Dziennikarze TVP Info i Polsatu niewpuszczeni na konferencję prasową posłów KO

Rzecznik PO: to przypadek

Barbara Nowacka i Marcin Kierwiński

Tylko dziennikarka TVN24 mogła wejść na wspólną konferencję prasową parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej Barbary Nowackiej i Marcina Kierwińskiego. O takiej sytuacji poinformował na Twitterze szef TAI Jarosław Olechowski. – To się mogło wydarzyć, ale to przypadek – tłumaczy w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Jan Grabiec, rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej.

W zeszły piątek 5 czerwca Nowacka i Kierwiński zorganizowali kilkunastominutową konferencję prasową „Kto stoi za Andrzejem Dudą”. Mówili o fali nienawiści ze strony partii rządzącej, a także o nowej solidarności, której symbolem ma być m.in. kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski.

Jak słychać na nagraniu wideo z tej konferencji, gdy przyszła pora na zadawanie pytań przez dziennikarzy, głos zabrała tylko Maja Wójcikowska z TVN24, zadała w sumie dwa pytania. Natomiast po jednym pytaniu od „Wydarzeń” Polsatu oraz TVP Info zostało odczytane przez prowadzącego konferencję. Jak się okazało – dlatego że dziennikarzy tych stacji nie było na sali, a jak napisał na Twitterze Jarosław Olechowski,: nie zostali na nią wpuszczeni.

– Wolność słowa według Platformy Obywatelskiej. Na konferencję posłów wpuszczono tylko ekipę TVN24, pozostali dziennikarze usłyszeli, że to brefing bez stacjonarnej obecności mediów. Oj chyba PO chce zlikwidować nie tylko TVP Info – stwierdził Olechowski. – Proszę mi wypisać pełną listę konferencji Prezydenta Dudy, Prezesa Kaczyńskiego z ostatnich 2 miesięcy, gdy jakikolwiek dziennikarz mógł zadać pytanie? – stwierdziła w odpowiedzi wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego KO, Katarzyna Lubnauer.

Wolność słowa według @Platforma_org Na konferencje posłów @barbaraanowacka i @MKierwinski wpuszczono tylko ekipę @tvn24 pozostali dziennikarze usłyszeli, że brefing bez stacjonarnej obecności mediów. Oj chyba PO chce zlikwidować nie tylko TVP Info

— Jarek Olechowski (@OlechowskiJarek) June 5, 2020

Zapytaliśmy Barbarę Nowacką i Marcina Kierwińskiego czy było istotnie tak, jak opisuje Olechowski. Do niedzieli nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

– Sprawę znam pobieżnie, ale mogę zapewnić, że żaden dziennikarz nie powinien wejść na salę, gdzie odbywa się konferencja prasowa naszych parlamentarzystów. Taką mamy generalną zasadę, że wpuszczamy tylko operatorów kamer, dziennikarze muszą, niestety, zostać za drzwiami. Powodem oczywiście są obostrzenia z powodu pandemii. Jak zatem dostała się na salę dziennikarka TVN24? Musiała się „wkręcić” tam razem ze swoim operatorem. Czasem tak się zdarza, że dziennikarze mimo obostrzeń przedostają się jednak na salę ze swoimi ekipami, a wówczas nie robimy zamieszania i nie usuwamy ich z konferencji. Zapewne tak tez było w tym konkretnym przypadku – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Jan Grabiec, rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej.

– Niezwykle ciekawe jest to, że pomimo bardzo gęstego „sita” przy drzwiach, uniemożliwiającego praktycznie przejście dziennikarzom na salę gdzie odbywała się konferencja, jednej dziennikarce udało się jednak tam dostać, i to dziennikarce zaprzyjaźnionej stacji – komentuje Jarosław Olechowski.

To nie pierwsza sytuacja, gdy organizatorzy konferencji prasowych lub innych konferencji stosują selekcję podczas zapraszania i wpuszczania dziennikarzy. W lutym 2018 roku na spotkanie w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego, z udziałem m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, wpuszczono tylko ekipy reporterskie Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Protestowali wówczas dziennikarze prywatnych mediów.

W grudniu 2018 roku z kolei trojgu dziennikarzom „Gazety Wyborczej” odmówiono wstępu na konferencję prasową po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Podobna sytuacja względem dziennikarzy „GW” miała też miejsce w listopadzie 2019 roku, gdy związkowcy „Solidarności” cofnęli akredytację dziennikarzowi gdańskiego wydania „Gazety Wyborczej” na spotkanie panelowe w gdańskiej Sali BHP. Wówczas Agora poinformowała o zdarzeniu prokuraturę, a mecenas tej spółki dowodził, że „mogło dojść do próby tłumienia krytyki prasowej”.