Pod koniec listopada 2019 roku aktywiści ruchu Extinction Rebellion, wzywający do przeciwdziałania zmianom klimatu, zaklejali na warszawskiej Ochocie tablice z nazwami ulic i skwerów nowymi nazwami (m.in. Redukcji CO2, Uchodźców klimatycznych, Dekarbonizacji i skwer im. Grety Thunberg). Protest relacjonowali dziennikarz Dawid Krawczyk i fotoreporter Maciej Jaźwiecki z „Gazety Wyborczej”. Policja spisała wszystkich obecnych i wysłała do sądu wnioski o ukaranie. Jak podaje „Wyborcza”, funkcjonariusze twierdzą, że pracownicy „GW” nie poinformowali ich o wykonywaniu obowiązków dziennikarskich. W maju Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy wyrokiem nakazowym (bez rozprawy) skazał 11 osób, w tym dziennikarzy „GW”, na 100 zł grzywny za „samowolne ustawianie, niszczenie, uszkodzenie, usunięcie czy zasłanianie znaku”.
Dziennikarze zaznaczają, że pokazali policji legitymacje prasowe i funkcjonariusze zdawali sobie sprawę, w jakiej roli byli na proteście. W środę Agora złożyła sprzeciw od wyroku nakazowego.
– Sąd dość łatwowiernie i bezrefleksyjnie przyjął kłamliwy wniosek o ukaranie złożony przez policję i wszystkim, którzy wtedy byli na ulicy, niezależnie od tego, czy byli aktywistami czy dziennikarzami, nakazał zapłacenie 100 złotych grzywny – mówi „Presserwisowi” Piotr Rogowski, radca prawny reprezentujący dziennikarzy. – Sąd uznał, że wszyscy zaklejali znaki. To totalna aberracja. I kolejny przypadek, który świadczy o tym, że policja celowo i świadomie stara się zniechęcić dziennikarzy do przychodzenia tam, gdzie coś się dzieje, i dokumentowania wydarzeń niewygodnych z punktu widzenia władzy czy policji – dodaje Rogowski.
Prawnik przypomina, że niedawno podczas protestu przedsiębiorców zatrzymano i wywieziono do komendy w podwarszawskim Wołominie dziennikarza „GW” Pawła Rutkiewicza. Pod koniec marca policja wystąpiła o ukaranie fotoreportera „GW” Kuby Atysa, który relacjonował protest Obywateli RP pod domem Jarosława Kaczyńskiego.