Sprzeciw wobec narzucenia Hongkongowi tego prawa przez władze centralne w Pekinie wyraziło 98 proc. spośród 150 uczestniczących w ankiecie członków Hongkońskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (HKJA).
87 proc. respondentów oceniło, że planowane prawo poważnie wpłynie na wolność prasy. 13 proc. oświadczyło natomiast, że rozważa odejście z zawodu, jeśli przepisy zostaną wprowadzone – przekazała publiczna stacja RTHK i dziennik „South China Morning Post”.
Według przewodniczącego HKJA Chrisa Yeunga zakres planowanego prawa jest tak rozległy, że wpłynie ono na codzienne funkcjonowanie mediów. Jego zdaniem może ono sprawić, że dziennikarze będą unikali podejmowania drażliwych tematów w obawie, że zostaną posądzeni o działalność wywrotową. Porównał tę sytuację do chodzenia po polu minowym.
Chińskie media podały w czwartek, że projekt przepisów o bezpieczeństwie państwowym dla Hongkongu został już zgłoszony i w nadchodzących dniach zajmie się nim organ kierowniczy chińskiego parlamentu, który obraduje obecnie w Pekinie. Przepisy mają następnie zostać wprowadzone w Hongkongu z pominięciem jego lokalnej legislatywy. Treści projektu nie ujawniono.
Według komentatorów wprowadzenie tego prawa pociągnie za sobą największą zmianę w życiu społeczeństwa byłej brytyjskiej kolonii od jej przyłączenia do komunistycznej ChRL w 1997 roku. Oczekuje się, że umożliwi ono działalność chińskich organów bezpieczeństwa państwowego w Hongkongu.
Władze Chin i lojalna wobec nich administracja Hongkongu twierdzą, że przepisy będą dotyczyły jedynie wąskiej grupy osób zagrażających bezpieczeństwu państwa. Krytycy oceniają jednak, że narzucenie tych przepisów Hongkongowi będzie poważnym naruszeniem jego autonomii, przewidzianej na mocy zasady „jednego kraju, dwóch systemów”. Opozycja w regionie podnosi obawy, że będzie ono wykorzystywane do prześladowania krytyków komunistycznego rządu i de facto odbierze Hongkończykom wolność wypowiedzi.