Tomasz Kalinowski, większościowy udziałowiec spółki Corner Media, wydawcy „Dziennika Wschodniego”, złożył pozew o jej rozwiązanie. Jak uzasadnia, wydawnictwo nie ma zarządu, a on nie ma dostępu do informacji o wynikach finansowych. Zdaniem redaktora naczelnego tytułu Krzysztofa Wiejaka biznesmen chce wpływać na publikowane treści i dyskredytuje go jako naczelnego.
Deweloper Tomasz Kalinowski pod koniec lutego złożył w Sądzie Rejonowym Lublin-Wschód pozew o rozwiązanie spółki Corner Media. Jak uzasadnia, mimo że jest większościowym udziałowcem (ma 71 proc. udziałów), nie ma wglądu do wyników finansowych spółki, a sama spółka nie ma od dwóch lat zarządu. Dodał, że z powodu konfliktu między wspólnikami zgromadzenie nie podejmuje uchwał.
Redaktor naczelny Krzysztof Wiejak podkreśla, że brak dostępu do dokumentów to tylko pretekst. – Kalinowski występował do mnie z licznymi mailami w tej sprawie. Zawsze tłumaczyłem, że jest droga opisana w Kodeksie spółek handlowych: on ma prawo osobiście przeglądać księgi i inne dokumenty spółki – mówi „Presserwisowi” Wiejak. On sam ma 10 proc. udziałów w spółce (resztę mają inni członkowie zespołu). Jak dodaje, do wyboru nowego zarządu potrzeba 75 proc. głosów na zgromadzeniu wspólników. – Kalinowski jako większościowy wspólnik powinien dążyć do kompromisu z pozostałymi wspólnikami, by wybrać zarząd. My jako mniejszościowi wspólnicy nie mamy takiej możliwości – zaznacza Wiejak.
Efekt mrożący gorszy niż bezpośrednia cenzura
Zdaniem Wiejaka w sprawie chodzi jednak o wpływanie przez Kalinowskiego na treść publikowanych w „DW” artykułów. – Nie mogąc osiągnąć swojego celu, czyli mieć bezpośredniego wpływu na to, co się ukazuje lub nie w gazecie i jaki ma to wydźwięk społeczny, większościowy wspólnik podjął decyzję, że lepiej będzie zlikwidować spółkę i miejsca pracy niż uznać, że rolą wszystkich wspólników, w tym przede wszystkim właśnie jego, jest wspierać niezależność dziennikarską i wolność wypowiedzi. To było klasyczne stosowanie tzw. efektu mrożącego, by redaktorzy i dziennikarze zaczęli się sami cenzurować, co jest nawet gorsze niż bezpośrednia cenzura – mówi Wiejak.
Dodaje, że największy sprzeciw Kalinowskiego wzbudzała sprawa Górek Czechowskich w Lublinie (niezabudowany obszar wzniesień i wąwozów). – Jako redakcja stanęliśmy po stronie mieszkańców przeciwnych zabudowie tego terenu, co spotkało się ze stanowczymi, nieprzychylnymi komentarzami Kalinowskiego wobec mnie i niektórych redaktorów. Pan Tomasz dawał mi do zrozumienia wprost i przez panią prokurent, że nie akceptuje tego, że jego interesy biznesowe są w ten sposób naruszane – mówi redaktor naczelny.
Paweł Buczkowski, udziałowiec i szef działu online tytułu, potwierdza, że deweloper próbował wpływać na treść artykułów. – Chodzi o wyczuwalny wpływ, jaki pan Kalinowski wywierał na naczelnego i na redakcję w związku ze sprawą Górek Czechowskich. Najwięcej docierało do naczelnego, to było bardzo wyraźne: telefony, SMS-y – zaznacza. – Od sprawy Górek Czechowskich Kalinowski zaczął wywierać presję na nas, zwłaszcza kiedy gazeta krytykowała władze miasta, np. w kwestii wycinki drzew. Na tym etapie zaczęła się nasza wojenka – mówi „Presserwisowi” Agnieszka Mazuś, wydawczyni „DW” i również udziałowczyni spółki.
Kalinowski chce wydawać „DW”, ale bez Wiejaka
– Pan Wiejak musi się bronić, wymyślać argumenty – odpowiada Kalinowski na zarzuty o wpływanie na treść artykułów. Jak dodaje, cały czas koresponduje z redaktorem naczelnym „DW”. Chciałby także dalej wydawać tytuł po likwidacji spółki, ale już bez obecnego redaktora naczelnego. – Jestem zainteresowany kontynuowaniem działalności, wierzę w „Dziennik Wschodni”, ale pan Wiejak uniemożliwia mi rozwój spółki. Stąd takie działania – mówi „Presserwisowi” Kalinowski. Dodaje, że wystąpił do sądu w sprawie ujawnienia mu informacji o spółce, sprawa jest w toku.
Kalinowski na początku 2019 roku przegłosował uchwałę o odwołaniu Wiejaka ze stanowiska. – Gdy ostatecznie operacja ta mu się nie udała, zaczął mnie publicznie dyskredytować, podważać moje kompetencje, a nawet obrażać, a zastrzeżenia co do gazety, tytułów, czy nawet poszczególnych wyrazów wysyłać w mailach do wszystkich pracowników – mówi Wiejak.
„Dziennik Wschodni” w Corner Media od 2014 roku
„Dziennik Wschodni” jest jednym z ostatnich dzienników regionalnych, których nie wydaje Polska Press. W październiku 2013 roku Grupa Polskapresse (obecnie Polska Press) przejęła spółkę Media Regionalne. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zaakceptował transakcję pod warunkiem sprzedaży „Dziennika Wschodniego”. Tytuł w 2014 roku kupiła spółka Corner Media, której większościowym udziałowcem od początku był Kalinowski (miał wówczas 58 proc. udziałów, resztę – 12 członków zespołu tytułu).
Jak wynika z danych ZKDP, w kwietniu 2020 roku „Dziennik Wschodni” miał średnią sprzedaż ogółem na poziomie 3224 egz. (spadek o 21,19 proc. względem kwietnia 2019 roku).
W dokumentach złożonych do KRS dostępne jest sprawozdanie z działalności Corner Media za 2018 rok. Spółka odnotowała wtedy zysk w wysokości 345 tys. zł.