Iwaniuk, w artykule zatytułowanym „Telewizja publiczna na rozkazy” pisze, że media publiczne „nazywane mediami rządowymi” stały się w Polsce tubą propagandową i narzędziem rządu w uzyskaniu reelekcji prezydenta Andrzeja Dudy w wyborach 28 czerwca.
Warszawski korespondent „Le Monde” zwraca uwagę na 2 mld dotację, którą telewizja publiczna otrzymała na 3 miesiące przed wyborami, wskazując, że „nawet komuniści byli subtelniejsi” w serwowaniu manipulacji i kłamstw, które mają służyć władzy.
Autor wskazuje, że media publiczne przejęły rządową narrację, w której partia rządząca jako jedyna „reprezentuje narodowy interes”, a opozycja reprezentuje opcję „antypatriotyczną”, często na usługach zagranicy.
Iwaniuk podkreśla, że relacjonowanie kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy oraz Rafała Trzaskowskiego wpisuje się w ten sam schemat, w którym „wierzący w boga Spinozy” Trzaskowski chce „zaprowadzić w Polsce lewacką rewolucję ideologiczną na wzór tej panującej w Europie”, a Duda jest prezentowany jako niemal święty, modernizator kraju i obrońca polskich tradycyjnych wartości.
Według autora publikacji, prym w tworzeniu tej narracji wiodą publiczne kanały TVP oraz TVP INFO, których relacje, wywiady i publicystykę polityczną określa jako „karykaturalne”. Przekaz obu kanałów kierowany jest do tzw. twardego elektoratu PiS-u, który krytykuje – ja pisze „Le Monde” – samego premiera Mateusza Morawieckiego czy prezydenta Dudę w ich progresywnych działaniach.
Cytowany przez dziennik redaktor Piotr Pacewicz z portalu Oko.press wskakuje, że ten sposób wykorzystywania mediów publicznych i tworzenie propagandy są skuteczne i pomagają utrzymać wysoką 42 proc. popularność prezydentowi Dudzie.
Gazeta konstatuje, że rynek medialny w Polsce pozostaje pluralistyczny dzięki niezależnym mediom prywatnym, a polscy dziennikarze wątpią w zrealizowanie w kraju scenariusza węgierskiego, w którym cały rynek medialny został podporządkowany rządowi.