jakimi są. To jest ogromne zagrożenie – analizuje.

Dziennikarka podkreśla dwie różne optyki: – My przykładamy do tego, co robią „Wiadomości” wielkomiejską miarę i ocenę i widzimy, jak bardzo karykaturalne są te rozwiązania. Zatyka nas ze zdumienia na bezczelność tego, co się tam dzieje. Jednak obawiam się, że w wielu miejscach Polski, gdzie jest to jedyne źródło informacji, to jest przyjmowane jako prawda. Dlatego powstrzymywałabym się przed tryumfalnym mówieniem, że „przegięli” „przefajnowali”, że „to nie zadziała” – bo obawiam się, że to jednak może działać. „Wiadomości” to jest potężna broń w rękach partii rządzącej – ocenia Renata Kim.

Imielski: Jacek Kurski przesadził

Zdecydowanie stawia sprawę Roman Imielski z „Gazety Wyborczej”: – „Wiadomości” paradoksalnie ośmieszają głowę państwa i szkodzą mu. Ostatni, środowy materiał jest tak memogenny, że natychmiast zostało to obśmiane. Per saldo odbije się to czkawką Andrzejowi Dudzie. Uważam, że Jacek Kurski przesadził z nadmiarem propagandy i z atakowaniem Rafała Trzaskowskiego, ale również z atakowaniem Konfederacji. Bo to, że wyborcy Konfederacji nie popierają gremialnie Andrzeja Dudy, wynika nie tylko ze spraw ideologicznych, ale również z tego, że ta grupa zobaczyła, jak jest traktowana przez obóz rządzący.

W środę Reporterzy Bez Granic wydali komunikat, w którym dowodzili, że Telewizja Polska przedstawia prezydenta Andrzeja Dudę w superlatywach, a z kolei Rafał Trzaskowski „znajduje się na liście największych wrogów konserwatywnej i patriotycznej Polski”. Z kolei w tegorocznym rankingu wolności prasy przygotowanym także przez Reporterów bez Granic, Polska znalazła się na 62. pozycji (na 180), o trzy niżej niż przed rokiem. W komentarzu zwrócono uwagę, że „podejmowane przez obecny rząd próby kontroli systemu wymiaru sprawiedliwości zaczynają mieć wpływ na wolność wypowiedzi w niezależnych mediach”.

Według danych Nielsen Audience Measurement w maju br. średnia oglądalność głównego wydania „Wiadomości” wynosiła 2,92 mln widzów (25,7 proc. więcej niż rok wcześniej), z czego 2,17 mln w TVP1, a 749,9 tys. w TVP Info.

Sondaż: Duda – 40 proc., Trzaskowski – 27 proc.

40 proc. badanych zamierza w I turze wyborów zagłosować na Andrzeja Dudę, 27 proc. na Rafała Trzaskowskiego, a 13 proc. na Szymona Hołownię; gdyby w II turze znaleźli się Duda i Trzaskowski otrzymaliby odpowiednio 47 i 45 proc. głosów – wynika z sondażu Kantar dla „Faktów” TVN i TVN24.

Sondaż telefoniczny został zrealizowany przez Kantar w dniach 24-25 czerwca br. na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1500 osób pełnoletnich.