Zmiana w Trójce to „zręczny ruch”

Nowy dyrektor akceptowalny dla zespołu i dla PiS

– Jak nikt inny ma szansę ściągnąć osoby, które zdecydowały się odejść – komentują dziennikarze i publicyści powołanie Kuby Strzyczkowskiego na nowego szefa radiowej Trójki.

– Jestem zaskoczony, że to się udało. Taki scenariusz w tle gdzieś się jawił – komentuje wybór Kuby Strzyczkowskiego dziennikarz Trójki Michał Olszański. – Nominacja Kuby to zielone światło dla wszystkich tych, którzy zadeklarowali, że nie chcą być na antenie – mówi Olszański.

– Kuba jest fachowcem. To radiowiec z krwi i kości – mówi inny dziennikarz Trójki Ernest Zozuń. – Wszyscy patrzą na nominację z zaciekawieniem. Zespół jest w rozsypce, nie ma komu usiąść przed mikrofonem. Żaden z dyrektorów, który przychodził, nie był w takiej sytuacji – przyznaje Zozuń.

Strzyczkowski to legenda Trójki

Michał Olszański nie ma wątpliwości: – Kuba to jedna z legend Trójki. Jest uwielbiany przez słuchaczy. Ma duży autorytet nie tylko wśród nich, ale i w zespole. Szanujemy i cenimy go. Znamy też jego poglądy.

Były dziennikarz Trójki Wojciech Mann, komentując dla Onetu zmianę dyrektora, stwierdził: „Trochę mnie rozśmieszył pan tą informacją. Ale jest to oczywiście śmiech przez łzy. Ktokolwiek w takich warunkach przyjmuje propozycję szefowania Trójce, budzi moje wątpliwości”. – Pan Wojciech Mann związany jest z projektem Nowy Świat oraz rozpoczął karierę polityka. Z przyjemnością, z otwartymi ramionami powitam pana Wojciecha, ale pewnie będzie trudno, ponieważ rozpoczął kampanię wyborczą – odpowiada Kuba Strzyczkowski.

Kryzys w Trójce groźny dla władzy

Afera wokół Trójki okazała się problemem dla obozu rządzącego. „Dziennik Gazeta Prawna” napisał w poniedziałek, że dla prezydenta Andrzeja Dudy i jego sztabu kryzys w Trójce jest nawet groźniejszy niż powrót Jacka Kurskiego do TVP.

Publicysta Onetu Andrzej Stankiewicz zmianę w Trójce określa jako „zręczny ruch”. – Wzięli osobę ze środka, która jest akceptowalna dla zespołu, ale także dla PiS – nie występował krytycznie wobec działań władzy. Kuba Strzyczkowski jak nikt inny ma szansę ściągnąć osoby, które zdecydowały się odejść, nie zgadzając się na to, co się działo i zminimalizować straty polityczne, ale one będą. W żadnej innej sytuacji nie dostałby tego stanowiska – mówi Stankiewicz. – PiS postąpił nieszablonowo jak na siebie. Znaleźli się w defensywie, po krytyce także własnego obozu. Jednocześnie odpowiedzialnością obciążono Tomasza Kowalczewskiego. Krzysztof Czabański liczy, że prezes Agnieszki Kamińskiej nie będzie musiał ruszać – ocenia publicysta Onetu.

Kuba Strzyczkowski, który został dyrektorem Trójki, z anteną związany jest od 1990 roku. Przez wiele lat prowadził „Za, a nawet przeciw” i piątkowe „Zapraszamy do Trójki”.